A A+ A++

Trwa szczepienie tzw. grupy “0”, czyli lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych i w ogóle wszystkich pracowników medycznych i niemedycznych placówek służby zdrowia, łącznie z farmaceutami i aptekarzami.

Jak podał podczas poniedziałkowej konferencji prasowej szef KPRM, minister Michał Dworczyk, do Polski dotarło do tej pory 670 tys. dawek szczepionki przeciwko COVID-19. Poinformował też, że do niedzieli zaszczepiono 50 391 osób.

Chodzi o to, że każda ampułka po rozcieńczeniu zawiera 2,25 ml szczepionki. Dawka dla jednego pacjenta to 0,3 ml. Po podaniu pięciu dawek w butelce pozostaje więc jeszcze (bez uwzględnienia strat) 0,75 ml. Tę resztę trzeba było wyrzucić, bo taka jest charakterystyka produktu leczniczego Comirnaty, zatwierdzona przez EMA (European Medicines Agency).

Ale 30 grudnia ministerstwo zdrowia wydało komunikat, w którym zaleca, by zawartością jednej ampułki szczepić sześć osób: “W opinii Ministra Zdrowia oraz Konsultanta Krajowego do spraw farmacji szpitalnej pozyskanie i podanie sześciu dawek z jednej fiolki produktu jest optymalne, dopuszczalne i bezpieczne” – czytamy w opublikowanym na stronie MZ komunikacie. W związku z tym “należy wskazać, że w Polsce również za dopuszczalne uznać należy i rekomenduje się podanie 6 dawek z jednej fiolki, przy zastrzeżeniu, że każdorazowo pacjent musi otrzymać pełną dawkę leku Comirnaty, czyli 0,3 ml”.

Resort powołuje się przy tym na podobne decyzje w Wielkiej Brytanii i USA, gdzie Agencja Żywności i Leków (FDA) w związku ze stanem zagrożenia zdrowia publicznego rekomenduje podanie szczepionki z jednej ampułki sześciu, a nawet, o ile to możliwe, siedmiu osobom.

Czasu na wykorzystanie szczepionki jest mało, bo preparat przyjeżdża już rozmrożony. – Na każdym opakowaniu jest informacja, kiedy dokładnie zostało wyjęte z chłodni o temp. -75 st. C. Od tego momentu liczy się czas: 120 godzin – tłumaczy “Wyborczej” jeden z lekarzy. – Natomiast po rozcieńczeniu szczepionki trzeba ją wykorzystać w czasie nie przekraczającym sześć godzin.

Kolejka już czeka

Wielkopolskie szpitale zgodnie deklarują, że nie mają żadnego problemu z wykorzystaniem dodatkowych dawek. – Każde opakowanie zawiera 15 fiolek, czyli teraz mamy 15 dodatkowych dawek. Dzięki temu po prostu szybciej szczepimy wszystkich zapisanych z grupy “0”. Po trzech tygodniach podamy im drugą dawkę i od połowy stycznia możemy już szczepić pacjentów z grupy pierwszej, czyli seniorów – mówi Aleksander Baran, lekarz ze szpitala powiatowego w Szamotułach.

Problemu z wykorzystaniem szczepionek nie ma też szpital w Słupcy. – Mamy wielu chętnych, lekarze czekają w kolejce. Nie ma problemu z wykorzystaniem tego, co dostaliśmy – potwierdza – Rafał Spachacz, dyrektor SPZOZ Słupcy. Tak samo jest w Poznaniu: – Dziś szczepimy kolejnych chętnych z grupy “0”. Zamówiliśmy 374 dawek, przyszło 450. Wszystkie od razu podajemy. Staramy się, żeby rozpuszczona szczepionka była wykorzystana w ciągu pół godziny – informuje Dorota Woźnicka, wicedyrektor szpitala im. Jonschera w Poznaniu, w którym odbyły się pierwsze szczepienia na COVID-19 w Wielkopolsce.

Podobne deklaracja składa szpital kliniczny im. Przemienia Pańskiego przy ul. Długiej, który dostał zamówionych 150 ampułek, czyli 900 dawek, zamiast 750. Szpital przy ul. Przybyszewskiego natomiast wnioskował o 15 opakowań po 15 fiolek, czyli 1125 dawek. Po przeliczeniu jest to jednak aktualnie 1350 dawek. – Problemów z wykorzystaniem szczepionki w ciągu 120 godzin nie ma. Ale jeśli by się pojawiły, NFZ pozwala nam szczepić również pacjentów szpitala i rodziny pracowników, ale tylko do 6 stycznia – przypomina Maciej Błaszyk, naczelny lekarz szpitala. I zapewnia, że nic się nie zmarnuje.

Trzeba się nauczyć

Niektóre placówki sygnalizują jednak, że nabranie sześciu dawek z jednej ampułki nie jest wcale takie banalne, jak wynikałoby z arytmetycznych obliczeń. – Początkowo mieliśmy z tym problemy – przyznaje Aleksander Baran. – Potem szło nam już lepiej. Ale trzeba się było nauczyć takiego nabierania szczepionki do strzykawki, żeby straty były jak najmniejsze.

Do podobnych problemów przyznaje się szpital w Słupcy: – Nie zawsze udaje się wyciągnąć sześć dawek z jednej ampułki – potwierdza Jadwiga Górska, pielęgniarka oddziałowa ze szpitala w Słupcy i koordynatorka szczepień w tej placówce.

Małe zamieszanie było też w innym poznańskim szpitalu: – Pielęgniarki narzekały, że trzeba nabierać szczepionkę inaczej, niż je uczono – mówi nam jeden z lekarzy, ale prosi, by nie podawać, w której placówce pracuje. – Na szczęście producent dostarcza gotowe zestawy i instrukcje, również w formie filmu na YouTubie. Chodzi głównie o to, żeby powietrze, które znajdzie się strzykawce i w igle, wypuszczać z powrotem do ampułki, a nie na zewnątrz. Jeśli się do tej instrukcji stosować, można wyciągnąć nawet siedem dawek, bo nie ma prawie żadnych strat. Sam to sprawdziłem.

Jak zapowiedział Michał Dworczyk, do końca stycznia łącznie będziemy mieli 1,5 mln szczepionek, co pozwoli zaczepić ok. 750 tys. osób. – Wszystko wskazuje na to, że przez pierwsze trzy miesiące 2021 r., czyli do końca I kwartału, możemy liczyć na dostawy od trzech producentów. ok. 4,6 mln dawek Pfizera, ok. 800 tys. dawek Moderny i 400 tys. dawek Curevaca, o ile zostanie zarejestrowany, To nam daje łącznie ok. 5,8 mln dawek – informował z kolei Dworczyk na poniedziałkowej konferencji prasowej. A to oznacza 2,9 mln szczepionych osób.

Gdzie można się zaszczepić na Covid-19? Sprawdź na mapie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKiedy na wakacje bez “traumy” Covidu-19?
Następny artykułAktorka Tanya Roberts żyje, informacja o jej śmierci nieprawdziwa