Sandomierska grupa Speed zatrzymała kolejnego pirata drogowego. Przy okazji ujawniła nietypowy sposób pracy policjantów oraz nietypowe podejście do karania kierowców.
Policja informuje w swoim komunikacie, że funkcjonariusze zauważyli podczas patrolu Opla, który jechał z prędkością 135 km/h w terenie zabudowanym. Kierowca został zatrzymany i ukarany, ale sposób działania policji był w obu przypadkach zastanawiający.
Po pierwsze funkcjonariusze siedzący w radiowozie z wideorejestratorem, zmierzyli prędkość kierowcy, kiedy stali na poboczu. Jak to możliwe? Przypomnijmy słynną parę lat temu sprawę z policyjnymi Alfami Romeo 159, które korzystały z takiego rozwiązania. Ich wideorejestratory połączono z radarami Iskra, aby mogły mierzyć prędkość także stacjonarnie. Potem wybuchła mała afera, kiedy okazało się, że co prawda oba urządzenia mają homologację (choć Iskra miała ją niesłusznie, ale to temat na inną rozmowę), ale działając razem, potrzebują osobnej. Policja takiej nie miała i szczególnie się tym nie przejęła. Czy sandomierska grupa Speed zadbała o stosowną homologację?
Zainteresował nas też ten fragment policyjnego komunikatu: “Pomimo niekorzystnych warunków atmosferycznych i słabej widoczności, kierowca popełniał kolejne wykroczenia. Podczas niebezpiecznej jazdy 37-latek przekraczał podwójną linię ciągłą i nie stosował się do poleceń wydawanych przez sandomierskich mundurowych”. Jeśli dobrze rozumiemy, kierowca Opla próbował uciec przed policją. Zatrzymał się dopiero po pewnym czasie.
Tymczasem policja nie pisze ani słowa o karze do 5 lat więzienia za próbę ucieczki, która jest przestępstwem. Kierujący utracił natomiast prawo jazdy na 3 miesiące, otrzymał mandat na 1200 zł oraz 21 punktów karnych. Sęk w tym, że maksymalna kumulacja mandatu to 1000 zł, a punkty karne nie kumulują się od czerwca 2018 roku. Maksymalna liczba punktów za jedno wykroczenie to 10.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS