Javier Tebas szefuje lidze hiszpańskiej od ponad dziewięciu lat. W tym czasie widział wiele, ale to, co wyprawiała Barcelona w ostatnim oknie transferowym, mogło przyprawić go o zawrót głowy. Władze LaLigi narzuciły klubom restrykcyjną politykę finansową, ale zespół ze stolicy Katalonii korzysta z kolejnych furtek, aby jej unikać, dzięki czemu w ostatnim czasie wydał ogromne pieniądze na kilku graczy.
Tebas uderza w Barcelonę. “Tylko oni tego nie rozumieją”
W wywiadzie udzielonym magazynowi “Influencer” Tebas odniósł się do zarzutów o niejasność w narzuconych limitach płacowych. Jak przyznał, tylko jeden zespół ma tu zastrzeżenia. – Limit jest bardzo jasny. Jedyny klub, który tego nie rozumie, to FC Barcelona, ale oni od dawna wiedzą, jak wygląda kontrola finansowa. Wiedzą też, że to samo było egzekwowane za czasów Bartomeu. W ich sytuacji lepiej jest winić Tebasa, kiedy to nie ja kontroluję ekonomię. Od tego jest gabinet złożony z 14-15 ludzi, zarządzanych przez korporacyjnego dyrektora generalnego – powiedział.
Prezes LaLigi odniósł się także do tego, że w Hiszpanii nie występuje żaden z czterech najpopularniejszych zawodników świata: Cristiano Ronaldo, Leo Messi, Kylian Mbappe, Erling Haaland. Dwaj pierwsi w przeszłości napędzali zainteresowanie rozgrywkami, dwaj kolejni mieli przenieść się do LaLigi, ale ostatecznie są gdzie indziej. – Jeśli spojrzymy na ich przynależność klubową, to widać, że ich pracodawcy stosują ekonomiczny dumping. Bardzo byśmy chcieli, aby tu grali, ale rok temu też ich tu nie było. Mbappe został w lidze, która nie jest konkurencyjna – nasz zarobek z zagranicznych praw telewizyjnych to 800 mln euro, ich to 70 mln, mając Messiego, Neymara… Liga włoska, gdy grał tam Cristiano, nie zarobiła więcej niż 180 mln. A my zgarnęliśmy te 800 mln już po odejściu Ronaldo i Messiego. Oczywiście chcielibyśmy ich tu mieć, ale to nie jest konieczne. Wolę nie mieć klubów, które stosują dumping jak PSG i Manchester City. To czyni nas mocniejszymi, niż posiadanie tych graczy – stwierdził.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Javier Tebas krytykuje Superligę. Oberwało się Florentino Perezowi
Działacz nigdy nie krył się także ze swoimi poglądami na temat Superligi. Jego zdaniem zamiast tworzyć te rozgrywki, powinno się wzmocnić ligę krajową. W tym celu Hiszpanie podpisali umowę z funduszem CVC, która jest krytykowana przez Real Madryt, Barcelonę i Athletic. – To jest nieuzasadnione. Problem, jaki ma Florentino Perez, prezes Realu, jest taki, że LaLiga będzie silniejsza. Kluby będą bardziej niezależne finansowo i dzięki czemu pozyskają lepszych graczy oraz będą miały nowe stadiony. Wtedy Superliga stanie się dużo mniej atrakcyjna. Kluby nie chcą niszczyć lig krajowych, ale Superliga do tego doprowadzi, czego by nie powiedział Perez. W Barcelonie jest tak, że bardzo chcą naśladować Real.
Tebas opowiedział także o swoich dalszych planach zawodowych. – W 2024 roku dalej chcę być prezesem. Chcę, aby plan Impulso, który finansujemy ze środków CVC, dalej się rozwijał, w końcu po to mnie wybrano, abym zarządzał tego typu projektami. Za pięć-sześć lat ocenimy ten piętnastoletni projekt, który wtedy nie będzie nawet w połowie – oznajmił.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS