A A+ A++

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla po ubiegłorocznym finale Ligi Mistrzów opuszczali boisko przygnębieni, a niektórzy nawet ocierali łzy będące efektem rozczarowania. Górą była Grupa Azoty Zaksa, która wygrała dreszczowiec w Turynie 3:2. Zawodników Marcelo Mendeza doskonale rozumieli wtedy gracze Itasu Trentino, którzy byli ulegli kędzierzynianom w decydującym meczu tych prestiżowych rozgrywek w dwóch wcześniejszych edycjach. Teraz te dwie “ofiary Zaksy” między sobą wyłonią jej następcę.

Zobacz wideo
BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała triumfuje w TAURON Pucharze Polski. Julia Nowicka: Jesteśmy jednym wielkim łańcuchem, który musi ze sobą funkcjonować

Nagły zwrot akcji, ale tylko jeden, który się liczył

Jastrzębianie drugi z rzędu awans do finału LM, ich najlepszego wyniku w tych rozgrywkach, przypieczętowali w środę. Wówczas w Ankarze pokonali miejscowy Ziraat 3:2, ale świętować mogli już po wygraniu dwóch pierwszych zaciętych setów. Tyle bowiem potrzebowali do szczęścia dzięki ubiegłotygodniowemu gładkiemu triumfowi 3:0 we własnej hali. Gdy już wszystko było jasne w kwestii najważniejszego rozstrzygnięcia, to trener Mendez dał odpocząć wszystkim siatkarzom z podstawowego składu, a kolejne trzy partie rozegrali zmiennicy.

Do końca spotkania rewanżowego nie musieli czekać z celebracją także zawodnicy Trentino. W ubiegłym tygodniu wygrali u siebie z Cucine Lube Civitanova 3:1, przez co przepustkę do finału dało im w czwartkowy wieczór już prowadzenie 2:1. Ostatecznie przegrali 2:3, ale nie zepsuło im to humorów – zadanie wykonali.

Spotkanie drużyn, które między sobą w poprzednim sezonie wyłoniły mistrza Italii (Trentino wygrało rywalizację play off 3-2) zaczęło się od zaskakującego w swym przebiegu seta. Ekipa z Trydentu zanotowała świetny start i nic nie zapowiadało późniejszego zwrotu akcji. Początek meczu należał do Daniele Lavii, który przy stanie 8:4 miał już na koncie 5 punktów. A że wspomagali go koledzy, to szybko zrobiło się 12:6.

Gdy środkowy Marko Podrascanin ustrzelił zagrywką Marlon Yanta, to goście prowadzili 17:13. Ale wtedy właśnie wszystko się zmieniło. W czterech kolejnych akcjach kubański przyjmujący popisał się świetnymi kontrami, a w kolejnej wspomógł Simone Anzaniego przy skutecznym bloku i gospodarze z przytupem wrócili do gry. Po zaciętej końcówce lepsze było Lube, a ostatni punkt zawdzięczało błędowi w ataku mającego polskie pochodzenie Kamila Rychlickiego.

Był gracz Resovii katem Lube. Rywale już się nie podnieśli. Wygrana tylko na pocieszenie

Trentino drugą partię zaczęło bezlitośnie – przy zagrywce Jana Kozamernika, byłego siatkarza Asseco Resovii Rzeszów – wyszło na prowadzenie 5:0. Słynący z efektownych zagrań argentyński rozgrywający Lube Luciano De Cecco nie miał żadnego pola manewru, o ile piłka w ogóle do niego docierała. Z Słoweński środkowy głównie celował serwisem w Yanta i cel osiągnął – 22-latek został szybko zmieniony.

Tym razem gospodarze nie byli też w stanie tak skutecznie grać systemem blok-obrona jak w drugiej części pierwszej odsłony. Efekt był taki, że do samego końca rywale utrzymywali bezpieczną kilkupunktową przewagę. A ostatnie słowo należało znów do Kozamernika, który zablokował atak jednego z rywali z przechodzącej piłki.

Trzeci set też zaczął się po myśli gości, wśród których coraz mocniej błyszczał Alessandro Michieletto (11:7). Nadzieje wicemistrzów Italii wróciły na krótką chwilę, gdy na tablicy pojawił się wynik 12:12. Tyle że był to ostatni remis w tej partii. W kolejnej akcji atakujący Adis Lagumdzija dał się nabrać przeciwnikom, którzy schowali ręce w bloku i piłka wyszła daleko w aut. Od tego momentu przewaga Trentino wynosiła stale co najmniej dwa “oczka”, a przeważnie więcej. 

Kozamernik i Michieletto szybko pozbawili gospodarzy nadziei na przedłużenie szans na awans do finału. W końcówce pojawił się nawet na chwilę słynny Ivan Zaytsev, który ostatnio pauzował z powodu kontuzji, ale i włoski weteran nie był już w stanie nic zdziałać. Od czwartego seta obaj trenerzy dokonali wielu zmian w składzie, dając odpocząć liderom. Lube na pocieszenie po pożegnaniu z rywalizacją w LM pozostało jedynie wygranie tego spotkania.

Rywal jastrzębian będzie chciał nawiązać do złotej ery

Jastrzębianie będą drugim polskim klubem, który zmierzy się w tej edycji LM z Trentino. Resovia spotkała się z mistrzem Włoch dwukrotnie w fazie grupowej – najpierw przegrała 0:3, a następnie zwyciężyła 3:2. Ale ten drugi mecz, rozgrywany na koniec tej części rywalizacji, nie miał już znaczenia dla awansu do fazy pucharowej.

Znacznie boleśniej siatkarze Trentino wspominają ostatnie pojedynki z Zaksą, która pokonała ich w finale LM zarówno w 2021, jak i 2022 roku. Wcześniej w decydującym meczu tych rozgrywek wystąpili osiem lat temu i wówczas górą był Zenit Kazań. Złota era ekipy z Italii to zaś lata 2009-11, kiedy byli najlepszym klubem Europy.

Finał z udziałem jastrzębian i Trentino odbędzie się 4 lub 5 maja. Gospodarzem ma być Turcja, ale jeszcze nie podano, w którym mieście odbędzie się to prestiżowe spotkanie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOjcze nasz uchodźców
Następny artykułRozszerzenie UE. Jest decyzja o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Bośnią i Hercegowiną