A A+ A++

Czy historia (a raczej jej interpretacja) może stać się przekleństwem? 

    Spotkało to Polskę. Utrata niepodległości w wyniku zaborów, krótki okres II Rzeczypospolitej, okupacja i późniejsze kilkadziesiąt lat uzależnienia od sąsiedniego mocarstwa zrobiły swoje. Powstało szereg legend, które miały posłużyć “podniesieniu serc”, na których wychowało się kilka pokoleń Polaków. W pewnym okresie spełniły one swoje zadanie, jednak niestety spowodowały utrwalenie się wielu fałszywych wersji naszych dziejów – a nawet mitów, które były propagowane oraz podtrzymywane przez nauczycieli historii.

     Symbolem tworzenia “ku pokrzepieniu serc” stał się oczywiście Henryk Sienkiewicz. Sam Autor nie ukrywał powodu, dla którego powstała “Trylogia”, dodając odpowiednie wyjaśnienie pod koniec “Pana Wołodyjowskiego”. Budowa tych powieści jest dość prosta, postacie ostro zarysowane co nieodparcie przypomina mi schemat “westernów”:

Opinia Witolda Gombrowicza oddaje to znakomicie: „Mówimy: «to dosyć kiepskie» i czytamy dalej. Powiadamy: «ależ to taniocha» i nie możemy się oderwać”.

     Niestety te powieści narobiły zapadły bardzo mocno w mentalność Polaków. Zwłaszcza “Potop” można było w dowolnym okresie potraktować jako “powieść z kluczem” – oto podbity, lecz dumny naród powstaje przeciwko najeźdźcy, broni ważnych dla siebie wartości i wypędza wroga z Ojczyzny. A jeśli “Potop” – to oczywiście “obrona Częstochowy”. Barwne opisy walki na wałach klasztoru w książce, poniżenie zdrajcy, wysadzenie kolumbryny – udostępniane wielokrotnie na ekranie kinowym (pierwsza, niema wersja powstała już w1913 roku!!!) stworzyła silny symbol funkcjonujący w zbiorowej świadomości do dziś…

      Klasztor Jasnogórski obroniono – to fakt. Ale już sposób, w jaki tego dokonano nie ma wiele (a raczej nic) wspólnego z barwnym opisem Sienkiewicza! Zachowało się do dziś szereg oryginalnych dokumentów odnoszących się do tych wydarzeń – łatwo je odnaleźć w sieci (np. wpisując hasło “Nowa Gigantomachia”), dostępna jest również książka “Potop – czas hańby i sławy” Sławomira Leśniewskiego.

      Z dostępnych materiałów wyłania się inne oblicze Ojca Kordeckiego i jest to oblicze bardzo przewidującego człowieka i dobrego dyplomaty – a także świetnego PR-owca od modnej ostatnio polityki historycznej. Warto sięgnąć to tych materiałów – wystarczy jednak stwierdzić, że Przeor Kordecki przed spodziewanym atakiem Szwedów skutecznie zabezpieczył nie tylko święty obraz “Czarnej Madonny”, lecz także sporo dobra klasztornego, wystarał się o dokument “salva-guardia” wydany w imieniu Króla Szwedzkiego gwarantujący klasztorowi bezpieczeństwo – ale równocześnie  O.Tytus Bronowski na jego prośbę kupił na Śląsku znaczną ilość prochu, 60 muszkietów, sprowadził puszkarza i powiększył załogę.

     Rozsądne działania Ojca Kordeckiego trwały także w czasie ataku Szwedów. Klasztor był w sumie nieźle ufortyfikowany, a Szwedzi kompletnie nie byli przygotowani do ataku. Świadczy o tym konieczność sprowadzenia cięższych dział (u Sienkiewicza “kolubryny”) pod koniec oblężenia. Przeor Kordecki przez cały czas oblężenia klasztoru – (czterdzieści osiem dni) prowadził rozmowy z nieprzyjaciółmi (oddziałami szwedzkimi, ale niestety również ze sprzymierzonymi ze Szwedami Polakami) nadzwyczaj skutecznie grając na zwłokę. Źródła wskazują, że realnie walczono jedynie 10-12 dni – czyli mniej niż 1/4 czasu oblężenia!

      Ale O. Augustyn Kordecki uczynił jeszcze więcej – zadbał o to, aby “odparcie” szturmu Szwedów na częstochowski klasztor stało się iskrą, która poderwała większość Polaków do walki! Padła ona na podatne zarzewie – w Koronie i na Litwie narastał opór szlachty – nawet tej części, która początkowo popierała Karola Gustawa. Udana obrona symbolicznego dla polskich katolików miejsca odbudowała morale żołnierzy i pospolitego ruszenia. Oblężenie Jasnej Góry zakończyło się w grudniu 1655 – i wkrótce powstał rękopis (a później drukowana książka) o obronie Częstochowy autorstwa O.Kordeckiego – pod tytułem “Nowa Gigantomachia”. Warto przypomnieć, że walki Polaków ze Szwedami trwały do końca 1659 r.! 

     Działalność Ojca Augustyna Kordeckiego w czasie szwedzkiego “potopu” może ( i powinna! ) być wzorcem postawy przywódcy. Powinien on rzetelnie analizować sytuację i wyciągać odpowiednie wnioski, być przygotowanym na najgorsze, zadbać o bezpieczeństwo swoich aktywów, stosować starorzymską zasadę “chcesz pokoju – szykuj wojnę” – i co najważniejsze nie zaniedbywać działań dyplomatycznych nawet w sytuacji w której już grzmią armaty. Nie sposób też pominąć świetnego PR-u stworzonego również przez O.Kordeckiego – “Nowej Gigantomachii”.

Nasi przywódcy i politycy lubią odwiedzać Klasztor Jasnogórski – byłoby wspaniale, gdyby “przy okazji” uznali, że warto poznać działania O.Augustyna Kordeckiego i potraktować je jako wzór dla swej działalności politycznej. 

     Niestety – w Polsce zamiast rozsądkiem lubimy się kierować impulsem – “Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń siędzie – JA z synowcem na czele i jakoś to będzie”. “Obrona Częstochowy” mogłaby stanowić znakomity przykład do naśladowania – niestety Polacy nie cenią rozsądku, wyrachowania i skuteczności. Wolimy obraz bohaterskiego szeryfa (nawet jeśli przegrał i zginął) niż skutecznego dyplomaty i dzielnego oraz przewidującego dowódcy w jednym – czyli O. Augustyna Kordeckiego. Ale on nie poległ – to pod jego przywództwem (a nie Babinicza/Kmicica) obroniono Częstochowę i w konsekwencji także Rzeczpospolitą…

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowoczesny minidźwig serwisował farmę wiatrową PGE Energia Odnawialna
Następny artykułLotnisko Chopina chce uniknąć tłoku. Szykują się zmiany w rozkładach lotów