Dzięki temu co udało się w Polsce osiągnąć przez te trzydzieści kilka lat Polacy – w szczególności młodzi Polacy – nie mają teraz żadnych kompleksów względem Zachodu. To już nie są te czasy, że z zazdrością niczym ubodzy sąsiedzi patrzymy na państwa Europy Zachodniej myśląc jakby super było, gdyby kiedyś u nas było tak jak u nich. Te czasy dawno minęły. Teraz to częściej ludzie z Zachodu patrzą z zazdrością na Polskę widząc u nas to, co utracili u siebie. – mówił w Jaśle Sławomir Mentzen, kandydat Konfederacji w wyborach na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2025 roku.
Sławomir Mentzen spotkał się ze swoimi wyborcami i lokalnymi sympatykami w piątkowy (20.09) wieczór, by przekonywać ich, że silna i bogata Polska to nie tylko hasło wyborcze, ale realna wizja przyszłości naszej Ojczyzny. Przedsiębiorca, biznesmen, polityk oraz poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej jest kandydatem Konfederacji oraz partii składowych w wyborach na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2025 roku.
Na płycie jasielskiego Rynku wygłosił przemówienie, w którym wiele miejsca poświęcił na temat rozwoju gospodarczego naszego kraju. – Od 1990 roku, kiedy to udało się wydostać z tej PRL-owskiej biedy i niewoli, gospodarka Polski urosła dziesięciokrotnie. Mamy wszyscy 10 razy więcej dochodów niż te trzydzieści parę lat temu. I nie jest to wynik w skali europejskiej. To jest sukces w skali globalnej. Na całym świecie w tym czasie pojedyncze państwa rozwijały się w tak szybkim tempie jak Polska. Ale to nie koniec naszych sukcesów. Przez te trzydzieści parę lat zwiększyły się nie tylko nasze dochody. Polepszyła się infrastruktura. Mamy też dużo ładniejsze, dużo piękniejsze miasta, miasteczka. Mamy też bardzo wysoki, dużo wyższy niż kiedyś i przeraźliwie wyższy niż na Zachodzie poziom bezpieczeństwa. W ogóle to nie jest zasługa naszych polityków, bo raczej w tym sukcesie bardziej przeszkadzali niż pomagali. To jest zasługa nas wszystkich Polaków. Bo to Polacy przez te trzydzieści lat ciężko pracowali, rozwijali się, robili kariery, zakładali firmy, wyjeżdżali za granicę po to, żeby zdobyć jakieś doświadczenie czy pieniądze i z tym potem wracali do Polski. To jest sukces nas wszystkich. – mówił.
Polityk podkreślił, iż na tym nie kończą się ambicje naszych obywateli: – Polacy dalej są głodni sukcesu, dalej chcą się rozwijać, dalej chcą coś budować, robić kariery, zakładać firmy, podbijać świat. To jest uczucie, które jest również obce ludziom z Zachodu. My dalej chcemy rozwijać się tak, żeby naszym dzieciom, wnukom było lepiej niż tam. Sami jesteśmy głęboko przekonani, że za pięć, dziesięć, piętnaście lat nam również będzie lepiej. To przekonanie jest obce ludziom z Europy Zachodniej. Oni mają nadzieję, że nie będzie gorzej, bo widzą, że z każdym kolejnym rokiem w wielu tych państwach jest niestety coraz gorzej.
Kandydat Konfederacji na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wskazywał na zagrożenia, którym jako państwo i obywatele będziemy musieli stawić czoła w najbliższej przyszłości. Na pierwszym miejscu wskazał konflikt wojenny za naszą wschodnią granicą.
– Od ponad dwóch lat trwa wojna pomiędzy Rosją i Ukrainą. Musimy zrobić wszystko, żeby się nie dać wciągnąć w ten konflikt. Ale już starożytni mówili, że jeżeli chcesz pokoju to szykuj się do wojny. Powinniśmy mieć wszyscy wielką nadzieję, że państwo polskie robi wszystko, żebyśmy mieli na tyle silne wojsko, żeby nikomu nie przyszło do głowy nas zaatakować. Zwłaszcza, że to zagrożenie – przynajmniej w ocenie najważniejszych polityków w Polsce – jest naprawdę realne. – powiedział.
Sławomir Mentzen zastanawia się czy jesteśmy odpowiednio przygotowani militarnie w razie ewentualnego wystąpienia konfliktu. – Mamy olbrzymie problemy z amunicją. Produkujemy rocznie 30 tysięcy sztuk amunicji artyleryjskiej. Myślicie państwo – być może to duża liczba. Nie, to nie jest duża liczba. Rosjanie zużywają 10 tysięcy sztuk dziennie. Więc nasza roczna produkcja starczy na trzy dni wojny. No i teraz pytanie: to na ile dni wojny jest gotowa nasza armia skoro produkujemy rocznie pocisków na trzy dni. To jakie są plany, ile my się mamy w takim razie bronić? I kim my się mamy bronić? Polski średni wiek rezerwisty, który ma być zmobilizowany na czas wojny, to jest 50 lat. Średni wiek, czyli wielu jest starszych. Wyobrażacie sobie selekcjonera reprezentacji Polski w piłkę nożną, który na mistrzostwa Europy powołuje 55-latków? Czy taka reprezentacja piłkarzy w wieku 55 lat zawojowałaby mistrzostwa Europy, obroniła się w jakimkolwiek meczu? Obawiam się, że nie. A taki selekcjoner wyszedłby na idiotę i wariata i od razu by został wykopany. Plan jest absurdalny, ale taki plan ma właśnie Wojsko Polskie, żeby powoływać 55-latków do konfliktu z 20-latkami prosto z Rosji. Więc nie mamy sprzętu, nie mamy amunicji, nie mamy rezerwistów. Nie mamy nawet podstawowego sprzętu. – mówił.
Lider Konfederacji wskazał, że „jest olbrzymie zagrożenie i coś z tym trzeba zrobić. Wreszcie trzeba zacząć dbać o to, aby polskie wojsko naprawdę było silne, a nie tylko dobrze wyglądało na jakiś konferencjach prasowych jak tło dla polityków”.
W dalszej części swoje wystąpienie poświęcił Unii Europejskiej. Jego zdaniem, wspólnota „już dawno przestała być strefą wolnego handlu i staje się coraz bardziej superpaństwem, w które mają się wtopić te narody Europy”.
– Unia Europejska pracuje teraz nad zmianą traktatu, mającą zabrać Polsce i innym państwom prawo weta. Mającą zabrać nam poszczególne kompetencje, które jeszcze mają władze krajowe. Jeżeli to się uda to w zasadzie stracimy jakikolwiek wpływ na losy naszego kraju. I to trzeba powstrzymać. – poinformował.
Mentzen, wyjaśniając po co Unii Europejskiej jeszcze większa władza przekonywał, że „jeszcze z większą determinacją chcą wdrażać zielony ład i politykę klimatyczną. Ten szalony plan, który zwiększa nasze koszty życia, zwiększa ceny energii. Sprawia, że za wszystko płacimy drożej. Przez zielony ład przemysł ucieka z Europy. Dobrze płatne miejsca pracy dla inżynierów przenoszą się do Azji. A w zamian za to ściągamy inżynierów prosto z Afryki. To się nie może udać, to nie jest słuszna polityka”.
Dalej zabrał głos w sprawie polityki migracyjnej i masowej imigracji obywateli z państw odmiennych kulturowo. Lider Konfederacji zapewniał swoich sympatyków, iż nie chce w naszym kraju podobnych obrazków jak te z miast w zachodniej części Europy, gdzie już widać olbrzymie negatywne skutki takiej polityki.
– Czy my chcemy mieć coś takiego na polskich ulicach? Absolutnie nie chcemy. Ale oni robią wszystko, żeby u nas wyglądało tak samo jak u nich. Po to jest ten pakt migracyjny, żeby zmusić Polskę do przyjmowania nielegalnych imigrantów. Jeżeli nie będziemy chcieli jakiegoś przyjąć to mamy płacić za to karę. A jak już go przyjmiemy to mamy płacić im zasiłki. I to dużo wyższe niż dostają Polacy w Polsce. Mamy Unię Europejską, która próbuje nam narzucić nielegalnych imigrantów. – powiedział.
Wśród wymienionych przez niego problemów, które szczególnie nabrzmiały w ostatnich kilku tygodniach, jest temat przywracania praworządności w Polsce.
– Mieliśmy wizyty Komisji Weneckiej. Oburzenie Komisji Europejskiej, która mówiła, że nie będziemy więcej dostawać pieniędzy. Zagraniczne sądy nie chciały wykonywać ekstradycji przestępców do Polski w obawie o to, że nie czeka ich sprawiedliwy proces. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej tyle razy też się oburzał, że Polska ma problemy z praworządnością. Po czym zmienił się rząd, premierem został Donald Tusk i po paru miesiącach Ursula von der Leyen stwierdziła, że praworządność została przywrócona. Żaden przepis się w tym czasie nie zmienił dotyczący sądownictwa, co do praworządności. Przepisy są te same co za poprzednich rządów. I nagle praworządność w Polsce, wg Unii, została przywrócona. Czy Unii przeszkadzało to jakie mamy prawo, czy przeszkadzało to kto jest premierem i jaki mamy w Polsce rząd? Pytana o to była premier Ewa Kopacz odpowiedziała, że to przecież oczywiste, że gołym okiem widać, że praworządność została przywrócona, bo ludzie na ulicach się uśmiechają, a nie uśmiechaliby się, gdyby nie było w Polsce praworządności. I to był dowód, że praworządność została przywrócona. To wszystko oczywiście kpina natomiast rzecz jest poważna od paru tygodni. Premier Donald Tusk zapowiedział, że on tak bardzo chce przywrócić praworządność, tak mu na tym zależy, że będzie łamał prawo i nie przestrzegał Konstytucji byle przywrócić rządy prawa. Rządy prawa polegają na przestrzeganiu prawa, a nie na jego łamaniu. – powiedział Sławomir Mentzen.
– Jestem głęboko przekonany, że jesteśmy w stanie się tym zagrożeniom przeciwstawić. Co więcej, mamy obowiązek się tym zagrożeniom przeciwstawić. – podsumował.
Mentzen mówił do zgromadzonych na płycie jasielskiego Rynku o tym dlaczego podjął się startu na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej:
– Gdy mówię, że zamierzam kandydować to często słyszę, że to zły pomysł, bo ja w ogóle nie jestem prezydencki. Ale to jest prawda, że ja nie jestem prezydencki. Polacy przyzwyczaili się do tego, że prezydent nic nie może, pełni rolę czysto reprezentacyjną, „pilnuje żyrandola” jak chciał kiedyś Donald Tusk, podpisuje jakieś papiery, wręcza ordery, ułaskawia przestępców, wydaje przyjęcia i wygłasza czasem przemówienia. Nie ma dużego wpływu na polską politykę wewnętrzną czy też zagraniczną. Taki obraz poprzedni prezydenci stworzyli wśród Polaków. Mieliśmy rzeczywiście prezydenckiego Bronisława Komorowskiego, mieliśmy prezydenckiego Andrzeja Dudę. O mały włos nie mieliśmy za niego bardzo prezydenckiego Rafała Trzaskowskiego. I pojawia się pytanie: co nam dała ta ich prezydenckość? Co Polska zyskała na tym, że oni są tacy prezydenccy? Jeżeli państwo dalej chcecie mieć prezydenta, który się będzie pięknie uśmiechał do każdego, udawał, że to deszcz pada kiedy plują nam w twarz to dalej głosujcie na przedstawicieli PiS-u i Platformy. Jeżeli chcecie mieć prezydenta, który w pałacu pilnuje interesów swojej partii, prezesa swojej partii to dalej głosujcie na przedstawicieli PiS-u i Platformy. Ja do takich rzeczy się rzeczywiście nie nadaję. Nadaje się do realizowania jakiś zadań, wyznaczenia jakiś celów, a następnie ich osiągania. Jeżeli zostanę prezydentem to będzie najaktywniejsza prezydentura w historii Polski, ale pod względem złożonych projektów ustaw, pod względem zawetowanych ustaw, a nie liczby wręczonych orderów czy też ułaskawionych przestępców. To będzie bardzo aktywna oraz przede wszystkim niezależna prezydentura.
Na zakończenie podkreślił, że jako Polska i Polacy „jesteśmy jednym z ostatnich bastionów wolności i normalności na całym świecie”. – Musimy wszyscy włożyć bardzo dużo wysiłku, żeby tak zostało, żeby tego nam nie zabrano. Nie możemy i nie chcemy – mam nadzieję – pójść drogą, którą poszły Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Szwecja czy Holandia. Nie chcemy pójść w tym kierunku. Te państwa odeszły od swoich korzeni. Oni nie są już dla nas wzorem. Są przykładem – czasem dobrym przykładem, ale często złym. Widzimy jakie popełnili błędy, widzimy ich konsekwencje. Jesteśmy w stanie się na podstawie tych błędów uczyć, żeby samemu ich nie popełniać. Widzimy też jakie były źródła ich wcześniejszych sukcesów i tego się możemy trzymać i te dobre rzeczy możemy u nas wprowadzać. Ale oni odeszli już od swoich korzeni, a my tych korzeni możemy się trzymać. Dlatego już za dziesięć lat, jeżeli jakaś katastrofa na Polskę nie spadnie, to wynika z wszelkich danych statystycznych, możemy mieć dochód wyższy niż Wielka Brytania. Polak już za dziesięć lat, jeżeli obecne tempo rozwoju się utrzyma, bez żadnych ekstrawagancji może zarabiać więcej niż Brytyjczyk. W ciągu dziesięciu lat możemy mieć najsilniejszą armię w całej UE. Możemy mieć dużo silniejszą armię niż Niemcy. Możemy mieć niskie i proste podatki, najprostszy system podatkowy w całej Europie. Możemy mieć świetną infrastrukturę, najwyższy poziom bezpieczeństwa na naszych ulicach. Możemy mieć najniższą przestępczość. Najwyższy poziom wolności osobistych i wolności słowa. Możemy tu ściągać inwestorów i ich kapitał z całego świata. To wszystko jest możliwe. Możemy być taką oazą wolności, dobrobytu i bezpieczeństwa, wskazywaną za wzór przez cały świat. Ale nie możemy liczyć na to, że to wszystko nam się uda jeżeli dalej będziemy głosować na marionetki dokładnie tych samych dwóch ludzi, licząc naiwnie na to, że teraz być może w końcu zaczną dbać o interes państwa polskiego, bo pewnie nie będą. Możemy tu zbudować naprawdę dumną, silną, bogatą i bezpieczną Polskę. Możemy to wszystko osiągnąć, bo niemożliwe naprawdę nie istnieje. – podsumował.
W trasie kampanijnej „Mentzen 2025” kandydatowi towarzyszyli działacze i parlamentarzyści Konfederacji, m.in. posłowie na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Konrad Berkowicz, Grzegorz Płaczek i Michał Połuboczek, radny Sejmiku Województwa Podkarpackiego Adam Berkowicz oraz Bartosz Bocheńczak, szef sztabu wyborczego kampanii wyborczej Konfederacji.
(dapa)
[email protected]
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS