Podczas dzisiejszej konferencji prasowej zorganizowanej w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim na pytania dziennikarzy odpowiadał wojewoda dolnośląski – Jarosław Obremski. Tematem przewodnim były kwestie związane z dystrybucją jodku potasu na Dolnym Śląsku.
Czy te informacje na temat dystrybucji jodku potasu, ta konferencja, mają nas uspokoić? Czy nie wywoła to w nas jeszcze większego niepokoju?
Myślę, że kwestia większy, czy mniejszy niepokój jest wtórna. Warto być mądrym przed szkodą i obowiązkiem strony rządowej, nawet jeśli określamy ryzyko niebezpieczeństwa niezbyt wysoko, to jest jednak przygotować się do złych scenariuszy. W tej chwili nikt na świecie nie jest w stanie powiedzieć z całą stanowczością, że Rosjanie nie przekroczą pewnych granic barbarzyństwa, bo już wielokrotnie to zostało przez nich przekroczone. To byłoby przekroczeniem niespisanego, ale częściowo też spisanego, porozumienia związanego z niewykorzystywaniem promieniotwórczości do walki.
W tej chwili to, o czym mówimy, to poważne uszkodzenie elektrowni atomowych w wyniku czego wyzwala się chmura radioaktywna, która przemieszcza się na duże odległości i powoduje skażenie – bezpośrednio poprzez wdychanie albo poprzez osadzenie się na roślinach, na wodzie pitnej.
Mamy świadomość, że gdyby coś takiego się zdarzyło, to na wschodnich obrzeżach ten czas reakcji będzie mniejszy. My mamy trochę więcej czasu, ale też chcemy być przygotowani, żeby już nie tracić czasu na niepotrzebną redystrybucję, żeby można było przejść bezpośrednio do działań profilaktycznych.
Gdzie znajduje się obecnie ten jodek potasu?
Jest w każdej gminie, w przypadku Wrocławia jest jeszcze bardziej zdecentralizowany, ponieważ to jest duże miasto i chodzi o to by ta dystrybucja przebiegła w miarę sprawnie.
Jak taka dystrybucja miałaby przebiegać?
Gdy będzie podana informacja przez środki masowego przekazu, że mamy do czynienia z taką sytuacją na pewno będą komunikaty wraz z Instytutem Meteorologii związane z kierunkami wiatru. Od tego będzie uzależnione jaki będzie odpowiedni czas przyjmowania preparatu. Chodzi o to by ten jod nieradioaktywny wbudował się w organizm.
Każda z gmin musi opracować własny najlepszy system redystrybucji. To, co jest ważne – ten system będzie skrajnie odbiurokratyzowany, to znaczy nie będzie tak, że ludzie będą spisywani. Ludzie będą przychodzić do punktów, dostaną ulotkę. Trzeba dokonać balansu między tym, co jest pewną skutecznością profilaktyki, a skutkami negatywnymi tego typu działań. Tym nie mniej jednak w wielu krajach – także na Ukrainie – ten jodek potasu jest redystrybuowany jako element profilaktyki.
Powiedziałbym, że na tę chwilę zagrożenie nie jest duże, ale umówmy się jest większe, niż było 3-4 miesiące temu. Stąd takie działania, bo jest duże zainteresowanie społeczne tą dystrybucją potasu, stąd nasza dzisiejsza konferencja.
Dużego ryzyka nie ma, jesteśmy przygotowani, będziemy komunikować, jakie jest to optymalne okienko przyjęć. Wydaje się, że wszystkie gminy są już w tej chwili przygotowane.
Tabletki są w gminach?
W gminach, we wskazanych miejscach przez urzędy gmin – przez burmistrzów, prezydentów, wójtów.
Od nich będzie zależał sposób tej dystrybucji?
Tak, oni poprzez swoje zarządzanie kryzysowe mają opracowany schemat postępowania.
Ile tych tabletek trafiło na Dolny Śląsk?
Prawie 5 milionów. To duża ilość, patrząc na to, że nie powinny być przyjmowane przez osoby powyżej 60. roku życia. Jeśli uwzględnimy Ukraińców, uchodźców, to powinna być to ilość wystarczająca. Czym osoby młodsze, tym większy sens przyjmowania. To nie jest lek przeciwko promieniotwórczości, jest to profilaktyka która ma umniejszyć ryzyko występowania raka tarczycy.
Będą jakieś dodatkowe zalecenia dla mieszkańców? Nie mamy zbyt wielu schronów
Na pewno w tym czasie zalecane nie jest bieganie, spacery, tylko przeczekanie tego czasu w zamkniętych pomieszczeniach. Tego typu komunikaty też by się pojawiły, natomiast schrony są tym elementem, który ma spowodować zmniejszenie skutków wybuchu. To jest zupełnie inna rzecz. Powiedziałbym, że na tę chwilę wyobrażenie atakach jądrowych na jakikolwiek kraj NATO – nie twierdzę, że prawdopodobieństwo jest zerowe – ale wydaje się być mało realne. Widzimy jak doskonała jest armia rosyjska, przypuszczam że ich niektóre siły nuklearne są wiązane na sznurek – i straszna i śmieszna. W tym wypadku siły NATO, to widzimy w jakości sprzętu dostarczonego na Ukrainę, widzimy że ta wielka armia ma problemy z krajem, który jest dużo mniejszy od Rosji, także w potencjalne demograficznym.
Wydaje się, że pod tym względem jest bezpiecznie, aczkolwiek moim skromnym zdaniem wszystko co związane jest z obroną cywilną, schronami, umiejętnością jak zachowywać się w sytuacjach zagrożonych, powinno mieć miejsce. Skoro mamy do czynienia ze zmianami klimatycznymi, to możemy się spodziewać większej ilości silnych wiatrów. Być może takie ćwiczenia związane ze schronami mogą nam się przydać w zupełnie innych okolicznościach. Polacy też coraz więcej podróżują, więc umiejętność znalezienia się w sytuacjach nietypowych jest rzeczą wskazaną. Ze schronami jest pewnie nie najlepiej, natomiast proszę zwrócić uwagę, że w dużych miastach mamy dużo parkingów podziemnych. To też jest pewna rezerwa, która w przypadku wybuchów ogranicza negatywnie skutki.
Gdyby to zagrożenie nastąpiło – mogę sobie wyobrazić, że w małych miejscowościach, wsiach łatwo będzie dotrzeć do punktu dystrybucyjnego. A jakby to wyglądało we Wrocławiu?
To pytanie do samorządu, ale we Wrocławiu będzie bardzo dużo tych punktów. Jeden punkt będzie mniej więcej na 2500 mieszkańców i rozumiem, że problem może polegać na tym, że więcej osób pójdzie do punktu A, a nie do punktu B, ale nasze myślenie jest populacyjne. Chodzi o to, by w odpowiednim okienku czasowym jak największa liczba osób podjęła i zażyła ten środek profilaktyczny. Wydzielone osoby, w jakimś stopniu wolontariat, będzie wydzielać. Jest to skrajnie odbiurokratyzowane. Człowiek ma przeczytać przeciwskazania w ulotce, nie tylko związane z chorobami tarczycy. Przy każdym leku są napisane przeciwskazania.
Czy te ulotki trafią tylko do samorządów, czy też do ludności?
Nie, będzie obowiązek stworzenia odpowiedniej ilości tych ulotek, tak aby każdy przed użyciem mógł się zapoznać i świadomie podjąć decyzję. Ten system jest skonstruowany tak, że odpowiedzialność leży po stronie osoby zażywającej jodek potasu.
One już są drukowane?
Tak.
Wraz z innymi dziennikarzami: rozmawiał, wysłuchał, spisał: Filip Macuda
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS