Jarosław Kret zdecydowanie ma za sobą nie najlepszy okres. W połowie 2016 roku pogodynek stracił pracę w Telewizji Polskiej i był zmuszony szukać tymczasowego źródła utrzymania gdzie indziej. Kret uznał, że to doskonały moment na spróbowanie swoich sił w Tańcu z gwiazdami i Agencie, gdzie, delikatnie mówiąc, nie zaprezentował się z najlepszej strony. Ostatnio stwierdził jednak, że pokonał już swoje demony i czas na powrót do ulubionego zajęcia, czyli prowadzenia pogody.
Od jakiegoś czasu Jarosław Kret informował opinię publiczną, że choruje na depresję. To właśnie choroba miała być powodem, dla którego jego kariera w pewnym momencie stanęła w martwym punkcie. Niedawno Kret w końcu dostał pracę i znowu zobaczymy go w roli prezentera pogody w Polsacie. Jak sam przyznawał, bardzo za tym zajęciem tęsknił.
Teraz pogodynek udzielił wywiadu tygodnikowi Sieci, w którym postanowił podzielić się z czytelnikami kilkoma faktami ze swojego życia osobistego. Były partner Beaty Tadli pochwalił się w rozmowie z dziennikarką m.in. dobrymi relacjami z synem, z którym układa mu się podobno coraz lepiej. Jak sam twierdzi, traktuje ojcostwo bardzo poważnie i stara się wspierać swoje jedyne dziecko jak tylko może.
To jest dla mnie bardzo ważna relacja. Traktuję ją niezwykle poważnie. Staram mu się dać tak dużo miłości, jak tylko umiem. Daję mu także świadomość miłości i opieki, ciepła. Rozmawiam z nim. Tłumaczę mu jego rozterki i staram się go z nich wyprowadzać. Poważnie traktuję dziecięce nieszczęścia. Jestem ojcem wspierającym. Staram się być ostoją – stwierdził w rozmowie z dziennikarką Sieci.
Jednocześnie pogodynek z dumą przyznaje, że w końcu dogadał się ze swoją byłą żoną. Dziś ich relacje są podobno o wiele lepsze, niż jeszcze kilkanaście miesięcy temu.
Małgosią kiedyś targały emocje, dziś nasze relacje opierają się na dużym zrozumieniu. Najbardziej oczywiście zależy nam na zrozumieniu dobra dziecka. Mama Franka doskonale wie, że potrzebujemy kontaktu i możemy się spotykać, kiedy chcemy. To jest bardzo dojrzałe – skomentował.
Podczas rozmowy dziennikarka postanowiła też zapytać Jarka o relację z jego bratem bliźniakiem. Pogodynek w przeszłości wielokrotnie wspominał, że nie utrzymuje z nim kontaktu i tak najwyraźniej pozostało, bo wciąż wypowiada się o nim bardzo chłodno. Pogodynek wprost stwierdza, że relacja między bliźniakami potrafi być “toksyczna”.
Relacja bliźniacza bywa toksyczna. W relacji matka-syn, ojciec-córka w pewnym momencie trzeba odciąć pępowinę, by ta relacja nie stała się toksyczna. Podobnie jest w przypadku bliźniaka. Także trzeba czasem odciąć pępowinę, a może raczej rozerwać tę syjamskość, która z czasem się utoksycznia. Bliźnięta wcale nie muszą się kochać, powiem więcej – mogą się nawet nie lubić. Mało kto o tym wie i to widzi, bo to relacja bardzo hermetyczna. Ale często jeden bliźniak staje się tym dominującym dla drugiej strony, to może być trudne do zniesienia – przyznaje tonem eksperta.
Jednocześnie Jarek stwierdził, że wciąż walczy o swoją niezależność. Mimo tego, że nie chce utrzymywać kontaktów z bratem, to nadal zdarza im się na siebie wpadać. Pogodynek jest tym wyraźnie rozgoryczony.
Każdy potrzebuje wolności i swojej przestrzeni. Mam więc takie poczucie, że mój brat powinien się ode mnie oderwać lub ja od niego, ale nasze drogi niestety wciąż się krzyżują – przyznaje z goryczą.
Myślicie, że i w tym przypadku przyjdzie jeszcze czas na ocieplenie relacji?
Jarosław Kret
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS