Japonia przystępuje do systematycznej realizacji postulatów zapisanych w opublikowanych w grudniu ubiegłego roku Strategii Bezpieczeństwa Narodowego oraz towarzyszących jej Strategii Obrony Narodowej i Programie Rozbudowy Obrony. Wiele przedstawionych w tych dokumentach pomysłów miało charakter ogólnikowy i dopiero teraz nabiera konkretnych kształtów. Powoli wyłania się interesujący obraz tego, jak mają wyglądać Siły Samoobrony (Jieitai) pod koniec bieżącej dekady.
Sposób, w jaki Tokio prowadzi modernizację i zwiększanie potencjału militarnego, stoi w ostrym kontraście z tym co robi Berlin. Nie ma ambitnych zapowiedzi, które potem są rozwadniane, nie ma też najwyraźniej samowolnej publikacji planów poszczególnych rodzajów wojsk, co niedawno zademonstrowała niemiecka marynarka wojenna. Japończycy spokojnie przechodzą od ogółu do szczegółu, a parlamentarzyści i opinia publiczna są informowane na bieżąco o najważniejszych postępach i pomysłach.
Tomahawki i nie tylko
28 lutego premier Fumio Kishida poinformował o zamiarze pozyskania 400 pocisków manewrujących Tomahawk. Odpowiednia umowa z USA ma zostać podpisana jeszcze w tym roku lub na początku następnego. Z uwagi na bardzo przychylne stanowisko Pentagonu należy spodziewać się raczej wcześniejszego terminu. Dostawy mają zostać zamknięte w latach budżetowych 2026-2027 (w Japonii rok budżetowy zaczyna się 1 kwietnia, a kończy 31 marca roku następnego). Tomahawki trafią na uzbrojenie niszczycieli Morskich Sił Samoobrony wyposażonych w system Aegis.
Początkowo mowa była o zakupie 500 Tomahawków. Ograniczenie zamówienia może wskazywać na decyzję o zainwestowaniu większych funduszy w rozwój rodzimych pocisków manewrujących i innych środków rażenia dalekiego zasięgu. Jest tutaj w co inwestować, jak bowiem wynika z wyliczeń mediów, ministerstwo obrony planuje na przestrzeni najbliższych dziesięciu lat wdrożyć do służby co najmniej dziesięć takich systemów uzbrojenia.
Tutaj zaczyna robić się ciekawie. Według informacji dziennika Yomiuri jeden z pocisków manewrujących ma otrzymać trzy typy wymiennych głowic. Pierwsza będzie głowica rozpoznawcza wyposażona w system optroniczny wysokiej jakości, przeznaczona do wykrywania i identyfikacji celów. Następnie do akcji mają wkraczać pociski wyposażone w głowice walki elektronicznej przeznaczone do zakłócania pracy obrony powietrznej przeciwnika. Dopiero potem ma następować atak standardowych pocisków z głowicami bojowymi.
Głównym celem tego systemu ma być zwalczanie wrogich, czytaj: chińskich, okrętów, ale pod uwagę brane są też ataki na cele lądowe. Nadal jednak pozostaje wiele niejasności. Najistotniejsze jest pytanie, czy pociski z różnymi głowicami będą mogły działać w roju, co zdecydowanie zwiększyłoby skuteczność systemu. Zastanawiający jest też pomysł głowic rozpoznawczych. Takie rozwiązanie miałoby najwięcej sensu, gdyby tak wyposażone pociski manewrujące były tańsze od rozpoznawczych bezzałogowców.
Z kolei pociski manewrujące walki elektronicznej nie są niczym nowym, chociaż jeszcze nie weszły na wyposażenie żadnych sił zbrojnych. MBDA już od kilku lat pracuje nad pociskiem SPEAR-EW, który ma trafić na uzbrojenie brytyjskich Typhoonów i F-35 wykonujących misje przełamania obrony powietrznej. Warto też w tym kontekście wspomnieć o amerykańskim eksperymentalnym pocisku manewrującym CHAMP (Counter-Electronics High Power Microwave Advanced Missile Project) przeznaczonym do niszczenia urządzeń elektronicznych przy użyciu mikrofali.
Nowe zadania dla bezzałogowców
Ciekawe pomysły pojawiają się też w kontekście systemów bezzałogowych, które stały się jednym z priorytetów modernizacji Jieitai. Jak podało ministerstwo obrony, w roku podatkowym 2021 myśliwce Powietrznych Sił Samoobrony (Kōkū Jieitai) startowały aż 1004 razy w celu przechwycenia obcych samolotów zbliżających się do japońskiej przestrzeni powietrznej. Za zdecydowaną większość odpowiada chińskie lotnictwo, którego aktywność stale rośnie. Do tego, wraz z częstszymi wypadami chińskich okrętów lotniczych na zachodni Pacyfik, większą uwagę trzeba poświecić tamtej stronie archipelagu. Zwiększa to obciążenie Kōkū Jieitai, zarówno ludzi, jak i samolotów.
W związku z tym pojawił się pomysł wysyłania bezzałogowców w celu sprawdzenia obcych maszyn wlatujących w japońską strefę identyfikacji obrony powietrznej. Jeżeli intruzi zostaliby uznani za stwarzających zagrożenie, podrywano by myśliwce. Zaletą takiego rozwiązania jest radykalna redukcja kosztów. Według części szacunków lot przechwytujący drona może być nawet czterdzieści razy tańszy niż myśliwca.
Pytaniem pozostaje, jakie bezzałogowce można by wykorzystać w roli maszyn przechwytujących. Wykonywanie takich zadań stawia przed konstrukcją pewne wymagania, przede wszystkim konieczna jest prędkość pozwalającą sprawnie dotrzeć na odległość umożliwiającą identyfikację intruza. Trudno wyobrazić sobie w tej roli jedyne obecnie bezzałogowce na wyposażeniu Powietrznych Sił Samoobrony, czyli RQ-4 Global Hawki. Wątpliwe też, aby lotnictwo oddelegowało te maszyny do takich zadań, chociażby ze względu na ich ograniczoną liczbę – zamówiono tylko trzy sztuki.
Z podobnych względów niezbyt nadają się również inne bezzałogowce, których nabycie rozważać mają Siły Samoobrony, MQ-9 Reaper i Bayraktar TB2. Lojalny skrzydłowy rozwijany z myślą o samolocie bojowym następnej generacji F-X to jednak inna bajka. Ze względu na współdziałanie z myśliwcami, także w walce powietrznej, bezzałogowiec taki dysponowałby odpowiednią prędkością, zasięgiem i odpowiednim zestawem czujników. Osobną kwestią pozostaje, jak dużo tańsza będzie godzina lotu takiej maszyny w stosunku do załogowego samolotu bojowego.
Mimo wszystko pomysł musiał chwycić, bowiem w ministerstwie obrony pojawiła się propozycja wykorzystania bezzałogowców do przechwytywania balonów. Temat aerostatów jest głośny od czasu zestrzelenia chińskiego balonu szpiegowskiego nad wschodnim wybrzeżem USA. Nad Japonią tacy nieproszeni goście z Chin byli obserwowani już trzykrotnie od roku 2019.
Chmura i siedziba DORSZ-a po japońsku
Strategia bezpieczeństwa narodowego i towarzyszące jej dokumenty kładą również duży nacisk na cyberbezpieczeństwo i większą interoperacyjność miedzy poszczególnymi częściami Jietai. Jednym z pomysłów związanych z tymi procesami jest stworzenie wspólnej chmury danych, zawierającej informacje od stanów magazynów po plany operacyjne. Dostęp do chmury mieliby jedynie autoryzowani oficerowie i urzędnicy resortu obrony. W celu zwiększenia bezpieczeństwa byłaby to całkowicie niezależna sieć, niepołączona z innymi intranetami stosowanymi przez Siły Samoobrony, ani tym bardziej z Internetem.
Aktualnie każdy z rodzajów wojsk samodzielnie zarządza swoimi danymi. W teorii centralny system dowodzenia umożliwia wymianę informacji, jednak obejmuje jedynie sytuacje wyjątkowe (katastrof naturalnych i konfliktu). Do tego każdy przypadek musi być rozpatrywany osobno i na oddzielny wniosek. Łatwo sobie wyobrazić, jaki ma to wpływ na interoperacyjność wewnątrz Jietai, która i tak nie należy do najwyższych.
Stworzenie zunifikowanego systemu ma też ułatwić cyberobronę. Obecne niezależne systemy to więcej celów dla napastników, co rozprasza wysiłki. Rozproszenie wysiłku i potencjału w jeszcze większym stopniu dotyka jednak obrońców, tworząc większe ryzyko, nawet dla zamkniętych sieci Sił Samoobrony. Scentralizowana chmura ma skupić zabezpieczenia w jednym miejscu. Prace nad chmurą mają rozpocząć się jeszcze w tym roku.
Tworzenie centralnej chmury danych związane jest z formowaniem dowództwa odpowiadającego za koordynację działań rodzajów wojsk i operacji prowadzonych przez Jieitai wspólnie z Amerykanami. Dowództwo operacyjne ma także współpracować z rządem, kierującym działaniami służb cywilnych. Formowanie organu liczącego 200–300 osób ma zakończyć się w roku 2025.
Wiadomo już również, gdzie zostanie umieszczona siedziba dowództwa operacyjnego. We wcześniejszych spekulacjach pojawiała się podtokijska baza Camp Asaka, gdzie mieści się powołane w roku 2018 dowództwo Lądowych Sił Samoobrony (Rikujō Jieitai). Ostatecznie wybór padł jednak na tokijską dzielnicę Ichigaya, gdzie znajdują się siedziby ministerstwa obrony i biuro premiera. Taka lokalizacja ma ułatwić komunikację z najwyższymi władzami cywilnymi.
Zobacz też: Cóż tam, panie, w Ameryce? Nighthawki trzymają się mocno!?
Kaijō Jieitai
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS