A A+ A++

Kandydata wskazał minister Piotr Gliński: Janusz Janowski jest (marnym) malarzem, filozofem, a ponoć i muzykiem. Włosy stają na głowie, gdy się pomyśli, jak zechce przekładać swoje poglądy na program Zachęty.

Minister Piotr Gliński wskazał swojego kandydata na stanowisko dyrektora Państwowej Galerii Sztuki „Zachęta”. To Janusz Janowski, malarz, działacz związkowy, filozof, a ponoć i muzyk jazzowy. Istnieje poważna obawa, że te jego kompetencje na nic się zdadzą, a kolejna ważna instytucja kultury zostanie zmarginalizowana.

Gliński. Zarządzanie przez wskazywanie

Gdy jakiś czas temu tenże minister ogłosił, że wraz z końcem 2021 r. (i wraz z końcem kadencji) dotychczasowa szefowa Zachęty Hanna Wróblewska musi sobie szukać nowej pracy, ruszyły środowiskowe spekulacje. Najwięksi optymiści zakładali, że ogłoszony zostanie konkurs na następczynię lub następcę. Byłby to cud, bo Gliński nienawidzi konkursów jak dzieci zastrzyków. Od kiedy nieopatrznie zgodził się na konkurs na stanowisko dyrektora Polin, który zakończył się nie po jego myśli, zarzucił wszelkie pozory i zarządza wyłącznie poprzez wskazywanie palcem.

Jego plany ideowego przejmowania kultury dość długo nie uwzględniały sztuki współczesnej, zapewne z paragrafu „mało znacząca”. Ale kiedy już dobił Instytut Adama Mickiewicza i Narodowy Instytut Audiowizualny, niemal nie wysadził w powietrze Muzeum Narodowego w Warszawie i sparaliżował lub zmarginalizował kilka innych podległych mu instytucji, wziął się też za sztukę. W Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku pozbył się szanowanej powszechnie Eulalii Domanowskiej, a Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie oddał w ręce prawicowego ortodoksa Piotra Bernatowicza. Teraz przyszła kolej na Zachętę.

Janowski. Bez sukcesów, ale wierny

Nasza narodowa galeria miała w poprzednich dekadach szczęście do znaczących szefów. A właściwie szefowych, bo po 1990 r. zarządzały nią kolejno cztery nietuzinkowe kobiety: Barbara Majewska, Anda Rottenberg, Agnieszka Morawińska i Hanna Wróblewska. Różniły się między sobą, ale wszystkie zarządzały kompetentnie, rozważnie i z dużym zrozumieniem dla współczesnej sztuki. Teraz jednak skończyły się feministyczne harce, kolejna twarda męska dłoń (po Orońsku i Zamku Ujazdowskim) zastąpi niepewną kobiecą perspektywę. Czego możemy się spodziewać?

Z zasady nie lubię wystawiać ocen ex ante. Lubię dawać szansę na wykazanie się, choć doświadczenie uczy, że przy tej władzy na pozytywne zaskoczenie nie ma co liczyć (casus Bernatowicza). I tym razem jednak nic nie wskazuje, by Zachęta prowadziła dalszą działalność jakościowo odpowiadającą randze tej placówki i jej historycznemu bagażowi.

Pomijam już fakt, że Janowski jest kiepskim malarzem, bo to jeszcze nie dyskwalifikuje go jako menedżera (ciekawe, jakim jest muzykiem?). Pomijam też fakt, że mimo wielu lat zawodowego życia nie ma praktycznie żadnego doświadczenia w kierowaniu większą placówką artystyczną. Pomijam też to, że jako wieloletni prezes Związku Polskich Artystów Plastyków nie zrobił totalnie nic, by wydobyć tę organizację ze smugi cienia, stagnacji i letargu, w jakie wpadła przed laty. Słowem: bez sukcesów, ale wierny.

Czytaj też: CSW, czyli Co Się Wyprawia. Kto tu wpuścił Pietrzaka?

Sztuka skończyła się na renesansie

Natomiast nie sposób pominąć poglądów nominata. Jako aktywny uczestnik programów w rządowych i prorządowych mediach (m.in. TV Republika, Polskie Radio 24) nieraz miał okazję wyrazić, co myśli, i nie są to – z perspektywy stanowiska, które obejmie – podglądy budujące. Można odnieść wrażenie, że dla pana Janowskiego sztuka skończyła się gdzieś w okolicach renesansu. Później zaś brzydota, pogoń za nowością i oryginalnością skutecznie niszczyły to, co w sztuce najważniejsze: klasyczne kanony piękna. Dziś więc mamy sztukę, w której nic ciekawego się nie dzieje, całkowicie zawłaszczoną przez „nowe ideologie”: gender oraz ekologizm.

Aby nie było wątpliwości, nowy szef Zachęty zapewnia, że „tę ideologię określiłbym mianem antyludzkiej” (!). Takich filozoficzno-intelektualnych perełek można w cierpliwym internecie znaleźć dużo więcej. Włosy stają na głowie, gdy się pomyśli, jak zechce je przekładać na program Zachęty. Bo że zechce, to pewne. Zapowiada się potężna demolka i ostra rywalizacja z Bernatowiczem o tych kilku słusznych i ceniących renesansowe piękno artystów.

Czytaj też: Muzea sztuki współczesnej. Kto liderem, kto outsiderem

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWarta Poznań wreszcie będzie mieć nowe obiekty sportowe!
Następny artykułKryzys na granicy. Błaszczak rozmawiał z sekretarzem obrony USA