Wimbledon 2013 roku wielu polskich kibiców tenisa zapamięta na zawsze. To wtedy w ćwierćfinale gry pojedynczej mężczyzn doszło do polskiego starcia, gdzie Jerzy Janowicz pokonał Łukasza Kubota. Obaj zawodnicy wymienili się po spotkaniu koszulkami, co zapisało się w historii londyńskiej imprezy. Łodzianin został wówczas 14. zawodnikiem świata, ale jego dalsza kariera nie rozwinęła się zgodnie z oczekiwaniami.
Jerzy Janowicz rozlicza się z przeszłością. “Zwyczajnie mnie to nie bawi”
Zaczęły dokuczać mu kontuzje, zwłaszcza kolana i pleców, przez co rzadko pojawiał się na korcie. Sezon 2017 był ostatnim na najwyższym poziomie, gdy rywalizował w turniejach wielkoszlemowych. Po wielu próbach powrotu Jerzy Janowicz nieoficjalnie zakończył karierę jakiś czas temu. – Dopiero zaczynam oddychać świeżym powietrzem bez tenisa. Nie powiem, że zakończyłem karierę, bo nie lubię takich deklaracji. Nie potrzebuję atencji, poklasku – mówił w sierpniu zeszłego roku w rozmowie ze Sport.pl. Ostatni mecz rozegrał we wrześniu 2022 roku podczas pierwszej rundy challengera w Szczecinie, gdzie przegrał 3:6, 4:6 z Brytyjczykiem Janem Choińskim.
Aktualnie Jerzy Janowicz ma 33 lata i częściej do ręki chwyta rakietę padlową, aby rywalizować w tym sporcie, również na arenie międzynarodowej. Był także gościem programu “Break Point” u Dawida Celta i Marka Furjana. “Dlaczego znienawidziłeś tenis? Co wydarzyło się, że tak ci zbrzydł?” – zapytał byłego tenisistę pierwszy z nich.
– Wiele czynników. W dużej mierze to jak długo walczyłem ze zdrowiem. Kontuzje, ból, operacje, rehabilitacja… Potem treningi, powroty, kolejne pauzy i tak w kółko. To było takim gwoździem do trumny, że jednak ta moja walka i chęć powrotu nie zakończyła się tak, jak planowałem. Po tych 6-7 latach walki ze zdrowiem po moim ostatnim meczu, który w ogóle nie powinien dojść do skutku, powiedziałem Marcie [Domachowskiej, żona – red.], że to koniec, bo zwyczajnie mnie to nie bawi i nie chce mi się tego robić – odparł Jerzy Janowicz.
33-latek wspomniał, że jego problemy zdrowotne rozpoczęły się na przełomie 2015 i 2016 roku, gdy zaczęło dokuczać mu kolano, a przez wiele miesięcy nie mógł znaleźć przyczyny dolegliwości. – Byłem tak zdesperowany, żeby wrócić na zadowalający mnie poziom gry w tenisa, że robiłem wręcz za dużo. Non stop miałem ten zaciągnięty hamulec ręczny w postaci zdrowia i naprawdę odwiedziłem bardzo dużo różnych specjalistów, nie tylko w Polsce. Problemy z “kolanem skoczka” są bardzo uciążliwe. Często kończą się fiaskiem i końcem kariery. Ja i tak miałem krótki epizod, że zacząłem dobrze się czuć. To było na krótko przed pandemią w 2020 roku – podsumował były półfinalista Wimbledonu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS