84-letnia Jane Fonda to jedna z najbardziej znanych i utytułowanych amerykańskich aktorek. Na swoim koncie ma dwa Oscary, nagrodę Emmy oraz cztery Złote Globy. Jest także lewicową aktywistką.
„To bardzo uleczalny rak”
W piątek, 2 września, Fonda opublikowała wpis na Instragramie, w którym poinformowała, że zapadła na chorobę nowotworową i przechodzi chemioterapię. Dodała, że na szczęście rokowania są dla niej pomyślne.
„Zdiagnozowano u mnie chłoniaka nieziarniczego i rozpoczęłam chemioterapię. To bardzo uleczalny rak. 80 proc. ludzi przeżywa, więc czuję się bardzo szczęśliwa” – czytamy we wpisie Fondy.
Chłoniak nieziarniczy to stosunkowo rzadki nowotwór, który atakuje układ limfatyczny. To rozległa sieć naczyń, która przechodzi przez prawie wszystkie nasze tkanki, umożliwiając przepływ płynu, zwanego limfą. Natomiast limfa jest płynem ustrojowym o budowie przypominającej osocze krwi, który zbiera substancje szkodliwe dla organizmu.
„To nie jest w porządku”
Poprzez swoją chorobę chciała zwrócić uwagę na problem, który dotyka miliony Amerykanów. Stany Zjednoczone są bowiem jedynym rozwiniętym krajem na świecie, w którym nie ma powszechnej opieki zdrowotnej. Co więcej, opłaty za usługi zdrowotne są najdroższe na świecie.
W praktyce, aby pójść do przychodni czy szpitala, Amerykanin musi legitymować się polisą, wykupioną u jednej z tysięcy firm ubezpieczeniowych. Choć ich oferta jest zróżnicowana, wielu ludzi nie stać na wykupienie jakiejkolwiek polisy. Szacuje się, że ubezpieczenia zdrowotnego nie ma aż ok. 30 milionów Amerykanów, tj. średnio co dziesiąty obywatel USA.
„Mam też szczęście, bo mam ubezpieczenie zdrowotne i dostęp do najlepszych lekarzy i zabiegów. Zdaję sobie sprawę, i to bolesne, że jestem uprzywilejowana. Prawie każda rodzina w Ameryce miała kiedyś do czynienia z rakiem, a zbyt wiele nie ma dostępu do wysokiej jakości opieki zdrowotnej, którą ja otrzymuję. To nie jest w porządku” – tłumaczy Fonda.
„Nie pozwolę, aby cokolwiek zakłóciło mój aktywizm klimatyczny”
Aktorka podkreśliła, że choroba nie przeszkodzi jej w w kontynuowaniu działań na rzecz klimatu, w które angażuje się od wielu lat. Na przykład w 2016 r. brała udział w głośnym proteście przeciwko budowie ropociągu, który miał przebiegać w okolicach rezerwatu indiańskiego Standing Rock w Dakocie Północnej.
„Musimy dużo więcej mówić nie tylko o leczeniu, ale także o jego przyczynach, abyśmy mogli je wyeliminować. Na przykład ludzie muszą zdać sobie sprawę, że paliwa kopalne powodują raka. Podobnie jak pestycydy, z których wiele jest opartych na paliwach kopalnych (…) Nie pozwolę, aby cokolwiek zakłóciło mój aktywizm klimatyczny. Rak jest nauczycielem i wyciągam wnioski z lekcji, które mi daje (…) Żyjemy w najbardziej znaczącym czasie w historii ludzkości, ponieważ to, co robimy lub czego nie robimy teraz, określi, jaka będzie przyszłość” – skwitowała Fonda.
„Hanoi Jane”
Największym echem odbiło się jej agitowanie na przełomie lat 60. i 70. przeciwko wojnie wietnamskiej, a właściwie obecności amerykańskich żołnierzy na Półwyspie Indochińskim, którzy wraz z armią południowowietnamską walczyli z siłami komunistycznymi: armią północnowietnamską i partyzantką „Wietkong”.
Krytycy Fondy nadali jej wówczas przydomek „Hanoi Jane”. Po wielu latach, aktorka odcięła się od swoich działań ws. wojny wietnamskiej i przeprosiła amerykańskich weteranów.
– To było bardzo, bardzo głupie. Niektóre moje wypowiedzi też. Ponoszę za to pełną odpowiedzialność i mogę jedynie spróbować przeprosić tych, których moje zachowanie uraziło. Szczególnie tych, którzy walczyli w Wietnamie. Mogę powiedzieć tylko, że moje intencje były szlachetne. Ja po prostu chciałam jedynie położyć tamę temu bezsensownemu zabijaniu. Cóż, nie zawsze robiłam to w najmądrzejszy sposób – mówiła Fonda w wywiadzie dla telewizji „ABC” w 1987 r.
Czytaj też:
Jane Fonda z nagrodą im. Cecila B. de Mille’a. Mocne przemówienie aktorki
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS