Elitarność i wyjątkowość to cechy upragnione przez różnych takich, przekonanych o wyższości swojego kodu genetycznego nad tymi, jakie posiada szara masa uliczna. Rzecz jasna, jeden z drugim, podtrzymujący się w przekonaniu o swojej wyjątkowości, nigdy się do tego nie przyznają. A jest trochę takich, mających Polaków za ciżbę, spoconą tłuszczę, zabierającą im miejsce w samolotach, nadmorskich kurortach czy wakacyjnych knajpach. Są tacy, którzy boją się używać języka polskiego za granicą z obawy, że zostaną skojarzenia z narodem gorszym, prymitywnym i w ich mniemaniu, pozbawionym kultury.
W ciepłe owej, domniemanej elitarności grzeją się różne środowiska, przede wszystkim te powiązane z poprzednią władzą. Mówił o nich sam Donald Tusk, dzieląc naród na tych lepszych, “nowoczesnych patriotów” pokornie podążających głównym nurtem liberalizmu oraz tych gorszych, nie rozumiejących współczesnego świata te, tak zwane “moherowe berety” jak pogardliwie mówił o nich były przewodniczący PO sam wjeżdżając w kawiorową “elitę” unijną jak rozgrzany nóż w holenderskie masełko.
Owo przekonanie o elitarności kwitnie w najlepsze, podlewane gnojowicą werbalnych przekazów, jak choćby tego, jaki zafundował Jacek Jaśkowiak prezydent miasta Poznania, mówiąc o potrzebie ochrony PeOwsko zdefiniowanych autorytetów przez cały naród, w domyśle, pewnie także przez jego moherową część. Różne Sthury, Jandy, Sadurscy, Krzemińscy, Bonieccy, Sowy, ale także Lempartówny, Nergale i Jachiry, mają podlegać ochronie i pierwsze, przed kobietami i dziećmi chronić się w cywilizacyjnych bunkrach przetrwania. Ci spece od nowego, “wspaniałego” świata przekręconych i przetrąconych wartości, mają przetrwać zamiast nas… Niedoczekanie!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS