A A+ A++

– W czasach PRL byłem represjonowany za moje polityczne poglądy przez ówczesny aparat bezpieczeństwa. Zachowując proporcję, dziś też w jakiś sposób jestem piętnowany – mówi Interii Jan Maria Jackowski tuż po tym, jak został usunięty z klubu Prawa i Sprawiedliwości. – Jarosław Kaczyński zdaje najtrudniejszy egzamin w całej karierze politycznej – dodaje.

Łukasz Szpyrka, Interia: Odetchnął pan z ulgą?

Jan Maria Jackowski: – Ta decyzja była spodziewana. Nieformalnie była zapowiedziana przeciekiem w Polskiej Agencji Prasowej już 7 lutego. Mogłem się przygotować, stąd moje oświadczenie, do którego odsyłam.

Wspomina pan w nim, że alarmował o problemie ścisłe kierownictwo PiS. Z kim pan rozmawiał?

– Z Ryszardem Terleckim i Stanisławem Karczewskim. Oczywiście rozmawiałem też z parlamentarzystami PiS. O różnych moich wątpliwościach od dawna mówiłem jasno. Nie jest tak, że trzymałem to dla siebie, a w tym samym czasie chodziłem do mediów. Zauważyłem natomiast, że kiedy podejmuję aktywność medialną, to moje argumenty zaczynają przemawiać. Okazuje się potem, że prezes Jarosław Kaczyński potwierdza m.in. moje diagnozy. Taka metoda jest jedyną możliwą, kiedy brakuje wewnętrznego dialogu w całym obozie.

Rozmawiał pan osobiście z prezesem Kaczyńskim?

– Nie, w ostatnim czasie nie miałem takiej okazji.

Dziś będzie pan, jak niektórzy koledzy, krytykował wszystko w PiS? Niedawno nawet Patryk Jaki przyznał, że żałuje oddanego głosu na prezydenta Andrzeja Dudę, mimo że wciąż jest w koalicji.

– Nie mogę dzisiejszych kryteriów przykładać do decyzji, które podejmowałem w 2020 roku. Podtrzymuję tamtą decyzję i znów zrobiłbym tak samo. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości, choć zdaję sobie sprawę z uwarunkowań tej prezydentury.

Która partia może być dziś panu najbliższa?

– Nie jestem członkiem żadnej partii, ale mam dobre kontakty z różnymi środowiskami. Dla mnie w polityce liczą się wartości. Ważny jest mój okręg i nie zmieniam poglądów. Przypuszczam, że wiele będzie się działo na scenie politycznej, mogą pojawić się nowe byty, nowe ruchy. Jakaś rekonfiguracja wisi w powietrzu. Nie mówię, że w perspektywie tygodni, ale dwóch, trzech lat. Sądzę, że wielu polityków aktywnych w swoich strukturach może zmienić swoją przynależność.

Mówi pan o czymś konkretnym? Ma pan ambicje, by współtworzyć nowy byt polityczny?

– Nie, jestem szeregowym parlamentarzystą i analitykiem politycznym. Nie mam ambicji organizacyjnych, by podejmować się wyzwania partyjnego.

Zostali panu jacyś przyjaciele w Zjednoczonej Prawicy?

– Oczywiście, że mam przyjaciół i zamierzam podtrzymywać kontakty. W Senacie jest inaczej, bo relacje międzyludzkie są lepsze niż w Sejmie.

Nie mówili panu, żeby się pan opamiętał medialnie i hamował język?

– Nie, wręcz przeciwnie. Miałem bardzo pozytywne sygnały po moich wypowiedziach. Wiele osób w  … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNBA: Były kolega z zespołu Marcina Gortata Goran Dragic koszykarzem Brooklyn Nets
Następny artykułSzukają pracownika firmy ochroniarskiej. Miał zniknąć z pieniędzmi na wypłaty