Akcja trwała sześć godzin. Niestety, pomimo użycia specjalistycznego sprzętu, nie udało się złapać ośmiu jałówek, które uciekły z gospodarstwa i błąkają się po rozlewiskach. Teren jest bardzo trudny, a zwierzęta płochliwe.
– Bydło uciekło z jednego z gospodarstwa na terenie gminy Jedwabne. Chodzi o osiem dość wyrośniętych jałówek. Każda waży po 200-300 kilogramów. Zgłoszenie otrzymaliśmy w niedzielę (3 stycznia) wieczorem. Rozpoczęliśmy akcję następnego dnia po godzinie 9 – mówi starszy brygadier Grzegorz Wilczyński, zastępca komendanta miejskiego PSP w Łomży.
Łodzie oraz dron z termowizją
Oprócz zastępów z jego jednostki w akcji brali udział strażacy ochotnicy z OSP Wizna, OSP Jeziorko oraz OSP Nowy Cydzyn.
– Pomoc udzieliła też Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego z Łomży, która przybyła tu z łodzią. Łódź miała też OSP Wizna. Ponadto w akcji uczestniczył też zastęp strażaków z komendy wojewódzkiej PSP w Białymstoku, który wyposażony był w dron z termowizją. Dzięki niemu zlokalizowaliśmy zresztą stado – podkreśla zastępca komendanta.
Najlepiej sprawdził się wszędołaz
Jałówki przepłynęły przez rzekę i przedostały się na drugi brzeg. – Z uwagi na rozległe rozlewiska teren jest bardzo trudny. Najlepiej sprawdziła się miniamfibia, która jest na wyposażeniu OSP Nowy Cydzyn. Ten wszędołaz doskonale radzi sobie w każdych warunkach. Niestety zwierzęta były dość płochliwe, więc nie udało nam się ich złapać – opowiada st. bryg. Wilczyński.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE>>>
Akcja trwała sześć godzin. Jałówki przemieściły z się z okolic wsi Rutkowskie w gminie Wizna w kierunku miejscowości Burzyn. Następnie opuściły powiat łomżyński i skierowały się na Giełczyn-Kołodzieje na terenie powiatu monieckiego w gminie Trzcianne.
– W tym momencie nasza akcja się zakończyła. Czy będzie kontynuowana, zależy od PSP Mońki – zaznacza Grzegorz Wilczyński.
Jeśli zajdzie potrzeba, strażacy będą kontynuowali akcję
W stanowisku kierowania PSP Mońki uzyskaliśmy informację, że we wtorek (5 stycznia) akcja nie będzie prowadzona. Straż pożarna ustaliła jednak z właścicielem bydła, że jeśli będzie taka potrzeba, to strażacy pomogą mu w złapaniu zwierząt.
“Zaczęli strzelać, Dżeki wyrwał dziurę w siatce i uciekł. Nie spałam trzy dni. Gdzie on jest, co robi?”Dżeki, owczarek szkocki ma dopiero rok i miał to być jego pierwszy sylwester w Polsce. – Miałam go przytulać od północy, żeby się nie bał fajerwerków. Przed północą wyprowadziłam Dżekiego do ogrodu, nagle zaczęli strzelać. Wtedy wyrwał dziurę w siatce i uciekł – opowiada opiekunka psa.TVN24 Katowice
TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Barbachowski / zlomzy.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS