W swoim wystąpieniu w Parlamencie Europejskim mówił Pan niedawno o hipokryzji państw Europy Zachodniej ws. sytuacji na Białorusi. Na czym ona polega?
Patryk Jaki: Ta hipokryzja polega na tym, że Łukaszenka jest prezydentem Białorusi do tej pory, a reakcją na jego działania ze strony UE było tylko gadanie. Wobec dyktatora nie użyto żadnych sankcji. Dzieje się tak z oczywistych powodów, ponieważ każdy rozumie, że sam Łukaszenka nie ma tak silnej pozycji. Chroni go protektorat Putina, z którym najsilniejsze państwa europejskie, zwłaszcza Niemcy, robią strategiczne interesy. Regularnie wyposażają Kreml w broń polityczną, którą był najpierw Nord Stream 1, a teraz Nord Stream 2. Dzięki temu Putin może szantażować kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Zachód oczywiście będzie teraz opowiadał, jak bardzo zależy mu na demokracji i prawach człowieka oraz, że potępiają to, co się dzieje. Nie rozwiązują jednak prawdziwego problemu i nie stosują działań, które naprawdę mogłyby pomóc.
To znaczy?
Kraje Europy Zachodniej nie uderzają w tego, który daje Łukaszence przyzwolenie na tego typu działania. Przypominam, że mocniejsze akcje białoruskiego dyktatora (m.in. porwanie samolotu) zaczęły się zaraz po tym, jak Putin otrzymał zgodę na dokończenie Nord Stream 2. Łukaszenka jest narzędziem w rękach Kremla, a europejscy politycy udają, że tego nie wiedzą.
Czy zatem te wyrazy potępienia to jedynie polityczna gra?
Możliwe, że nowicjusze w europejskiej polityce tego nie rozumieją. Wszyscy inni, zwłaszcza najważniejsi decydenci, dobrze wiedzą, o co chodzi. Dla własnych celów politycznych oszukują opinię publiczną, oficjalnie potępiając prześladowania opozycji na Białorusi i w Rosji. Potem jednak przybijają piątkę Putinowi i pomagają mu w budowaniu politycznej broni o charakterze energetycznym.
W przypadku prześladowania polskiej mniejszości na Białorusi ta reakcja była jeszcze mniej widoczna. Z czego Pańskim zdaniem to wynika?
Dla krajów takich jak Niemcy, Polska jest problemem. Dlatego używają takich narzędzi jak tzw. praworządność. Nasi zachodni sąsiedzi chcieliby realizować politykę „Mitteleuropa 2”, według której Polska znajduje się w strefie wpływów Berlina. Polski rząd z kolei próbuje budować Trójmorze, które w przyszłości mogłoby być przeciwwagą dla niemieckiego projektu. W związku z tym, władze w Berlinie nie są zainteresowane tym, aby nasz kraj rósł w siłę. Z tego powodu używają wszelkich dostępnych środków, aby Polskę osłabić.
Ostatnio Łukaszenka ogłosił datę 17 września jako Dzień Jedności Narodowej na Białorusi. To kolejna prowokacja?
Przypomnijmy sobie, kto używał daty 17 września do różnego prowokacji politycznych? Oczywiście robił to Putin. Tym razem uznał, że zrobi to samo, ale rękami Łukaszenki. Wszystko w celu dokuczenia Polsce. Warto pamiętać, że to właśnie Putin zorganizował święto narodowe w Rosji w rocznicę wypędzenia Polaków z Kremla. Jest to zatem ewidentnie kolejny z jego pomysłów. Na tym polega polityka historyczna, którą zawsze realizował.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS