Historia gazomierzy to nie tylko opowieść o sposobach liczenia objętości zużytego paliwa, to również proces rozwoju nowoczesnych modeli biznesowych. Związek gazomierzy z dzisiejszymi modelami sprzedaży to jeden z wątków Wirtualnego Muzeum Gazownictwa (WMG) – nowej, internetowej platformy edukacyjnej, dostępnej pod adresem www.wmgaz.pl.
Czy XIX-wieczne gazownictwo wyprzedzało trendy? Przykład gazomierzy z przeszłości doskonale to potwierdza
Współcześnie, niepozorne gazomierze kojarzą się z cichutko obracającym się kółkiem z czerwonym paskiem. I choć od ponad 200 lat pełnią one podobne funkcje, to historia tych urządzeń pokazuje, że na długo zanim w naszym życiu powszechne i modne stały się usługi na żądanie, ten sam model sprzedaży stosowano już w gazownictwie. Dawne gazomierze działały na zasadzie automatów wrzutowych – dawały określoną ilość gazu po uiszczeniu opłaty monetami lub żetonami, wtedy, kiedy był akurat potrzebny. Historia zatoczyła więc koło, bo współczesna konsumpcja wielu mediów – np. dostęp do seriali czy filmów – odbywa się właśnie w ten sposób.
Historia gazomierzy to nie tylko opowieść o sposobach liczenia objętości zużytego paliwa, to również proces rozwoju nowoczesnych modeli biznesowych. Dawne gazomierze były spełnioną biznesową przepowiednią, zapowiadały nowy porządek przepływów gospodarczych w formie powszechnej dziś relacji użytkownika z siecią.
Polecamy:
Pierwszy gazomierz powstał w 1815 r. i był przeznaczony przede wszystkim dla przemysłu. Jego twórcą był brytyjski inżynier Samuel Clegg. W miarę wzrostu popularności gazowego paliwa zaczęły pojawiać się pierwsze liczniki, które regulowały relacje producentów (a więc klasycznych gazowni) z klientami indywidualnymi. Pod koniec XIX wieku częstym i bardzo praktycznym rozwiązaniem było stosowanie gazomierzy żetonowych – gaz płynął w mieszkaniach tylko po wrzuceniu do automatów specjalnych żetonów. Można było je kupić w gazowniach, a odpowiednie nominały pozwalały na korzystanie z różnych ilości gazu. Wśród producentów zniknął problem niespłaconych rachunków i pracochłonnego wyceniania zużytego gazu na podstawie przeliczania wskaźników gazomierzy przez inkasentów. Pewną ochronę przed dużą zmiennością cen gazu (droga technologia, problem inflacji) gwarantowały ówcześnie limitowane bony, sprzedawane przez część gazowni. Ich zakup był równoznaczny z przedpłatą za pewną ilość gazu w określonej cenie.
Później to rozwiązanie zostało zastąpione opłatą ryczałtową – płaconą co miesiąc z góry i wyrównywaną okresowo. Taka forma płatności, z pewnymi modyfikacjami, funkcjonuje zresztą do dziś. Liczniki gazowe z funkcją automatów wrzutowych nie przetrwały próby czasu.
Historia zmian w pomiarach zużycia i sposobach płatności za gaz to jednocześnie opowieść o ewolucji zabezpieczeń, bo w każdym systemie zawsze pojawiają się oszuści, próbujący różnymi sposobami wyłudzić dostęp do sieci gazowej. Najbardziej pomysłowi „hakerzy” produkowali żetony z… wody. Do matrycy w postaci kapsla bądź zakrętki wlewano i zamrażano wodę. Taki krążek lodowy po wrzuceniu do automatu uruchamiał mechanizm, a rozpuszczając się nie pozostawiał po sobie żadnego śladu. Na przestrzeni lat konieczna stała się coraz dokładniejsza kontrola wrzucanych monet, wprowadzenie dedykowanych żetonów, a następnie zabezpieczenia przeciwko cofaniu liczników.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS