A A+ A++

Jak to? Wydaje się, że to betka.

– A czy można szybko zniszczyć zdrowie somatyczne? Trudno mu zagrozić, jeśli generalnie dbamy o siebie, trzymamy dietę, uprawiamy sport, nie podejmujemy ryzykownych zachowań. Podobnie jest z dobrostanem psychicznym. To trwały zasób, na który składają się umiejętności, nawyki oraz dyspozycje do myślenia, odczuwania i reagowania w określony sposób.

Na pewno są jakieś sprytne sposoby, żeby zaszkodzić dobrostanowi.

– Nie służy mu rozpamiętywanie trudnych doświadczeń, niepowodzeń, porażek, czyli koncentrowanie się na trudnościach nie po to jednak, aby rozwiązać zaistniałe problemy, lecz móc martwić się czy użalać nad sobą – „bo mnie się nigdy nic nie udaje”. Porównywanie się z innymi też jest ryzykowne z punktu widzenia dobrostanu. Wyobraźmy sobie, że oceniamy swoje dotychczasowe osiągnięcia. Okazuje się, że są one zgodne z aspiracjami, jakie mamy, ale niższe niż osiągnięcia niektórych osób z naszego otoczenia. Wtedy pojawia się konflikt w ich ocenie: wystarcza mi to, co mam, ale w porównaniu z innymi to ciągle mało. To pożywka dla negatywnych emocji – w stosunku do siebie lub innych, w naszym mniemaniu lepszych.

Można także tkwić w relacjach – i dzieje się to często – które są niekorzystne dla dobrostanu psychicznego. Przysparzają stresu i utrudniają czerpanie dumy z sukcesów czy nawet radości z codziennego życia. Jeśli nie podejmuje się żadnych prób, aby zmienić taką relację, a gdy okazuje się to niemożliwe, nie zrywamy jej, ryzyko dla dobrostanu jest ogromne.

Można też nic nie robić i pozwalać, żeby życie jakoś się toczyło.

– Trudno o dobrostan psychiczny, jeśli odpuszczamy sobie, przestajemy zabiegać o dobre życie. Dobrostan zależy w dużej mierze od naszej aktywności: czy systematycznie robimy to, co lubimy, z czego czerpiemy radość i satysfakcję. Ale z drugiej strony, jak pokazują badania, lepiej nie przesadzać z koncentrowaniem się na swoim dobrostanie. Nadmierne monitorowanie swojego poczucia szczęścia ostatecznie utrudnia jego odczuwanie. Ciągle zadajemy sobie pytania, czy jesteśmy wystarczająco szczęśliwi i co jeszcze musiałoby nastąpić, aby tak się poczuć. Badania wskazują, że istnieje pewne optimum w troszczeniu się o swoje szczęście. Najlepiej, gdy jest ono jednym z naszych ważnych dążeń i polega przede wszystkim na robieniu tego, co powiększa i umacnia nasz dobrostan psychiczny.

Najbliższe otoczenie wpływa na to, jak subiektywnie odczuwamy dobrostan psychiczny?

– Oczywiście. Trzeba pamiętać, że u podstaw odczuwania dobrostanu leży ocena swojego życia i dotychczasowych osiągnięć. Jest ona dokonywana na bieżąco. Przyglądamy się swojemu życiu i zastanawiamy, czy jest ono dobre. W tej ocenie nie jesteśmy jednak wolni: ani od ogólnych, panujących w naszym środowisku sądów na temat tego, co jest w życiu pożądane, ani od opinii o naszych dokonaniach ze strony ważnych dla nas osób.

Inni mogą też wzmacniać odczuwanie dobrostanu psychicznego. Stwierdzono na przykład, że bardzo pomocna w tym zakresie jest responsywność otoczenia, czyli pozytywne reagowanie innych ludzi na nasze sukcesy i wszelkie inne dobre doświadczenia. Szczególnie w bliskich związkach bardzo liczymy na responsywność. Partnerka awansowała w pracy. Rozpiera ją duma i radość. Responsywny partner nie tylko cieszy się razem z nią, lecz także znajduje jeszcze więcej pozytywnych stron w tym wydarzeniu niż ona. W ten sposób sprawia, że jej duma i radość są jeszcze większe, a wydarzenie jeszcze ważniejsze. W przyszłości wspomnienia o nim będą dla niej źródłem pozytywnych emocji, szczególnie przydatnym w gorszym momencie życia.

Najbliżsi mogą jednak cierpieć na deficyty responsywności.

– W takiej sytuacji mimo sukcesów trudno w pełni osiągnąć dobrostan psychiczny. W wielu badaniach stwierdzono, że nierzadko przyjmuje się postawę obojętną lub nawet destruktywną wobec sukcesów najbliższych osób. Przyjaciółki rozmawiają o swoim życiu, jedna z nich opowiada, że właśnie awansowała w pracy. „Ojej, to znaczy, że będziesz miała więcej obowiązków. Taka odpowiedzialność. Teraz to już pewnie nie wyjdziesz z pracy” – z troską w głosie mówi druga. Nagle sukces stał się problematyczny. Reakcja przyjaciółki nie tylko odebrała mu znaczenie, lecz także sprawiła, że nowa sytuacja stała się zagrażająca. Jej intencje mogły być oczywiście dobre. Po prostu chciała przestrzec przed ewentualnymi trudnościami, jakie niesie ze sobą awans w pracy. Niechcący przeszkodziła jednak w budowaniu dobrostanu na bazie tego wydarzenia. To naprawdę wielka strata, więc nad taką relacją, w której partner zwykle jest nieresponsywny, warto popracować – spróbować wynegocjować bardziej konstruktywny sposób reakcji. Jeśli jest to niemożliwe albo relacja należy do tych mniej trwałych i znaczących, można nawet rozważyć jej zakończenie. Oczywiście są nierozerwalne związki, jak rodzinne. Dlatego mając na uwadze swój dobrostan psychiczny, warto starać się wpłynąć na sposób reakcji najbliższych.

Ale na przykład dziecko w niewielkim stopniu może wpłynąć na reakcje rodziny. Tata nie cieszy się z czwórki z matematyki, bo wolałby, żeby córka dostała piątkę. W takiej sytuacji trudno budować dobrostan psychiczny.

– Dziecko nie ma jeszcze świadomości, że może negocjować z ludźmi sposób, w jaki oni postępują wobec niego. Ta wiedza przychodzi z czasem, w miarę zdobywania kolejnych życiowych doświadczeń. Jednocześnie budowanie dobrostanu psychicznego zaczyna się już na najwcześniejszym etapie życia. Rodzice i wychowawcy powinni mieć więc świadomość, jak ważny jest sposób reakcji na drobne nawet radości i sukcesy dziecka. „Cieszysz się z czwórki z wypracowania, ale z matematyką to u ciebie nie najlepiej” – mówi rodzic, może i w dobrej wierze, bo chce zmotywować dziecko do bardziej wytężonej pracy. Jest to jednak działanie przeciwskuteczne zarówno ze względu na szczęście dziecka, jak i więź z nim. Dziecko nie tylko traci szanse na pogłębione i utrwalone przeżywanie pozytywnych emocji, lecz także relacja z nieresponsywnymi rodzicami staje się dla niego coraz bardziej obojętna lub nawet przykra.

Doświadczenia z dzieciństwa warunkują to, w jaki sposób przeżywamy dobrostan w dorosłości?

– Doświadczenia z dzieciństwa w dużym stopniu wpływają na późniejsze odczuwanie dobrostanu psychicznego, ale nie jest to jedyna przesłanka. W zasadzie całe życiowe doświadczenie rzutuje na jego subiektywną ocenę. Należy pamiętać, że dobrostan psychiczny to nie jest stan dany raz na zawsze. Żeby czuć, że życie jest wartościowe, trzeba robić wartościowe rzeczy. Żeby mieć korzystny bilans osiągnięć, najpierw trzeba coś zdobyć. Człowiek wypracowuje swój dobrostan przez własne działanie. Jeśli go odczuwa w takim stopniu, jaki nie znajduje potwierdzenia w faktach, to jest to zjawisko nieprawidłowe, a w dużym nasileniu – nawet psychopatologiczne.

Często dobrostan psychiczny utożsamiany jest z odczuwaniem przyjemności z życia. Czy nie jest to zbyt okrojone rozumienie tego pojęcia?

– Istnieją różne kryteria, za pomocą których oceniamy swoje życie. Jednym z nich jest to, czy życie daje przyjemność. Takie podejście nazywamy hedonistycznym. Zupełnie inne jest podejście eudajmonistyczne, w którym oceniamy swoje życie jako dobre, jeśli działamy zgodnie z celami i wartościami, jakie uznajemy za ważne. Te dwa modele miały bardzo długą tradycję najpierw w filozofii, a później także w psychologii, i były traktowane jako alternatywne. Obecnie raczej łączy się hedonistyczny i eudajmonistyczny punkt widzenia, niż się je przeciwstawia. Zgodnie z tym o dobrostanie psychicznym mówimy wtedy, gdy radość życia wynika przede wszystkim z zajmowania się ważnymi dla nas sprawami i realizowania wyznaczonych celów. Wtedy życie ma sens. Ani przyjemności wynikające z błahostek, ani ważne działania, które nie przynoszą satysfakcji, nie zapewniają szczęścia. Dopiero połączenie przyjemności z wartościowym działaniem daje dobrostan psychiczny. Istnieją także inne sposoby rozumienia dobrostanu, na przykład umiejętne korzystanie z życia, które polega nie tylko na wykorzystywaniu swojego potencjału, lecz także szans, jakie daje środowisko, w którym żyjemy.

Ani przyjemności wynikające z błahostek, ani ważne działania, które nie przynoszą satysfakcji, nie zapewniają szczęścia. Dopiero połączenie przyjemności z wartościowym działaniem daje dobrostan psychiczny.

Ostatnio coraz częściej mówi się o zdrowiu psychicznym. Wzrost zainteresowania tą sferą życia widać też na gruncie psychologii. Dlaczego akurat teraz?

– Nauka jest odzwierciedleniem tego, co w danym momencie interesuje ludzi. Jedno z wyjaśnień mówi, że względnie wysoki poziom dobrobytu, jaki obecnie osiągnęliśmy, pozwala nam zajmować się bardziej niż kiedyś osobistym rozwojem i dążeniem do wysokiej jakości życia psychicznego. Wcześniej – w cięższych czasach – koncentrowaliśmy się głównie na pokonywaniu trudności. Rozwiązywaliśmy problemy, w czym zaczęła nas wspierać technologia. Teraz możemy żyć pełniej, bo – jak powiedział jeden z reprezentantów psychologii pozytywnej – nadszedł czas, aby obejrzeć „tę monetę” z drugiej strony.

Zgodnie z innym wyjaśnieniem, osiągnięcia cywilizacyjne nie pomogły ludziom przezwyciężyć trudności w psychicznym radzeniu sobie z życiowymi wyzwaniami, a nawet w jakimś zakresie te trudności pogłębiły. Okazuje się, że choć pod względem materialnym i cywilizacyjnym mamy się coraz lepiej, to jednak coraz więcej osób cierpi na zaburzenia psychiczne, takie jak na przykład depresja czy uzależnienia od substancji psychoaktywnych. Powoli też zaczynamy rozumieć, że nie wystarczy żyć bez zaburzeń. Chcemy żyć dobrze. Dobrostan psychiczny to nie tylko brak depresji, lecz także umiejętność czerpania radości z życia. Człowiek, który wyszedł z depresji, nie jest bezpieczny, jeśli nadal nie potrafi budować dobrostanu psychicznego. Prędzej czy później depresja może wrócić. Można temu zapobiec, wykształcając umiejętności, które sprzyjają dobrostanowi psychicznemu.

Wciąż jednak nie traktujemy w wystarczającym stopniu dobrostanu psychicznego jako ważnego problemu zdrowotnego. Jesteśmy już świadomi, że należy dbać o zdrowie somatyczne – dobrze się odżywiać, uprawiać sport, pamiętać o badaniach profilaktycznych – ale zdrowie psychiczne traktujemy drugorzędnie. Choć widać, że także to zmienia się na lepsze.

W tym momencie przychodzi mi na myśl wielkie pytanie, na które prawdopodobnie nie ma uniwersalnej odpowiedzi, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by je zadać. Jak żyć dobrze?

– Ludzka psychika wymyka się uniwersalnym regułom. Łatwiej je zastosować w przypadku zdrowia somatycznego. Chociaż… Przeprowadzono badanie, które sprawdzało, jakie cechy osobowości sprzyjają dobremu zdrowiu psychicznemu. Było to badanie internetowe. Wzięło w nim udział prawie 112 tysięcy osób wywodzących się z prawie wszystkich krajów na świecie. Sprawdzano związek 24 cech uznawanych powszechnie za korzystne z dobrym zdrowiem psychicznym. Na podstawie wyników tego badania pięć spośród tych cech uznano za uniwersalne czynniki wspierające zdrowie psychiczne. Okazało się, że niezależne od wieku, płci, statusu materialnego, kraju pochodzenia i bagażu kulturowego zdrowiu psychicznemu sprzyjają: zdolność do przeżywania miłości, wdzięczność, ciekawość, nadzieja, a także witalność. Rozwijanie w sobie tych cech i stwarzanie sytuacji, w których mogą się one przejawiać w naszym codziennym życiu, jest zatem formą dbania o dobrostan psychiczny.

Skoro jednak mówimy o czynnikach uniwersalnych, do tej listy trzeba jeszcze koniecznie dodać znajomość siebie. Żeby zapewnić sobie dobrostan psychiczny, trzeba umieć dostosowywać to, co robimy, do swoich aspiracji, celów, zdolności, doświadczenia życiowego i możliwości działania. Wiedzieć, jakie posiadamy atuty, ale też braki. Jak ze zdrowiem somatycznym – z reguły wiemy, jaka dieta jest dla nas odpowiednia, jaki rodzaj wysiłku fizycznego służy naszemu organizmowi, a jaki stanowi dla niego zagrożenie. Podobnie jest ze zdrowiem psychicznym – trzeba znać i rozumieć siebie jako osobę, żeby je zachować. Poznawanie siebie to proces ciągły, wymaga systematycznego poświęcania sobie uwagi i analizowania faktów o nas. Takich informacji jest mnóstwo i ciągle ich przybywa, więc temat „kim jestem i o co mi w życiu chodzi?” jest stale otwarty. Wrócę do pierwszego pytania o to, jak zniszczyć dobrostan psychiczny. Odpowiedź brzmi: nie interesować się sobą.

Czytaj też: Umysł i emocje po czterdziestce. Zrozum swój zegar psychologiczny

prof. dr hab. Ewa Trzebińska – profesor w Katedrze Psychologii Klinicznej i Zdrowia Uniwersytetu SWPS. W pracy naukowej koncentruje się przede wszystkim na psychicznych czynnikach jakości życia. Jedna z założycielek Polskiego Towarzystwa Psychologii Pozytywnej. Należy do Rady Redakcji amerykańskiego czasopisma „Journal of Loss and Trauma”. Jest członkiem European Association of Social Psychology, Society for Personality and Social Psychology oraz Association for Psychological Science

Ewa Pluta – dziennikarka i kulturoznawczyni. Autorka tekstów o tematyce popularnonaukowej, społecznej i antropologicznej. Publikowała m.in w „Newsweeku Slow” i kwartalniku „Przekrój”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWeź dotację z rządowego programu Czyste Powietrze
Następny artykułOdzyskali luksusowe auto warte 170 tysięcy złotych