Radni powiatowi biorą największe diety spośród wszystkich samorządów w regionie. Za to sesji mają najmniej w roku.
Radni powiatu żagańskiego zebrali się we wtorek, 26 lutego, po ponad dwumiesięcznej przerwie. Ostatnią sesję mieli 13 grudnia ubiegłego roku. Wtorkowe obrady, licząc sprawozdania straży pożarnej, policji oraz pośredniaka, trwały raptem dwie godziny (nie licząc 15-minutowej przerwy).
Radni muszą być jednak przekonani, że wykonują ciężką pracę. Na początku tej kadencji podnieśli sobie diety do 1 tys. 449 zł miesięcznie (szeregowy radny), 1 tys. 735 zł (przewodniczący) i 2 tys. 039 zł (wiceprzewodniczący).
Kwestia nazewnictwa
Dieta rośnie za to pracy radnym ubywa. Z sesji wypadły już interpelacje, a także oświadczenia. Na wtorkowej sesji, 25.02., radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości wnioskowali o przywrócenie interpelacji.
– Brak tego punktu w porządku obrad uniemożliwia nam zabranie głosu – wytykał Leon Cuprych.
– To kwestia nazewnictwa. Ja nikomu nie odbieram głosu. Równie dobrze można zabrać głos w punkcie wolne wnioski – tłumaczył prowadzący obrady wiceprzewodniczący Tomasz Hucał.
– Interpelacja ustna jest bezskuteczna, aby miała skutek, trzeba ją zgłosić na piśmie – pouczał radca prawny starostwa.
– Ale tu chodzi o przejrzystość. Co mam zrobić, gdy chcę zadać pytanie zarządowi? Mam je pisemnie kierować do przewodniczącego, a ten do zarządu? – dociekał Cuprych.
Byle nie za często
Według ustawy o samorządzie, sesje zwołuje się nie rzadziej niż raz na kwartał. I tego konsekwentnie trzymają się żagańscy radni powiatowi. I pilnują, byle nie było częściej. Ale z komisjami też nie szaleją. Zazwyczaj zwołują łączone komisje, często w dniu sesji. Bo po co jeździć dwa razy do Żagania?
– Efekt jest taki, że na jedną sesję wrzuca się po trzy sprawozdania – z policji, straży i urzędu pracy. A można byłoby robić sesje co miesiąc, aby porządnie przeanalizować wszystkie sprawy – dodaje Cuprych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS