A A+ A++

* W maju 2018 r. Ján Kuciak i Martina Kušnirova mieli wziąć ślub. “Chcieli założyć rodzinę, mieć dzieci i dużo zwierzaków. Przekomarzali się, gdzie będą spać psy i koty, bo Martinka chciała, żeby spały w domu” – wspominają rodzice Jána. Do ślubu nie doszło, bo 21 lutego Ján i Martina zginęli w swoim domu w słowackiej wiosce Velká Mača. “Zabójca zastrzelił ich przy wieczornej kawie” – opowiada Peter Juhás, policjant prowadzący śledztwo. Na stole oprócz kubków stały otwarte laptopy. Ján, dziennikarz śledczy portalu Aktuality.sk, pracował nad tekstem o związkach słowackich władz z włoską mafią. Martina przeglądała strony z sukniami ślubnymi.

* Zabójstwo Kuciaka i Kušnirovej wstrząsnęło słowacką polityką, ale wcale nie od razu. Anatomię politycznego skandalu, dziennikarskiego śledztwa i przygotowań do procesu pokazuje film dokumentalny “Jak zabić dziennikarza” w reżyserii Matta Sarneckiego. Autor z chirurgiczną precyzją odtwarza kolejne etapy politycznej burzy, przypomina fragmenty konferencji prasowych premiera, ministra spraw wewnętrznych i komendanta głównego policji, lejących krokodyle łzy po Kuciaku i jego narzeczonej, by w końcu obnażyć ich hipokryzję i udowodnić, że wszyscy chodzili na pasku szemranego słowackiego biznesmena Mariána Kočnera. Dokument Sarneckiego to nie tylko szereg gadających głów poprzetykanych sentymentalnymi wstawkami ze starych zdjęć Jánka i Martiny. Nurkujemy głęboko w policyjne archiwa: oglądamy konfrontacje świadków czy wizję lokalną, w której zabójca z atrapą lugera z tłumikiem precyzyjnie odtwarza wydarzenia tamtego lutowego wieczoru. Wszystko to zasługa tajemniczego informatora, który przyjaciółce Kuciaka, czeskiej dziennikarce śledczej Pavli Holcovej, udostępnił aż 70 terabajtów danych z policyjnego dochodzenia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW biegu za figurantem
Następny artykuł“Kiedy kończył komiks, bał się, że już nie wpadnie na kolejny pomysł”