A A+ A++

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wiele razy obiecywał załatwić sprawę nadania jednej z warszawskich ulic imienia Lecha Kaczyńskiego. Po raz pierwszy w kampanii wyborczej. Później obiecywał, że doprowadzi do tego po wyborach parlamentarnych. Następnie obiecywał, że stanie się to „na pierwszej sesji” po wyborach prezydenckich. Dzisiaj w Radio Zet powiedział: 

Zacząłem rozmowy z radnymi, dlatego że to oni podejmują decyzję. Niestety na razie mam sygnały takie, że nie będzie zgody radnych, dzisiaj, kiedy są pałowane kobiety na ulicach, na to żeby wyciągać rękę w stosunku do tych, którzy się w ten sposób zachowują i Lecha Kaczyńskiego ze złamaniem prawa w Polsce i Warszawie świętują. Ja taką inicjatywę chcę przedstawić, ale oczywiście muszę ją uzgodnić z radnymi. Ja to rozumiem, że dzisiaj, w tej atmosferze byłoby to kontrowersyjne. Ale będę na ten temat rozmawiał.

Te słowa, jak też poprzednie niespełnione obietnice, nie umniejszą wielkości Lecha Kaczyńskiego. Wystawiają natomiast Rafałowi Trzaskowskiemu i warszawskim radnym świadectwo małości. To samo dotyczy osobników wypisujących na internetowych portalach obrzydliwe ataki na śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zmarłego tragicznie dziesięć lat temu.

***

31 lipca 2004 roku, w przeddzień 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego weterani walk sierpnia ’44 roku przybyli do Warszawy z różnych stron Polski i świata, aby wziąć udział w otwarciu Muzeum Powstania Warszawskiego. Na tę chwilę czekali ponad pół wieku, i kto wie, jak długo musieliby jeszcze czekać, gdyby prezydentem stolicy nie został Lech Kaczyński.

Kiedy w 59 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego Lech Kaczyński zaręczył słowem honoru, że następną rocznicę powstańcy będą celebrować w Muzeum Powstania Warszawskiego, deklaracja ta została przyjęta z niedowierzaniem. Trudno było bowiem uwierzyć, że skoro nie udało się tego dokonać przez 59 lat (w tym 15 lat wolnej Polski), to stanie się to w ciągu zaledwie roku.

Powstańcy mieli powody aby nie wierzyć – wiele razy dali się nabrać na czcze obietnice władz Warszawy, wiele razy słyszeli: będziecie mieli swoje muzeum.

W 1948 roku reaktywowano Muzeum Historyczne Miasta Stołecznego Warszawy. W akcie powołującym do życia to muzeum mowa jest o utworzeniu odrębnej części pt. „Powstanie sierpniowe 1944 r. i zniszczenie miasta”. I na tym się skończyło.

W 1983 r. wojskowy prezydent Warszawy gen.Mieczysław Dębicki formalnie powołał Muzeum Powstania Warszawskiego, które zajmowało kilka niewielkich pokoików w Muzeum Historycznym. Zgromadzono w nim prawie 10 tysięcy eksponatów. „Niestety, utworzenie realnie działającego Muzeum Powstania Warszawskiego nie udało się” – mówił po latach prof. Janusz Durko, wieloletni dyrektor Muzeum Historycznego m.st. Warszawy.

W lipcu 1981 r. powstał Społeczny Komitet Organizacyjny Muzeum Powstania Warszawskiego, którego pracami kierował Aleksander Żółkiewski, uczestnik Powstania. Zorganizowano zbiórkę eksponatów i planowano ich wystawienie w ruinach Banku Polskiego przy ul. Bielańskiej, miejscu symbolicznym dla Powstania Warszawskiego. Po wprowadzeniu stanu wojennego Społeczny Komitet się rozwiązał, a za organizację muzeum wzięło się Ministerstwo Kultury i Sztuki.

„Powstańcy bronili tego gmachu do 1 września 1944 r., powstrzymując atak Niemców na Stare Miasto od południowego zachodu. […] bank był reduta powstańczą, opuszczona przez Niemców z 2 na 4 września. Do końca sierpnia trwały tu zaciekłe walki o każdą kondygnację” (z „Przewodnika po powstańczej Warszawie”). Budynek Banku Polskiego przetrwał w postaci ruiny. W latach 60. XX w. rozebrano znaczną jego część. Teren przy Bielańskiej zajmowała firma Polcolor, produkująca m.in. noktowizory dla wojska, która nie chciała słyszeć o jego opuszczeniu.

W połowie lat 80. zorganizowano konkurs na projekt siedziby muzeum. Postanowiono, że na potrzeby muzeum zostanie zaadaptowany budynek mieszczący się za ruinami banku. Jednak niemal zaraz okazało się, że Ministerstwo Kultury i Sztuki nie ma pieniędzy na inwestycje, a ponadto nie jest właścicielem działki, na której znajdował się budynek. Na początku lat 90. Wojewoda warszawski przekazał działkę w wieczyste użytkowanie firmie Polcolor, która po kilkunastu miesiącach wystawiła ją na sprzedaż. Nowym właścicielem działki została firma Reduta. W 1994 r. właściciel Reduty podpisał umowę z władzami dzielnicy Śródmieście. Zgodnie z tą umowa w części budynków miało powstać Muzeum Powstania Warszawskiego. Ponownie rozpisano konkurs na projekt architektoniczny. W 50. rocznicę wybuchu PW wmurowano kamień węgielny. Po czym powstańcy ponownie usłyszeli, że inwestycja nie może być zrealizowana z braku pieniędzy. Właściciel firmy Reduta wycofał się z wcześniejszych ustaleń, i władze miasta zaczęły poszukiwania nowej lokalizacji. Tym razem zaproponowano tereny gazowni na Woli, gdzie też toczyły się walki w 1944 r., i przystąpiono do pertraktacji z właścicielem gruntu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGorące komentarze po negocjacjach w Brukseli
Następny artykułTCK Tarnów: Cinemarzenie w domu: seria filmów o Bondzie