A A+ A++

Znika hotel Marriott przy Dworcu Centralnym – to jedna z najgorętszych informacji tego lata w Warszawie. Wieżowiec kojarzy się z luksusowymi apartamentami, w których nocowały gwiazdy i prezydenci. Pracowałem tam na budowie, a potem przez dwa lata w kuchni. Zacząłem od przypalenia wielkiej jajecznicy.

Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji

Rok 1989 był szczęśliwy. 4 czerwca pół mojego Liceum im. Zamoyskiego przy Smolnej angażowało się w wybory, od których zaczął się upadek PRL. Przed komisjami wyborczymi agitowaliśmy z kolegami za przyszłym posłem Jackiem Kuroniem i senatorką Anną Radziwiłł, która uczyła historii w naszej szkole. A już miesiąc później zarabiałem na wakacje, pracując na budowie hotelu Marriott.

Ta inwestycja, jak to w PRL-u, ciągnęła się latami. Zaczęła się, gdy chodziłem jeszcze do przedszkola – w 1977 r. Po 12 latach austriacka firma Ilbau doprowadzała 140-metrowy wieżowiec z 42 piętrami do stanu używalności. Pod koniec budowy towarzystwo było mocno międzynarodowe. Sporo robotników z ówczesnej Jugosławii. Wcześnie rano stawiałem się do pracy, która polegała głównie na dźwiganiu gabarytów. Zapamiętałem rozwożenie luster do ponad 500 pokojów na kolejnych 20 piętrach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFestiwal Orkiestr Dętych zagości w Rudzie Śląskiej 25 sierpnia
Następny artykułŚwięto Wojska Polskiego w Łasku – program