Chcesz dostawać mailem najważniejsze informacje z Warszawy? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter
Górka ciągnie się między ursynowskimi zabudowaniami przy ul. Cybisa. Obok są: dzielnicowy ośrodek pomocy społecznej, siłownia plenerowa oraz szkoła podstawowa nr 313 z odnowionym boiskiem.
Zasadzki na saneczkarzy?
– Boisko szkolne wygląda znakomicie, chodniki mamy eleganckie, tylko tę górkę nam spartolili – narzeka pan Krzysztof, który mieszka w okolicy. – Zimą chodziło się z dzieciakami na sanki. A teraz przy bocznym zjeździe dzielnica powstawiała przeszkody w postaci drzew. Kiedy spadnie śnieg i dzieci zaczną zjeżdżać, drzewa będą stanowiły śmiertelne zagrożenie. Ktoś przy projektowaniu wykazał się przerażającą głupotą. Chyba chodziło o to, aby nikt nie mógł z górki więcej skorzystać. Jak to zobaczyłem, wpadłem w taki szal, że chciałem wziąć piłę i powycinać te drzewa.
Poza nowymi nasadzeniami u podnóża górki jest fragment terenu otoczony sznurkiem. Gdyby zjeżdżać tędy na sankach, mogłoby faktycznie dojść do wypadku. Ale władze dzielnicy uspokajają, że nie przygotowały zasadzki na saneczkarzy. – W tym miejscu powstaje łąka kwietna, którą trzeba było ogrodzić głównie przed spacerującymi czworonogami. Chcemy, aby na wiosnę się w tym miejscu zazieleniło, stąd słupki, bo jeśli psy zadeptałyby ten teren, jaki byśmy mieli pożytek z wysiewanej łąki – mówi Robert Kempa, burmistrz Ursynowa. I zapewnia, że jeśli tylko spadnie śnieg, wykonawca usunie prowizoryczne ogrodzenie, aby każdy mógł bezpiecznie zjechać. Ale zima w tym roku na razie jest bezśnieżna.
– Osobiście wyjmę z ziemi pale ze sznurkami – obiecuje wiceburmistrz Bartosz Dominiak, który mieszka nieopodal. – Łąka jest zwycięskim projektem budżetu partycypacyjnego „Zielone skwery na Ursynowie”. Mieszkańcy sami na nią głosowali, więc trochę nie rozumiem głosów sprzeciwu, które teraz się nasilają. Górkę od szkoły oddziela chodnik. I on też co roku jest przedmiotem sporu. Piesi chcą, aby go odśnieżać. Saneczkarze – aby tego nie robić. Trudno każdemu dogodzić. Zapominamy, że miasto jest miejscem kompromisu i nie wszystko wszystkim musi odpowiadać.
Spór o drzewa
Ogrodzenie szkolne zaraz przy zboczu górki panu Krzysztofowi nie przeszkadza. Uważa, że nie grozi kolizją, bo rozpędzony saneczkarz jest w stanie butami zamortyzować ewentualne zderzenie z płotem i nikomu krzywda się nie stanie. Natomiast drzewa posadzone jedno obok drugiego na trasie przejazdu już takie niebezpieczeństwo stwarzają. Tu się zjeżdża, a nie jeździ slalomem między tyczkami. – Nie daj Boże, jak dziecko wpadnie na drzewo – powtarza mieszkaniec.
Wiceburmistrz Dominiak też zjeżdżał z tej górki na sankach. Jego zdaniem drzewa nikomu nie zagrażają. Nawet chronią amatorów zabaw na śniegu przed pomysłem zjeżdżania po stromym zboczu. W dodatku zostały posadzone przed rokiem i wtedy nikomu nie wadziły. No bo jak mają wadzić, skoro tylko podnoszą urok tego miejsca. Wreszcie będzie tu kameralny skwer z prawdziwego zdarzenia. A jak zakwitnie łąka, okolica jeszcze bardziej na tym zyska.
– Jeśli już musimy się czegokolwiek czepiać, to rozmieszczenia kosza i ławki. One rzeczywiście zostały zlokalizowane w niefortunnym miejscu. Chodziłem, sprawdzałem, oglądałem. I przyznałem rację mieszkańcom. Ławka już została przeniesiona, kosz też przestawimy w inne miejsce. Pozostałe pretensje uznaję za nieuzasadnione – mówi wiceburmistrz Dominiak.
Jak tylko spadnie śnieg, wyciągnie sanki z piwnicy i sam wykona zjazd kontrolny, aby udowodnić mieszkańcom, że tor saneczkarski, drzewa i kwietna łąką mogą ze sobą spokojnie sąsiadować.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS