A A+ A++

Wśród 39 wnioskodawców kontrowersyjnego projektu Ustawy, na podstawie której PiS przeprowadzi wybory prezydenckie w szczycie pandemii, byli posłowie Wojciech Zubowski z Głogowa i Ewa Szymańska z Legnicy. Ale nie widziano ich wczoraj w Sejmie. Czy partia zrobiła użytek z podpisów złożonych in blanco na Nowogrodzkiej, jak sugeruje legnicki dziennikarz Grzegorz Żurawiński?

Poselski projekt Ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. pojawił się Sejmie wczoraj póżnym popołudniem. Zaledwie kilka godzin po tym, jak o godz. 13.16 Prawo i Sprawiedliwość przegrało głosowanie w sprawie wprowadzenia do porządku obrad niemal identycznego projektu. Najistotniejszą różnicą w nowym dokumencie jest artykuł pozwalający marszałek Sejmu przsunąć datę wyborów o tydzień, na 17 maja.

Pod projektem podpisało się 49 posłów Prawa i Sprawiedliwości. W tym towarzystwie było dwoje przedstawicieli okręgu legnickiego. To Ewa Szymańska oraz Wojciech Zubowski. Próbowaliśmy sprawdzić tezę Żurawińskiego, że PiS wykorzystał ich podpisy złożone in blanco po wyborach i zdeponowane na takie okazje w partyjnym sejfie. Do Ewy Szymańskiej ani mi, ani innym legnickim dziennikarzom nie udało się dodzwonić. Od wczoraj nie odbiera telefonów. Ale Wojciecha Zubowskiego zdołaliśmy zapytać wprost o okoliczności złożenia projektu ustawy wyborczej. Głogowski poseł przyznał, że w poniedziałek nie było go w Warszawie

– W posiedzeniu Sejmu uczestniczyłem zdalnie – mówi.

– A czy to nie uniemożliwia złożenia takiego projektu, jak ten wczorajszy? – dziwię się.

– Nie uniemożliwia z prostego względu. Data złożenia projektu nie zawsze jest tą datą, kiedy jest pod nim składany podpis. Przecież normalną jest rzeczą, że zawiera to trochę też czasu. I tyle – przekonuje Wojciech Zubowski.

– Czy mam przez to rozumieć, że spodziewaliście się państwo takiego obrotu sytuacji, jak wczoraj? Przypuszczaliście, że mimo posiadania większości w Sejmie, możecie przegrać to głosowanie?

– W polityce, panie redaktorze, trzeba brać różne rzeczy pod uwagę – mówi Wojciech Zubowski.

– I ten projekt był przygotowany na wszelki wypadek? – pytam, bo trudno mi uwierzyć.

Ale poseł Zubowski nie ma ochoty ciągnąć tematu: – Nie będziemy wchodzić w szczegóły kuchni pracy poselskiej, ale zapewniam, że nie jest to rzeczą w żaden sposób niezwykłą.

– Kiedy ten projekt powstał? – dociskam.

– Panie redaktorze, nie chciałbym wchodzić w szczegóły, kiedy ten projekt powstał – słyszę zamiast odpowiedzi.

Pawłowi Janturze z portalu TuLegnica.pl Szymańska odpowiedziała przez Messengera, że od niedzieli jest w Warszawie. Utrzymuje, że podpis pod projektem złożyła osobiście.

Robert Kropiwnicki, poseł Koalicji Obywatelskiej z Legnicy, był w poniedziałek w Sejmie i kilkakrotnie zabierał głos z mównicy. Wojciecha Zubowskiego na sali plenarnej nie widział, bo nie mógł.  Mówi też, że nie widział Ewy Szymańskiej, ale – zastrzega – to nie znaczy, że nie było jej wczoraj w Warszawie. Gdy streszczam mu wyjaśnienia Wojciecha Zubowskiego, śmieje się.

– To musi być kłamstwo – komentuje Robert Kropiwnicki. – Decyzję o nowym projekcie ustawy w sprawie głosowania korespondencyjnego PiS podjął wczoraj po tym, jak wcześniejszy projekt przepadł w głosowaniu.

Data na poselskim projekcie ustawy (6 kwietnia) wskazuje, że wbrew słowom Zubowskiego przed 6 kwietnia taki dokument nie istniał.

“Jutro składamy wniosek do prokuratury w sprawie fałszowania podpisów pod ustawą, która dotyczy tego haniebnego trybu wyboru Prezydenta RP” – napisał na Twitterze poseł KO Cezary Tomczyk. Opozycja zwraca uwagę, że pod projektem znalazły się podpisy osób, które fizycznie były w stanie złożyć podpisów, bo nie bylo ich w  poniedziałek  w Warszawie.

Ewa Szymańska zasiada w Sejmie dopiero drugą kadencję, ale zdążyła zasłynąć z zaangażowania w prace legislacyjne nad najważniejszymi dla Prawa i Sprawiedliwości projektami ustaw.

W lipcu 2017 roku była wśród 49 wnioskodawców poselskiego projektu Ustawy o Sadzie Najwyższym. Jego przyjęcie przez Sejm nazwano “zamachem lipcowym”, bo łamiąc prawo unijne (wyrok TSUE)  i polską Konstytucję, ustawa sygnowana przez Szymańską skróciła kadencję sędziów i zniosła kluczową w systemach demokratycznych zasadę trójpodziału władzy.

We wrześniu 2019 roku z innymi politykami PiS-u zgłosiła projekt specustawy ułatwiającej budowę kopalni węgla w regionach, gdzie – jak np. w okolicach Legnicy – takie inwestycje wzbudzają opór samorządów i mieszkańców. Ujawnienie jej wsparcia dla lobby odkrywkowego w trakcie kampanii wyborczej wywoło burzę w regionie.

Nocą z 12 na 13 grudnia 2019 roku Ewa Szymańska i 31 innych posłów PiS-u wniosło do Sejmu poselski projekt rażąco naruszającej Konstytucję ustawy nazwanej później kagańcową. Na jej podstawie rządzący Polską układ dał sobie prawo do karania sędziów, którzy przy orzekaniu stosują się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i nie podporządkują się politykom.

Za pośrednictwem Messengera napisałem do poseł Szymańskiej: “Dzień dobry, Pani Poseł. Zapytam wprost, o to, co zasugerował na Facebooku Grzesiek Żurawiński. Czy PiS dysponuje Pani podpisami złożonymi in blanco?”. Poinformuję Czytelników portalu, jeśli dostanę odpowiedź.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLasy: Jesteśmy zjednoczeni w izolacji
Następny artykułPoznań: Zmiany w organizacji ruchu na Dolnej Wildzie