– Dla Kremla najważniejsze jest, by wojna była krótka, musi uniknąć długiego konfliktu, który przyniesie realne straty. Wtedy uspokoi swoich obywateli, bo niektórzy oczywiście odczuwają panikę i strach. A władza nie chce, by te uczucia się rozwijały. Nie wiem, jak będą wyglądały dane sondażowe, ale będzie w nich widać zarówno euforie jednych, jak i strach innych, którzy nie powiedzą prawdy w obawie przed represjami. To jest pewne: represje będą się pogłębiać.
Propaganda i niezależne media
Rosyjska propaganda działa na pełnych obrotach. Pierwsze komentarze w rządowych agencjach noszą tytuły: „Kijów oficjalnie zatwierdził reżim policyjnej dyktatury” lub „Zachód odwrócił się od Ukrainy”. Rosyjskie media państwowe dementują większość napływających z Ukrainy informacji, np. o tym, że ukraińskie siły zbrojne zestrzeliły już kilka rosyjskich myśliwców. Rosyjskie ministerstwo obrony ogłosiło natomiast, że całkowicie zniszczyło ukraińską obronę przeciwlotniczą.
Nie można jednak na razie zauważyć, by w Rosji, poza tradycyjną propagandą, nasiloną w obliczu wojny, pojawiła się blokada informacyjna. Działają sieci społecznościowe, a niezależne media, takie jak Telewizja Dożdż czy Radio Echo Moskwy, nadają bez zakłóceń. Iwan Preobrażeńskij spodziewa się, że tak będzie tylko do czasu.
– W nielicznych, ale jednak wciąż działających w Rosji niezależnych mediach, pojawią się tzw. stop-listy [listy tematów zakazanych – przyp. red.], cenzura albo samocenzura. Redakcje, które zbyt uczciwie relacjonowały obecne działania zbrojne przeciwko Ukrainie, zostaną prędzej czy później ukarane przez rosyjskie władze. To faktycznie stan wojenny także w Rosji, chociaż nikt go nie ogłasza oficjalnie.
Redakcja niezależnego portalu Meduza, który działa z Rygi i znajduje się na rosyjskiej liście tzw. agentów zagranicy, opublikowała dzisiaj antywojenny manifest. Redakcja pisze, że władze wymyślają podłe eufemizmy, nazywając opozycję polityczną ekstremistami, niezależne media zagranicznymi agentami, a dla wojny wymyśliły „specoperację”.
„My będziemy nazywać rzeczy po imieniu: Rosja rozpoczęła wojnę przeciwko Ukrainie” – pisze redakcja. Meduza radzi też swoim czytelnikom, by ściągnęli aplikację zanim Kreml zdecyduje się na wyciszenie niezależnych mediów
Prognozy Iwana Preobrażeńskiego już się spełniają. Rosyjskie urząd ds. regulacji komunikacji zażądał, by media pisały o trwającej wojnie tylko na podstawie oficjalnych rosyjskich źródeł. Za to, co urząd uzna za publikację nieprawdziwych informacji, może nakładać na media drakońskie kary. Może też blokować artykuły i materiały, które uzna za „niesłuszne”.
„Wybrano drogę kolektywnego politycznego samobójstwa”
Liberalnie nastrojona część rosyjskiego społeczeństwa w kraju, ale także w diasporze, jest w szoku. Najczęściej pojawiające się komentarze mówią o wstydzie, bezradności, ale też o tym, że Putin ostatecznie zwariował. W ciągu ostatnich miesięcy nawet bliższym Kremlowi rosyjskim ekspertom trudno było uwierzyć, że Rosja zdecyduje się na taki krok, ponieważ wojna przeciwko Ukrainie pozbawiona jest wszelkiej racjonalności.
Pavel Luzin, niezależny ekspert ds. obronności napisał dzisiaj rano w poście na Facebooku: „Skoro wybrano drogę kolektywnego politycznego samobójstwa, to nauka jest bezsilna. W swoich analizach opierałem się zawsze na bazowej racjonalności instytucjonalnych uczestników procesu”.
Luzin pisze także o konsekwencjach dla Rosji, w tym sankcjach, podsumowując: „Więc zdecydowaliśmy się stracić wszystko, a nie zyskać niczego. Dlatego oprócz wojny i najgorszego kryzysu na arenie międzynarodowej, mamy też kryzys wewnątrzpolityczny”.
Ciesząca się dużym autorytetem rosyjska politolożka, Jekaterina Szulman, napisała z kolei, że to wielkie nieszczęście, ale ostrzega też przed pochopnymi wnioskami.
„Na wojnie pierwszą ofiarą zawsze jest prawda (…). W ogłuszającej ciszy najpierw słychać głosy ludzi lub botów, którzy popierają lub cieszą się z tego, co się dzieje. Przez to powstaje fałszywy obraz opinii publicznej, a dalej zaczyna się spirala milczenia i w ten sposób fałszywy obraz utwierdza sam siebie.”
Marina Litwinowicz, obrończyni praw człowieka, opublikowała apel, by Rosjanie, sprzeciwiający się agresji na Ukrainę, wyszli dzisiaj wieczorem zamanifestować swój protest w centrach największych rosyjskich miast.
Prof. Preobrażeński nie wierzy jednak w masowy antywojenny ruch w Rosji. – Od wielu lat badam antywojenne ruchy w Rosji i nie widzę szans, by mogło się teraz zorganizować – uważa Preobrażeńskij.
– W ciągu minionych 15 lat władze Rosji niszczyły takie ruchy i, kiedy mówimy o represjach, to nawet nie opozycja polityczna była niszczona z największym uporem, a właśnie wszelkiego rodzaju ruchy pacyfistyczne, aktywiści antywojenni czy te grupy społeczne, które mogłyby się opowiedzieć przeciwko wojnie w przypadku jej rozpoczęcia. Na przykład kościół Świadków Jehowy, który jest organizacją pacyfistyczną. W Rosji został parę lat temu zdelegalizowany, był też zdelegalizowany w ZSRR. Wielu jego członków przebywa w więzieniach za swoje kazania. Stare antywojenne organizacje, takie jak Komitet Matek Żołnierzy, zostały rozbite i pozbawione wpływów. Jedyny kanał komunikacji ruchów antywojennych to w tej chwili sieci społecznościowe, nie ma żadnej większej struktury, pod którą mógłby się podczepić, bo w Rosji została zniszczona polityczna opozycja. Jedyna partia, która sprzeciwia się wojnie – czyli Jabłoko, w obawie przed represjami, sama siebie zdyskredytowała w 2021 roku swoim atakiem na Nawalnego. Sam Nawalny siedzi w więzieniu, skąd może co najwyżej przekazywać wiadomości, publikowane w sieciach społecznościowych. Jego ekipa wyjechała z Rosji.
Nawalny: „Miałem rację”
W Rosji trwa kolejny proces przeciwko Nawalnemu. Korzystając z tej okazji Nawalny wystąpił dzisiaj na sali sądowej z krótkim przemówieniem o rozpoczętej wojnie:
„Jestem przeciwny tej wojnie. Uważam, że wojna między Rosją i Ukrainą została rozpętana, by zatuszować ograbianie obywateli Rosji i odciągnąć ich uwagę od problemów wewnątrz kraju, od degradacji gospodarki. Ta wojna doprowadzi do wielkiej liczby ofiar, zniszczy wiele żyć i oznacza kontynuację tej linii politycznej, która prowadzi do zubożenia obywateli Rosji. To, że grupa, która przejęła władzę dla swojego pałacu w Gelendżyku [chodzi o tzw. pałac Putina, którego istnienie udowodniła i opisała ekipa Nawalnego – przyp. red.] i swoich dacz na Rublowce w dosłownym sensie rozpoczyna wojnę jeszcze raz udowadnia, że miałem rację.”
Prieobrażeńskij podsumowuje, że dla prawdziwego, masowego ruchu antywojennego, konieczne jest istnienie wielu różnych organizacji, o które mógłby się oprzeć, wykorzystać ich infrastrukturę. W Rosji, w związku z trwającymi od lat represjami, takiego podglebia nie ma. Jednocześnie przewiduje, że i tak antywojenne nastroje będą się rozwijać w odpowiedzi na narastający rosyjski militaryzm, który jest podstawą reżimu Putina.
– Trzeba pamiętać, że Władimir Putin doszedł do władzy w związku z wojną w Czeczenii. Dlatego zwycięstwo ruchu antywojennego w Rosji oznaczałby koniec obecnego reżimu.
Protesty Rosjan
Mimo, że antywojenny ruch w samej Rosji jest ograniczony ze względu na politykę władz, to bardzo szybko i prężnie organizuje się rosyjska diaspora. Anastasija Siergiejewa, politolożka i członkini zarządu Stowarzyszenia Za Wolną Rosję, mówi:
– Widzimy, że dzisiaj Rosjanie, którzy mieszkają w krajach całego świata, głośno manifestują swoją postawę i niezgodę na działania Putina. Dla nas wszystkich to hańba, to hańba dla naszego kraju. Dlatego wychodzimy na ulice i organizujemy protest w krajach, gdzie mieszkamy, w swoich miastach, żeby to wyraźnie powiedzieć. Wiemy też doskonale, że w Rosji mieszkają miliony ludzi, dla których także dzisiaj nastąpił najbardziej hańbiący dzień w ich życiu. Łączymy się dzisiaj także z nimi, niezależnie od tego, czy oni sami będą gotowi protestować na ulicach rosyjskich miast.
Siergiejewa dodaje, że dzisiaj nastąpił ten moment, kiedy wszyscy Rosjanie, którzy są w opozycji do putinowskiego reżimu, powinni dostać wsparcie nie w słowach, a w czynach. Jej zdaniem każdy Rosjanin, który występuje przeciwko wojnie, powinien zostać objęty ochroną międzynarodową, niezależnie czy znajduje się na terytorium Rosji, czy poza nią.
– Istnieją odpowiednie mechanizmy i każdy Rosjanin, który odmówi wykonywania przestępczych rozkazów, każdy, który wyjdzie dzisiaj na antywojenne protesty w Rosji i poza nią, i każdy, kto podpisał antywojenny apel, powinien mieć prawo do ochrony międzynarodowej.
Czytaj więcej: „Putin to terrorysta” – demonstracja przed ambasadą Rosji w Warszawie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS