A A+ A++

Każdy z nas go zna, nikt go nie lubi. Ale w swoim pierwotnym założeniu stres nie jest niczym złym. W sytuacji zagrożenia mobilizuje nasze ciało do obrony lub ucieczki. Kiedyś był potrzebny człowiekowi np. w bliskim kontakcie z dzikim zwierzęciem. Dziś, gdy nasze życie stało się prostsze i bezpieczniejsze, pomaga realizować mniejsze lub większe wyzwania codzienności, zwiększa motywację, poprawia koncentrację. Na tym poziomie nie dzieje się jeszcze nic złego. Gorzej, jeśli stres będzie się utrzymywać w ciele nieustannie. Trwanie w permanentnym napięciu może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia i psychiki.

Dlaczego? – Gdy zaczynamy się stresować, w naszym ciele rozpoczyna się gra hormonów. Najpierw wydzielana jest adrenalina, która zapoczątkowuje eustres, czyli stres pozytywny – tłumaczy dr n. med. Ewa Kempisty-Jeznach, specjalista medycyny ogólnej i kierownik Kliniki Medycyny Wellness Medicover. – W momencie, gdy przed nami pojawia się wyzwanie, adrenalina ułatwia nam jego wykonanie. Czujemy się zmobilizowani i uskrzydleni, nie ma dla nas nic trudnego. Po pół godzinie działanie adrenaliny słabnie, ustępując miejsca kortyzolowi. Na początku nie dzieje się nic złego. Jest to nadal pozytywny stres, a kortyzol pomaga nam dokończyć zadanie. Jeśli jednak sytuacja utrzymuje się przez wiele godzin, negatywny wpływ kortyzolu na organizm zaczyna przeważać. Pojawia się dystres, czyli stres negatywny – wyjaśnia. I to właśnie ten rodzaj stresu nazywany jest największą chorobą cywilizacyjną XXI w. Sytuacji nie ułatwia fakt, że na pojawienie się stresu za bardzo nie możemy mieć wpływu. – Natura skonstruowała nas tak, że naszymi reakcjami w sytuacji zagrożenia steruje podprogowo ciało migdałowate w mózgu. To jego najbardziej pierwotna część, zwana gadzim mózgiem. Omija myślenie i racjonalne podejmowanie decyzji, zaś naszemu ciału wysyła komunikat: broń się albo uciekaj – mówi lek. Anna Plucik-Mrożek, lekarz chorób wewnętrznych Medicover oraz Exercise is Medicine Polska.

Kluczem do zrozumienia negatywnego wpływu dystresu na organizm jest kortyzol, jeden z dwóch hormonów (poza insuliną), którego działanie nam nie służy. – Wiemy już na pewno, że przewlekły wysiew kortyzolu do organizmu skraca życie – mówi dr Ewa Kempisty-Jeznach. – Kortyzol powstaje z cholesterolu, podobnie jak hormony płciowe estrogen i testosteron, a tym samym ma do nich przeciwstawne działanie. Im więcej kortyzolu, tym mniej hormonów płciowych, co bardzo upośledza jakość naszego życia. Dodatkowo, jeżeli kortyzol utrzymuje się na wysokim poziomie przez długi czas, może doprowadzić do zespołu zmęczonych nadnerczy, który objawia się permanentnym osłabieniem. Wszystko dlatego, że nadnercza zaangażowane są w produkcję i dystrybucję całego mnóstwa hormonów, które regulują funkcje naszego organizmu. Na tym nie koniec. Kortyzol to główny sprawca otyłości brzusznej, która jest szczególnie dla nas niebezpieczna. Tkanka tłuszczowa to jedna wielka fabryka cytokin i hormonów, w tym także enzymu aromatazy, który w procesie aromatyzacji przekształca testosteron w hormony żeńskie. O ile sytuacja dotyczy kobiet, nie jest jeszcze tak źle, bo w ich przypadku większa ilość hormonów żeńskich to po prostu większa skłonność do tycia. Jeśli jednak duże dawki estrogenu zaczynają pojawiać się w ciele mężczyzny, sytuacja może przybrać bardziej dramatyczny obrót: od zaokrąglonej sylwetki, pełnych bioder i ud, przez ginekomastię aż po spadek testosteronu, skłonność do melancholii, większą wrażliwość i płaczliwość. Sęk w tym, że mało który mężczyzna wybierze się z takimi problemami do swojego lekarza, szukając pomocy raczej u psychiatry – mówi dr Ewa Kempisty-Jeznach.

Walczysz ze stresem? Posłuchaj muzyki relaksacyjnej. Najciekawsze płyty w dobrej cenie znajdziesz tu

Pod wpływem szybkiego tempa życia i towarzyszących mu napięć w organizmie może się też zacząć wydzielać prolaktyna. To hormon, który powoduje produkcję mleka u matki, ale gdy jego obecność niezwiązana jest z wykarmieniem potomstwa, konsekwencje mogą być bolesne. – U kobiet powoduje wysiew siary z piersi, osłabienie, zmęczenie, trudności z zajściem w ciążę. U mężczyzn może prowadzić do zaburzeń erekcji, osłabienia libido, powiększenia gruczołu sutkowego i zmniejszenia owłosienia typu męskiego. Innymi słowy – do zniewieściałości – mówi dr Ewa Kempisty-Jeznach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKrólowa na wojnie. Jak Elżbieta II pomogła zmienić fatalny wizerunek dynastii
Następny artykułTacy rodzice to skarb! – Co się stało z pizzą?