– Większość kluczowych komponentów stanowiących instalację fotowoltaiczną pochodzi z Chin, bo tam znajdują się najwięksi producenci modułów. Inne elementy, takie jak stal, przewody i akcesoria, staramy się kupować od lokalnych dostawców – mówi Dawid Zieliński, prezes firmy Columbus Energy.
Kluczowe ceny energii
Problem w tym, że kiedy chińscy producenci są wspierani przez swoje państwo, europejscy borykają się z cenami energii dwa razy wyższymi niż w Chinach i trzykrotnie niż w USA. – Dlatego domagają się dostosowania unijnych zasad pomocy publicznej, aby umożliwić państwom członkowskim wspieranie kosztów fabryk produkujących komponenty dla energetyki słonecznej. To wsparcie operacyjne pomogłoby im osiągnąć konkurencyjność. Obecnie średnia cena w łańcuchu dostaw wynosi ok. 15 centów za wat, a europejska energia słoneczna kosztuje 25–30 centów za wat – wylicza rzeczniczka SolarPower Europe Bethany Meban.
Polskie spółki z rezerwą mówią o ewentualnych cłach. – Najistotniejsze dla nas są takie rozwiązania, które nie wpłyną negatywnie na dostępność technologii pozwalającej na produkcję energii elektrycznej po akceptowalnych cenach, a jednocześnie w zgodzie z celami klimatycznymi samej UE – mówi Krzysztof Kopeć, rzecznik Energi.
Z kolei Zieliński mówi wprost, że ograniczeń nie powinno się wprowadzać. – O wyborze producenta decydują jakość, cena i dostępność produktu – mówi Zieliński, dodając, że jego firma sprowadza panele z Chin, bo tamtejsi producenci spełniają kryterium wysokiej jakości w najniższej cenie i zapewniają ciągłość dostaw. – Jeśli w Europie pojawi się producent paneli spełniający te kryteria, z pewnością rozważymy zmianę dostawcy – wskazuje.
Polskie Stowarzyszenie Fotowoltaiki przyznaje, że sprawa ma geopolityczny kontekst, dodaje jednak, że ani USA czy UE nie są w stanie rozwijać nowych mocy w fot … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS