A A+ A++

Takiego Bożego Ciała nikt się nie spodziewał. I nikt takiego nie pamiętał. Wichura, która pojawiła się nagle, składała dachy domów jakby były z papieru. Rwała z korzeniami potężne drzewa. Uszkodziła dziesiątki domów na Zamojszczyźnie.

Trzy dni wcześniej grad wielki jak piłeczki pingpongowe wytłukł hektary upraw, pobił panele fotowoltaiczne, uszkodził szyby w samochodach. “Boże, za co to?” – pytają mieszkańcy wsi, których dwukrotnie dotknął żywioł.

Zerwało dach do góry i położyło go na to samo miejsce, po czym rzuciło go na wiatę, łamiąc ją na strzępy. A następnie wyniosło na pszenicę. Jak żyję, czegoś takiego jeszcze nie widziałem  – kręci głową Jerzy Kazański, strażak OSP Honiatyczki.

W ten czwartkowy wieczór, kilka godzin później ludzi znowu ogarnęła trwoga. Nadciągała kolejna nawałnica. Przyniosła ulewny deszcz i kolejne zniszczenia.

 – Ileż można wycierpieć? – rozkładają ręce gospodarze.

Cztery dni wcześniej wsie na pograniczu powiatów hrubieszowskiego i tomaszowskiego dotknął grad wielkości piłek pingpongowych.

Relacje naszych reporterów z miejsc, w których straty są największe znajdziecie w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.

 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW USA, pomimo pandemii, moc w źródłach PV ma wzrosnąć w tym roku o 33 proc.
Następny artykułPomysł prezesa PGE ciągnie akcje spółek energetycznych w górę