Jak się okazuje, krótka informacja przekazana 18 listopada 2021 roku przez Ministerstwo Obrony Narodowej, że „Inspektorat Uzbrojenia rekomendował w pierwszej kolejności do rozmów pocisk CAMM dla systemu Narew”, może dotyczyć również Marynarki Wojennej RP. Należy bowiem pamiętać, że przyszłe okręty zamówione dla polskich sił morskich w ramach programu „Miecznik” mają być również wyposażone w rakietowy system obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu.
Przed komunikatem z 18 listopada 2021 roku w pracach Polskiej Grupy Zbrojeniowej nad przygotowaniem trzech ofert dotyczących fregat dla Marynarki Wojennej konieczne było proponowanie różnych wariantów wyposażenia okrętowego. Utrudniało to niewątpliwie kalkulację kosztów pozyskania okrętów, które różniły się w zależności od przyjętej wersji okrętowego systemu walki. Dodatkowo zawsze istniało prawdopodobieństwo, że w Marynarce Wojennej zostanie wprowadzone zupełnie coś innego, niż w o wiele większym programie „Narew”.
Teraz powstała możliwość ujednolicenia uzbrojenia przeciwlotniczego w całych siłach zbrojnych, co pozwoli na wprowadzenie takiego samego systemu szkolenia, systemu wsparcia logistycznego oraz miejsce produkcji i dostaw części zamiennych. Uproszczone zadanie będzie miała również Polska Grupa Zbrojeniowa, ponieważ wszystkie przygotowywane dla Inspektoratu Uzbrojenia propozycje mogą być oparte na jednym typie rakiet przeciwlotniczych krótkiego zasięgu. Wcześniej trzeba było uwzględniać istnienie na rynku co najmniej czterech typów takich pocisków (ESSM, Mica, CAMM i Barak-MX)
Co ważne pojawiła się nadzieja, że Inspektorat Uzbrojenia, taki sam sposób podejścia jak w przypadku programu „Narew”, przyjmie również w całym programie „Miecznik”. Jeżeli bowiem dla systemu lądowego udało się wojsku wybrać docelowe rakiety przeciwlotnicze, to być może w ten sam sposób uda się wybrać zawczasu dla fregat: rakiety przeciwokrętowe, rodzaj armaty (ustalając zawczasu chociażby czy ma być to kaliber 76 mm czy 57 mm), rakiety przeciwlotnicze średniego zasięgu oraz radar główny.
W ten sposób, podobnie jak w „Narwi” to siły zbrojne dokonałyby wyboru uzbrojenia, a przemysł zająłby się po prostu tym do czego jest przeznaczony, czyli integracją całości i budową platformy, jednocześnie przygotowując kosztorys z mniejszą ilością wariantów i odnośników.
Samo wprowadzenie rakiet CAMM na polskie okręty nie powinno być żadnym problemem i w dużym stopniu uprości to konstrukcję przyszłych polskich fregat. Wynika to z:
- zasady działania tych pocisków, które nie wymagają skomplikowanego systemu wylotu gazów w kadłubie okrętu (rakieta ma zimny start. Oznacza to, że jej silnik włącza się już po jej wyrzuceniu z wyrzutni w powietrze na wysokość kilku metrów za pomocą specjalnego pneumatycznego tłoka);
- niewielkich wymiarów (długość 3,2 m, szerokość 0,166 mm, waga 99 kg), które pozwalają na zabranie na okręt większej ilości pocisków (można je upakować po cztery w jednym silosie standardowych wyrzutni pionowego startu: amerykańskich Mk41 oraz francuskich Sylver, z których każda ma osiem stanowisk startowych z rakietami – po cztery w dwóch rządach);
- przyjętego sposobu naprowadzania, który nie wymaga specjalistycznych radarów kierowania uzbrojeniem (rakiety CAMM są naprowadzane aktywnie, a więc mogą działać według zasady „wystrzel i zapomnij”). Istnieje przy tym możliwość korygowania lotu, ale do tego potrzebne jest jedynie zamontowanie prostej anteny dla urządzenia łączności zapewniającego komunikację z rakietą;
- uproszczonego systemu sterowania procedurami startowymi (wszystkie układy zasilania, sterowania i kierowania ogniem zostały upakowane w dwóch blokach wielkości pralki automatycznej, pozbawionych praktycznie jakichkolwiek elementów wymagających ciągłej obsługi).
Dodatkowo jest to pocisk bardzo dobrze znany w Polsce. Brytyjczycy zadbali bowiem już wcześniej o odpowiednią prezentację: zarówno samej rakiety CAMM, jak i wyrzutni lądowej, która może być zamontowana na dowolnym pojeździe ciężarowym.
Możliwość zobaczenia pocisków CAMM na okrętach miała również polska Marynarka Wojenna. Już w grudniu 2018 roku zorganizowano bowiem wizytę brytyjskiej fregaty HMS „Westminster” w Gdyni. Jest to okręt, który wcześniej zmodernizowano montując na nim nowy system przeciwlotniczy Sea Ceptor, wykorzystujący rakiety przeciwlotnicze CAMM.
Wybór tych rakiety to dodatkowo bardzo dobry sygnał dla przemysłu. Producent – koncern MBDA zaoferował bowiem Polsce we wstępnych deklaracjach pełny transfer technologii, który ma pozwolić na uruchomienie produkcji tych pocisków w kraju, jak również dać możliwość samodzielnego opracowania w przyszłości własnych efektorów. Co ważne, rakiety CAMM są naprowadzane aktywnie, radiolokacyjnie. Opanowanie tej technologii pozwoli rozszerzyć polskie zdolności w dziedzinie systemów kierowania, które jak na razie obejmują jedynie naprowadzanie na podczerwień i laserowe (na promień odbity oraz w wiązce), tak jak w przypadku przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych Grom i Piorun oraz rakiet przeciwpancernych Pirat.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS