A A+ A++

Jeszcze niedawno wszystko wskazywało na to, że o fotel prezesa Pomorskiego ZPN będzie ubiegał się jedynie Radosław Michalski. To były piłkarz, reprezentant Polski, a od lat działacz i członek Zarządu PZPN. Prezesem Pomorskiego ZPN jest od 2012 r. Ale na początku sierpnia pojawił się kontrkandydat. Do walki o prezesowski fotel stanął Jacek Paszulewicz, były piłkarz, trener, prezes Bałtyku Gdynia, prawnik, a dzisiaj dyrektor Jaguara Gdańsk. – Grupa, która za mną stoi, dostrzega potrzebę zmian. Piłka w województwie pomorskim idzie w złym kierunku – mówi Paszulewicz.

Zobacz wideo Kulesza dostał jasny przekaz ws. nowego selekcjonera

Paszulewicz chce zmian

– Geneza tej kandydatury narodziła się na spotkaniu fundacji “Razem dla Sportu”, która zaprosiła pomorskie kluby na spotkanie dotyczące optymalizacji ich funkcjonowania, pozyskiwania grantów i środków finansowych czy reformy rozgrywek i certyfikacji szkółek PZPN – mówi nam Paszulewicz. – Ja miałem właśnie prelekcję w tym temacie. Jaguar jest jednym z większych beneficjantów różnych dotacji. W ciągu kilku lat zrobiliśmy u nas trzy boiska, z tego dwa pełnowymiarowe, halę na zimę. Przedstawiciele około 80 klubów chętnie słuchali, jak starać się o pomoc, skoro ze strony związku na wiele liczyć nie mogli – dodaje. Po tym kilka osób ze środowiska zasugerowało mu, by startował na prezesa. Gdy się zdecydował, zaczęły się schody.

– Ordynacja wyborcza, którą mamy w naszym regionie, nie sprzyja zmianom. W Zachodniopomorskiem czy Kujawsko-Pomorskiem każdy klub zrzeszony w związku ma prawo głosu. U nas tylko delegaci z wybranych klubów. Złożyliśmy wniosek, by wybierać mogli wszyscy. Ale zarząd wniosek odrzucić, choć jest szansa na wprowadzenie jej do porządku obrad – opisuje Paszulewicz. Odrzucenie wniosku związek motywował niemal czterokrotnym zwiększeniem liczby delegatów, znaczącym podwyższeniem progu ważności odbycia Walnego Zgromadzenia i podniesieniem kosztów. Zostawiając jednak status wyborczy, bo ten w różnych województwach jest odmienny i każdy może mieć swoje racje, Paszulewicz zwraca uwagę na inne rzeczy, które go zniesmaczyły.

“Persona non grata” – walka na linii działacz-dziennikarz kontra Pomorski ZPN

– Kiedyś zarząd związku wydał uchwałę, ograniczającą kontakt z jednym z dziennikarzy portalu Pomorskifutbol.pl. Ten portal krytycznie wypowiadał się o funkcjonowaniu prezesa Radosława Michalskiego i związku – przekazuje nam Paszulewicz.

Sprawdziliśmy opisywaną sytuację. W 2017 roku natrafiliśmy na uchwałę Pomorskiego ZPN, który wykluczył ze struktur jednego z działaczy. Prowadził on także działalność medialną. Wykluczenie pojawiło się po tym jak działacz-dziennikarz złożył zawiadomienie do prokuratury, informując o nieprawidłowościach w związku (zarzut niegospodarności i poświadczania nieprawdy).

Prokuratura po sprawdzeniu sprawy śledztwo umorzyła. Pomorscy działacze byli na tę sytuację źli, również dlatego, że zawiadamiający nie skorzystał z wewnętrznych, związkowych procedur kontroli. Uznali to za “nielojalność organizacyjną”. Wykluczenie delegata-dziennikarza uzasadniali tak: “dopuścił do tego, iż na forum [portalu – red.] pojawiły się komentarze jednoznacznie zniesławiające i znieważające działaczy […] nie reagował na pojawiające się tam wulgaryzmy i pomówienia”, chociaż o nich wiedział.

Później odbyła się też sprawa sądowa. Sąd rozstrzygnął ją na niekorzyść związku przez względy formalne. Wskazał, że związek nie mógł uznać osoby fizycznej za “persona non grata” i pozbawić jej funkcji delegata na walne zgromadzenie, bo nie miał takich możliwości w statucie.

Po tej sprawie związek zmienił swój statut i… ponownie wykluczył tę osobę. Cała sytuacja wydaje się złożona, strony do tej pory żywią do siebie sporo pretensji.

“Jeśli nie będziesz głosował na Michalskiego to…”

Wracając jednak do innych wydarzeń opisywanych przez Paszulewicza, ten punktuje kolejne niepokojące w jego opinii sytuacje, które zachodziły w przedwyborczym czasie.

– Prezes Gryfa Słupsk, który też chce zmian, na turnieju oldbojów gościł Pełnomocnika Zarządu ds. Podokręgu Słupskiego Pomorskiego ZPN Pawła Kryszałowicza. Podczas tematu związanego z wyborami usłyszał od niego, że jeśli nie będzie głosował na Michalskiego, to pożałuje.

Dzwonimy do prezesa Gryfa, Mirosława Lewandowskiego.

– No była taka rozmowa, że jak nie będę z nimi, to jestem przeciw nim i nie mogę liczyć na żadną pomoc, i że będę żałował. Czy to była namowa, przestroga dotycząca głosowania? Tego już nie wiem, proszę pytać gdzie indziej – przekazuje Lewandowski. Przyznaje, że nigdy nie odczuł jakieś pomocy ze strony związku.

– Oczywiście, że rozmawiałem z prezesem Gryfa, ale tej rozmowy w ten sposób bym nie opisał. Powiedziałem prezesowi, że wybór należy do niego. Zachęcałem go oczywiście do poparcia mnie i Radka. A teraz to tę sytuację odbieram bardziej jako personalny atak na moją osobę i przedwyborczą politykę. Pan Paszulewicz atakuje ludzi, bo nie ma programu. W jego punktach są rzeczy, których nie da się zrealizować, bo nie są zgodne ze statutem PZPN – mówi nam Kryszałowicz, niegdyś napastnik reprezentacji Polski, dziś działacz, który w sobotnich wyborach będzie delegatem z ramienia B-klasowego WKS Norzyno.

– Funkcjonowanie Pawła Kryszałowicza, czyli członka zarządu pomorskiego związku, który dalej chce nim być, też jest dziwne. Z naszych informacji wynika, że mieszka w Grudziądzu i pracuje w akademii Olimpii, a to już województwo kujawsko-pomorskie. Kryszałowicz w styczniu ze związkowego maila wysyłał zaproszenia do klubów z Pomorza, by zapisywały dzieci do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Grudziądzu działającej przy Olimpii Grudziądz. To absurd. Może niech przeniesie swoją związkową działalność do Kujawsko-Pomorskiego? – sugeruje Paszulewicz.

– To nie ja te maile wysłałem, ale rzeczywiście było takie zdarzenie, jednorazowe i się więcej nie powtórzyło. Wyolbrzymianie tego to szukanie dziury w całym. Jak ktoś nie bardzo ma coś do zaoferowania środowisku, to będzie atakował przeciwników. Może pan Paszulewicz nie może sobie darować, że go kiedyś ograłem na boisku i strzeliłem jego drużynie bramkę – uśmiecha się Kryszałowicz.

Kandydat na cztery dni przed wyborami

Paszulewicz zwraca też uwagę, że późno dostał potwierdzenie o jego rejestracji na funkcję prezesa. Złożył wymagane dokumenty i przedstawił głosy poparcia 9 sierpnia, czyli dwa tygodnie przed wyborami.

– To, że zostałem kandydatem na prezesa, potwierdzono mi we wtorek przed południem, 20 sierpnia, czyli cztery dni przed sobotnimi wyborami. Sporo problemów miałem z uzyskaniem listy delegatów, którzy będą wybierać prezesa czy nawet listy klubów, z których są delegaci. Pomorski związek brak przekazania czy publikacji takiej listy tłumaczył mi najpierw brakiem spełnienia warunków dotyczących przepisów RODO. To niedorzeczność. Związek piłkarski funkcjonuje jako stowarzyszanie, nie może ukryć listy delegatów, zresztą każdy delegat taką zgodę na przetwarzanie danych osobowych wydał dużo wcześniej – dziwi Paszulewicz.

Lista delegatów na wybory pojawiła się w internecie 30 lipca. Wtedy też Paszulewicz ją zobaczył po raz pierwszy.

“Żadne regulaminy nie określają czy oraz kiedy taka lista powinna być publikowana. Po zebraniu wszystkich zgód na przetwarzanie danych osobowych, opublikowaliśmy tę listę w dniu 30 lipca 2024 r.” – przekazała nam Agnieszka Matuszewska, Wiceprezes ds. Organizacyjnych Pomorskiego ZPN.

– Odebraliśmy to jako celowe działanie tak, byśmy nie mogli dotrzeć do delegatów i jak najpóźniej rozpoczęli przedstawianie im swoich pomysłów – kontynuuje Paszulewicz. A co do jego rejestracji?

“Zgłoszenie pana Paszulewicza wpłynęło w regulaminowym czasie – 9 sierpnia. Nie było żadnych problemów z rejestracją jego kandydatury. Przypomnimy, że poparcia na prezesa może udzielić każdy klub będący członkiem Pomorskiego ZPN, a nie tylko klub mający swojego delegata na zjeździe. Przepisy to regulujące wraz ze wzorem list poparcia zostały opublikowane 1 lutego 2024 r.” – przekazuje Matuszewska. 

Paszulewicz dziwi się też, że na opublikowanej liście delegatów brakuje kilku, którzy zostali wskazani przez kluby. Zauważył to, bo akurat zna te osoby, współpracował z nimi na różnych spotkaniach czy turniejach, zapewne mógł liczyć na ich głosy.

Delegaci do zmiany

– Jeden z delegatów nie wiedział, że został odwołany, dowiedział się ode mnie. W tym czasie też został zwolniony z pracy. Drugi, który nadal pracuje w klubie, według naszej wiedzy do tej pory oficjalnie nie został poinformowany, że nie jest już klubowym delegatem na wybory – przekazuje nam.

“Dwa kluby przesłały uchwały wycofujące zgłoszenie delegatów, ponieważ uprzednio wytypowane osoby przestały pracować w tych klubach” – dowiadujemy się z kolei z Pomorskiego ZPN. 

Jak słyszymy od osób postronnych, czasem jest tak, że delegaci z różnych przyczyn są zmieniani, a motywy tych zmian są różne, czasem prozaiczne, a nie sensacyjne. Przed wyborami na każdy ruch patrzy się jednak oczywiście baczniej, bo każdy intensywniej zabiega o głosy.

– Wiem od jednego delegata, do którego dzwonił szef jednej z komisji Pomorskiego ZPN, że ten przekonywał go, by wstępnie poprzeć, ale w sobotę nie głosować na Paszulewicza, bo głosowanie i tak jest tajne, więc nikt się nie dowie, że ten głos dostanie jednak Michalski. Wiem, że to walka o “być albo nie być” dla Michalskiego, ale poważnym ludziom takich rzeczy zwyczajnie robić nie wypada. Zajmijmy się tym, co warto w związku zmienić, poprawić, a nie kombinowaniem. Ja zresztą nawet nie bardzo mam z kim o problemach dyskutować, bo obecni przedstawiciele związku uważają, że wszystko jest ok – mówi Paszulewicz.

W Pomorskiem atmosfera przed wyborami jest więc gorąca. Co będzie działo się za rok, gdy czekają nas wybory prezesa PZPN?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMystic Blend zagra w sobotę
Następny artykułLista projektów BO 2025 przyjętych do głosowania