Ufacie Waszym termometrom? Ja do niedawna ufałam jedynie rtęciowemu. Przez wiele lat był on jedynym termometrem, który za każdym razem pokazywał taką samą wartość, gdy powtarzałam pomiary w niewielkich odstępach czasu. Niestety, mój ostatni termometr rtęciowy się zepsuł. Nie sądziłam, że to możliwe, ale rtęć w środku wylała się na cały pasek i nie dało się z tym nic zrobić. Co prawda od dawna mieliśmy w domu termometry bezdotykowe, ale za każdym razem (mimo że przetestowaliśmy wiele firm i modeli) był ten sam problem – pokazywały przeróżne wartości temperatury dokonując kolejnych pomiarów w odstępie kilku sekund. Zdarzało się, że różniły się one nawet całym jednym stopniem. Nigdy im w pełni nie ufałam, ale czymś trzeba było mierzyć temperaturę.
Zauważyłam również, że pomiary termometrami różnych marek mogą dawać kompletnie różne wyniki. Zdarzało się, że przed wyjściem do lekarza (bo np. miałam ból ucha/ból zatok) w domu miałam 36,6, a po 10 minutach w przychodni u lekarza miałam już 38 stopni. Gdy wracałam do domu, znów miałam 36,6. Praktycznie zawsze, gdy pojawiam się u lekarza, na jego termometrze mam temperaturę ok. 38 stopni lub nawet wyższą. Często też z tego powodu przepisuje mi antybiotyk (który rzadko kiedy wykupuję). A wystarczyłoby, żeby na rynku był termometr, który podaje zawsze prawidłową temperaturę, ale nieco szybciej niż termometr rtęciowy. I wiecie co? Jest taki termometr. Tylko jeszcze niewiele osób o nim wie.
Ale zanim o samym termometrze, chciałabym skupić się na tym, jak powinniśmy mierzyć temperaturę, żeby mieć pewność, że jest ona prawidłowa. Jeżeli poznacie kilka zasad, to zrozumiecie, że mierząc temperaturę większością bezdotykowych termometrów, po prostu nie da się tego zrobić i uzyskać prawidłowy wynik. W tym wpisie skupię się na termometrach bezdotykowych, ponieważ są one najwygodniejsze i najszybciej pokazują wynik (co jest kluczowe w przypadku małych dzieci i gorączki, która szybko rośnie). Inaczej mierzy się temperaturę termometrami elektronicznymi czy termometrami dousznymi. W ich przypadku pomiary również mogą być niemiarodajne – np. gdy mierzymy temperaturę pod spoconą pachą (termometr elektroniczny) albo gdy ustawimy termometr pod nieodpowiednim kątem i nieodpowiednio głęboko go włożymy (termometr douszny).
Żeby nie było, że ja jestem taka mądra w temacie termometrów – wsparcia merytorycznego przy pisaniu tego wpisu udzielił mi pan, który z termometrami różnych firm związany jest od wielu lat.
Jak prawidłowo mierzyć temperaturę termometrem bezdotykowym?
1. Z odpowiedniej odległości
Ludzkie ciało emituje promieniowanie podczerwone w odległości od 5 do 15 mikrometrów. Proste, prawda? No wcale nie do końca. Bo skąd wiadomo, ile to jest? No nie wiadomo. Prawie żaden termometr na rynku nie posiada specjalnego sensora który pokazywałby nam w czasie rzeczywistym, czy nie trzymamy termometru zbyt blisko lub zbyt daleko od miejsca pomiaru. Dodajmy do tego przyciemniony pokój, gdzie przebywa nasza pociecha śpiąc w łóżeczku. Podchodzimy cicho, aby nie obudzić malucha i….. szybko mierzymy temperaturę – zapominając o odległości. M.in. dlatego też za każdym razem możemy otrzymywać zupełnie różne wyniki. Również dlatego, że termometr trzymamy w dłoni, a nasza dłoń ma dużo wyższą temperaturę aniżeli otoczenie. Dokonując kilku pomiarów termometr nagrzewa się od dłoni i wyniki daje różne. Termometr, o którym napiszę Wam na końcu ma taki czujnik (sensor).
2. Po kalibracji z otoczeniem
Po kali…czym? Kalibracja to czas, który jest potrzebny na przyzwyczajenie się (dostosowanie) termometru do panującej wokół temperatury. Sam pomiar temperatury powinien odbywać się w czasie, kiedy zarówno pacjent, jak i sam termometr przyzwyczaili się do panującej wokół stałej temperatury. Termometr kalibruje się z otoczeniem zazwyczaj w ciągu około pół godziny (30 minut). Jeżeli chore dziecko przebywa leży bez przerwy w jednym miejscu, w którym jest termometr, to nie ma problemu. Jeżeli jednak przenosimy termometr z jednego pomieszczenia do innego (gdzie panuje inna temperatura, wilgotność itp.), to powinniśmy go skalibrować albo poczekać te 30 minut. Tylko jak tu czekać, jak gorączka dziecku rośnie? Termometr, o którym napiszę Wam na końcu, ma ręczną kalibrację, a samo skalibrowanie go trwa 2 sekundy. Co więcej – po kalibracji termometr eliminuje czynniki zewnętrzne przez około 15 minut, jak ciepłota dłoni o czym pisałam wcześniej. Bez obaw zatem możemy dokonać kilku następujących po sobie pomiarów, a zmieniając pokój możemy tak często, jak potrzebujemy dokonać kolejnej kalibracji. Jeśli o niej zapomnimy, a termometr „zauważy” różnicę temperatur w pokoju, poinformuje nas o tym odliczając czas.
3. We właściwym miejscu na ciele
Gdzie jest takie miejsce? Przyznaję, że ja nie wiedziałam, ponieważ moje różne termometry w instrukcjach podawały różne miejsca. Jeden podawał, żeby mierzyć na środku skroni, drugi nad skronią, trzeci na czole (ale w którym miejscu na czole?), czwarty żeby przesuwać termometr po skroni, a on wyliczy sobie średnią. Ale weźcie to na logikę – przecież nie ma czegoś takiego jak średnia temperatura skroni. Co nam daje taki pomiar? Nic. Jeżeli zapytacie lekarza, gdzie powinno się mierzyć temperaturę termometrem bezdotykowym, to wyjaśni Wam, że na środku czoła. Jest to miejsce bez włosów (włosy na skroni mogą zaburzać pomiar) i blisko mózgu, który jest najważniejszym i najwrażliwszym narządem w organizmie. W zależności od powodu wystąpienia gorączki, zwykle głowa jest pierwszym miejscem, gdzie wzrasta temperatura. Poza tym dzieci leżąc lub śpiąc, zazwyczaj układają głowę na boku. Miejsce, na którym leżało, zawsze będzie cieplejsze. Poza tym w okolicy skroni przebiegają żyły oraz często po prostu są tam włosy. Nie dość, że temperatura w tym miejscu będzie inna niż na czole, to nawet zauważymy różnicę miedzy prawą, a lewą skronią.
4. Biorąc pod uwagę czynniki, które mogą zaburzać prawidłowy pomiar
No dobra, wiemy, że najlepszym miejscem do pomiaru temperatury jest czoło, ale wiemy również, że pot ma wpływ na pomiar. Co więc w przypadku osób z wysoką gorączką, które zaczynają się pocić Pot obniża temperaturę ciała i może zaburzyć wynik nawet o 2 stopnie! Przetarcie naskórka nic nie pomoże, ponieważ zazwyczaj pozostanie lepkie czoło. Oczywiście, możemy poczekać, aż temperatura osiagnie apogeum i wówczas czoło odparuje, ale kto z nas rodziców będzie czekać kilkadziesiąt minut? My potrzebujemy znać prawidłowy wynik tu i teraz. To teraz Was zaskoczę. Są termometry, które pozwalają zmierzyć temperaturę na oku lub powiece. Powieka (oko) z reguły się nie poci i najszybciej oddaje temperaturę właściwą. Nie próbujcie jednak robić tego w domu, jeżeli macie termometr, który mierzy temperaturę za pomocą światła IR Każdorazowo o takiej możliwości pomiaru musi informować nas instrukcja – jeśli nie ma takiego zapisu nie wolno tego robić. Takie światło może mieć wpływ na uszkodzenie wzroku. Jedynym bezpiecznym systemem do pomiaru temperatury na oku czy powiece jest system LED, który nie wysyła żadnych wiązek.
NNo dobra, to już teraz mogę Wam powiedzieć, że jest taki termometr, który i pokazuje, czy mierzymy temperaturę w odpowiedniej odległości, i możemy go skalibrować w każdej chwili, i pozwala mierzyć temperaturę na powiece lub oku. Mało tego – jest to pierwszy termometr bezdotykowy, jaki powstał na świecie. Niestety, do Polski jednak szybciej dotarły termometry, które zainspirowały się bezdotykową formą pomiaru. Zainspirowały się, ale nie wdrożyły wszystkich systemów, które pozwalają dokonywać prawidłowego pomiaru. Dlatego teraz miliony rodziców uważają, że termometry bezdotykowe są do niczego, bo za każdym razem pokazują inny wynik. Dodatkowo termometr, o którym piszę, jest jedynym termometrem bezdotykowym, produkowanym w Europie, a dokładniej mówiąc we Włoszech. Wszystkie te, które macie w swoich apteczkach, wychodzą z azjatyckich fabryk. Wykonane są z podobnych komponentów. Różni je głównie nazwa marki. Co więcej – wszystkie firmy musiały otrzymać zgodę na produkcję takiego termometru wykupując licencję (patent) od macierzystej firmy z Włoch – dodam, że 1 patent z 12, jakie posiada termometr.
Termometrem, który testujemy od jakiegoś czasu, i który pokochałam bardziej niż termometr rtęciowy, jest termometr marki Tecnimed o nazwie Visiofocus. Co ciekawe, okazało się, że ten sam termometr (różni się jedynie kolrem w środku – być może wynika to z daty produkcji) mają moi rodzice. Jakiś czas temu ojciec mówił mi, że kupił jakiś świetny termometr. Zakładałam jednak, że wybrał jeden z kolejnych modeli pochodzący z tej samej azjatyckiej fabryki. Gdy chciałam rodzicom opowiedziec o Visiofocus, okazało się, że mają ten sam model. Istnieje kilka modeli Visiofocusów. My mamy Visiofocus 06400. Wszystkie jednak:
- działają w systemie LED, który jest całkowicie bezpieczny (można nimi mierzyć temperaturę na oku i powiece). Oczywiście standardowy pomiar dokonujemy na środku czoła. Termometr ten posiada badania bezpieczeństwa folobiologicznego pozwalające dokonywać takiego pomiaru. Możecie je podejrzeć tutaj – .
- mają sensor, który pokazuje prawidłową odległość do pomiaru
- temperatura pojawia się nie tylko na wyświetlaczu led, ale również na mierzonej powierzchni w czasie rzeczywistym. Może to byc czoło, ale można zmierzyć temperaturę wszystkiego. Mają specjalny przycisk „domek” lub „buźka”, które sugerują, czego pomiar ma dotyczyć. „Buźka” – ciało, „domek” – wszystko inne: woda w wanience, pokarm, mleko, itp.
- termometr nie wydaje dźwięków (nie musimy martwić się, że obudzi dziecko, gdy mierzymy mu temperaturę podaczas snu)
- mają manualną, szybką, ręczną kalibrację do temperatury otoczenia, co daje 100% pewności pomiaru
- można wykonać dzięki nim 10000 pomiarów na 1 komplecie baterii – 4 baterie AAA
- mają 10 lat żywotności w warunkach szpitalnych (co w warunkach domowych daje nam hmm… jeden termometr do końca życia?)
- mają gwarancję 24 miesiące
Nasz dodakowo ma bardzo paktyczne etui oraz osłonkę, chroniącą czujnik pomiaru przed zabrudzeniem.
Jak widać – wynik nie mieści się w ramce. Oznacza to, że termometr jest zbyt daleko. Aby pomiar był prawidłowy, termometr musi znajdować się w odpowiedniej odległości od skóry – wtedy wynik pojawi się na środku półkolistych ramek. Tak jak tutaj. Tak wygląda prawidłowy pomiar. Oczywiście możemy równiez wykonać pomiar na oku/powiece.
Jeżeli jesteście zadowoleni z Waszych termometrów, to ja absolutnie nie chcę Was zachęcać do zmiany. Ja jednak miałam naprawdę wiele termometrów i dopiero Visiofocus pokazał mi, że można mierzyć temperaturę bez irytacji. To na pewno nie jest najtańszy termometr, ale biorąc pod uwagę to, że żeby dojść do Visiofocusa, musiałam kupić kilka innych termometrów, z których nie byłam zadowolona, to uważam, że ten wydatek nie był wydatkiem, a inwestycją. Wierzę, że nie będę musiała kupować już żadnych innych termometrów.
Niespodzianka
Jeżeli uważacie, że to, co napisałam, ma sens, to mam dla Was niespodziankę. W jednym sklepie, dla moich czytelników udało mi się uzyskać rabat, który obniży Wam cenę termometru do takiej kwoty, jakiej nie znajdziecie ani online, ani stacjonarnie. Termometr Visiofocus (06400) normalnie kosztuje 319 zł (praktycznie wszędzie). Z moją zniżką możecie kupić go za 280 zł. Wystarczy, że napiszecie na adres w temacie wiadomości wpisując Matka Wariatka – Visiofocus. Wiem, że to trochę skomplikowane, ale naprawdę nie dało się inaczej. Po zamówieniu termometr powinien być u Was w ciągu 48 godzin w dni robocze. Jeżeli coś byłoby nie tak, dawajcie mi znać. <3
Z ręką na sercu polecam.
Tak prezentuje się etui. Żeby termometr nie latał po etui, dodatkowo zabezpieczony jest gumką. Temperaturę możemy mierzyć „na żywo”. Dzięki temu można przekonać się, jaki wpływ na zmianę temperatury mają różne czynniki zewnętrzne i wewnętrzne (miejsca owłosoiona, miejsca, które przed chwilą dotykały innej powierzchni, miejsca, gdzie znajdują się tętnice itp.
Wpis powstał przy współpracy z marką Visiofocus.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS