W listopadzie ubiegłego roku w Sopockim Domu Aukcyjnym zapłacono za inną pracę artysty ponad 737 tys. zł. Wcześniej w tym samym domu aukcyjnym inny obraz Beksińskiego sprzedano za ponad 401 tys. zł. To właśnie te 400 tys. zł miało być dla dzieł Beksińskiego tzw. szklanym sufitem, jest to bowiem cena, która już plasowała obrazy polskiego malarza nie tylko w polskiej, ale i w europejskiej czołówce klasyków. Tańszy jest już nie tylko Jerzy Kossak, ale także Jacek Malczewski, a nawet popularna do niedawna przedstawicielka École de Paris Mela Muter.
– Beksiński jest po prostu malarzem tych czasów – mówi Jacek Kucharski z Sopockiego Domu Aukcyjnego. – Jego sposób malowania trafia nie tylko do Polaków, a dzieła kupują obecnie miłośnicy sztuki z całego świata. Myślę, że powinniśmy się z tego powodu cieszyć.
Najwyższe ceny za prace mrocznego artysty inżyniera padają w Sopocie. Największy zbiór prac artysty znajduje się zaś w Muzeum Historycznym w Sanoku.
– W pandemii byliśmy otwarci jedynie przez 100 dni, mimo to przez kolekcję Beksińskiego przewinęło się 58 zwiedzających. To wynik na poziomie całego roku 2019, który najlepiej ilustruje fenomen popularności tego twórcy – mówi Roman Serafin, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku.
Czy rosnące geometrycznie ceny dzieł Beksińskiego to tylko efekt powszechnej percepcji jego dzieł? Według Jacka Kucharskiego to podstawowa przyczyna, której wypadkową jest jeszcze jeden współczynnik windujący ceny prac. To obserwowany od trzech lat wyraźny trend do inwestowania nadwyżek finansowych w dzieła sztuki. Obrót dziełami sztuki zapewnia obecnie wyższy zysk niż np. inwestycje bankowe. Beksiński zaś to pewniak, co sprawia, że ceny jego dzieł systematycznie rosną.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS