A A+ A++

Epidemia Covid-19 rozwija się w Federacji Rosyjskiej według scenariusza zbliżonego do włoskiego lub nawet hiszpańskiego. O ile według komunikatu z dzisiejszego poranka było 4149 zainfekowanych, o tyle tydzień wcześniej ta liczba wynosiła 1036, co oznacza przyrost czterokrotny. Nawet według dość ostrożnych szacunków udostępnionych publicznie przez wicepremier Golikową oznaczać to może, że już pod w połowie miesiąca może w Rosji być 200 tys. zainfekowanych.

Ale do tych szacunków jeszcze wrócimy, bo podawane w Moskwie liczby winny być zderzone z opisem sytuacji na rosyjskiej prowincji, a pojawiające się artykuły, zwłaszcza w mediach lokalnych, wskazują, że obraz sytuacji może być zupełnie inny niż kreślony w centrum. Co innego jest ciekawsze. Otóż mamy do czynienia ze zjawiskiem, które znany rosyjski komentator polityczny Dmitrij Drize nazywa „nowym federalizmem” a mnie się wydaje, że właściwiej byłoby mówić o zastanawiająco głębokim kryzysie centrum rosyjskiej władzy, który ujawnił się w obliczu nowego zagrożenia jakim jest pandemia.

Zacznijmy od drugiego wystąpienia Władimira Putina, które miało miejsce wczoraj. Powiedzieć, że było ono bezbarwne i wyprane z istotniejszych treści to mało. Nawet dziennikarzom Niezawisimej Gaziety pomyliły się wystąpienia Putina i na stronie dziennika umieścili to sprzed tygodnia, potem to oczywiście korygując. W gruncie rzeczy przemówienie prezydenta Rosji zawierało dwa ważne przesłania, oczywiście obok retorycznych wezwań do jedności, mobilizacji i walki ze śmiertelnym zagrożeniem, jakim jest Covid-19. Pierwsze z nich związane było z przedłużeniem do końca kwietnia okresu, kiedy Rosjanie winni powstrzymać się od pracy i wychodzenia z domu (z zachowaniem prawa do wynagrodzenia), które co prawda opatrzone było, co w tym wszystkim też istotne, zastrzeżeniami, że jeśli uda się opanować epidemię szybciej, to ten okres ulegnie skróceniu i drugie, faktycznie delegujące uprawnienia do organizowania całego systemu działań związanych niezbędnych do walki z Covid-19 na władze lokalne, a 8 pełnomocników regionalnych administracji prezydenckiej wypełniało będzie funkcje koordynacyjne. To właśnie tę regionalizację walki z pandemią, scedowanie odpowiedzialności za podjęte działania i też efekty tych działań, Drize nazywa nowym federalizmem. Jest to kluczowa zmiana praktyki politycznej współczesnej Rosji, zwłaszcza wobec faktu, że ostatnie 10 – 12 lat upłynęło w Federacji Rosyjskiej pod znakiem odbierania dość szerokich uprawnień uzyskanych przez władze lokalne czy autonomiczne podmioty Federacji jeszcze z czasów Jelcyna. Teraz w obliczu sytuacji nadzwyczajnej siła centrum spruła się niczym słaba fastryga. Ale znacznie ciekawsze jest to dlaczego wydarzenia toczą się wobec takiego właśnie scenariusza. Jednym z ważnych, ale powiedzmy od razu, wcale nie najważniejszym, czynnikiem takich zmian jest chęć uchronienia Putina od strat wizerunkowych, które poniesie każdy walczący z pandemią, zwłaszcza jeśli jej przebieg będzie trudny, a skutki ciężkie. Ale są też znacznie istotniejsze czynniki powodujące taki rozwój wydarzeń. Pierwszym z nich jest konflikt na szczytach władzy w Moskwie związany z ocena sytuacji i przyjęciem jednolitej polityki wobec narastających wyzwań, co powoduje, że Rosja de facto zaczęła przekształcać się, jeśli idzie o władze centralne, w federację służb, ministerstw i grup interesów z których każde realizuje własny scenariusz i własną politykę. A po drugie, pierwszy proces znacznie umocniło to co stało się w Rosji lokalnej po reformie emerytalnej, a sprowadza się do wzrostu znaczenia liderów regionalnych. Otóż rosyjscy socjologowie zauważyli, że po reformie emerytalnej 2018 roku, która w istocie nie była żadną reformą ale wydłużeniem czasu pracy (podobnie jak i u nas) odnotowano nie tylko spadek popularności rządu, Jednej Rosji i w mniejszym stopniu Putina, ale również silny wzrost notowań liderów społeczności lokalnych. Nie dlatego, że to samodzielni politycy, ale z tego powodu, iż społeczeństwo zaczęło poszukiwać alternatywnych autorytetów. Skutkiem tych fundamentalnych zmian była seria niespodziewanych porażek wyborczych kandydatów władzy w starciu z opozycją, nawet jeśli opozycyjność tych którzy wygrali z reprezentantami Jednej Rosji była więcej niż dyskusyjna bo najczęściej byli to reprezentanci komunistów lub nawet formacji Żyrinowskiego. Ale ważne w tym wszystkim było to, że zaczął się najpierw ukryty, a teraz już jawny ruch lokalnej Rosji, na usamodzielnienie się tamtejszych elit. Drize jest zdania, iż to, że Putin de facto ugiął się nie będąc w stanie w obliczu epidemii i nadciagającego głębokiego kryzysu gospodarczego walczyć z tym ruchem, świadczy o jego sile oraz o tym, że rozpoczął się czas rekonfiguracji zarówno politycznej, jak i pokoleniowej w rosyjskiej polityce. Niektórzy z tych, którzy chcą się „wybić na niepodległość”, ale nie bierzmy tego dosłownie, chodzi raczej o poszerzenie swojej samodzielności i wzrost znaczenia, a nie o jakiś separatyzm, z pewnością polegną zmagając się z epidemią i z kryzysem, ale niektórym to się uda. I już ta zmiana jest rewolucją w rosyjskim życiu politycznym, bo stanowi zakwestionowanie zasady, że o karierze urzędnika lokalnego, o perspektywie jego awansu decyduje Kreml, a nie zespół innych czynników takich jak sukces w polityce lokalnej. Zresztą samo uruchomienie procesu już jest potencjalnie niebezpieczne, bo w trudnych czasach wydarzenia lubią przyspieszać.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJoanna Koroniewska sprząta w małej czarnej i szpilkach. Bank rozbija jednak Maciej Dowbor. On też wcisnął się w sukienkę
Następny artykułStarosta PRECYZUJE informacje dotyczące OSOBY ZAKAŻONEJ KORONAWIRUSEM