A A+ A++

Na Krupówkach sprzeda się wszystko

– Na Krupówkach sprzeda się wszystko, nawet największe badziewie – przyznaje pan Andrzej, który ma stragan z pamiątkami w Zakopanem. – A za wynajem lokalu niektórzy płacą nawet 120 tysięcy złotych miesięcznie. Trzeba na to zarobić – dodaje.

Zakopane już dawno nie jest tą słynną zimową stolicą Polski, do której zjeżdżało wyrafinowane towarzystwo żądne doznań estetycznych i kulturalnych. Teraz miasto pod Giewontem z kulturą ma niewiele wspólnego. Ubolewają na tym zarówno mieszkańcy jak i część turystów. Z przerażeniem obserwuję to, co dzieje się w sezonie na Krupówkach. Podchmieleni turyści, którzy przyjechali do Zakopanego nie po to, aby podziwiać piękno gór, ale zrobić selfie z grzańcem w plastikowym kubku na tle szklanego centrum handlowego. Nie interesują ich bogate zbiory Muzeum Tatrzańskiego, ale za to chętnie pójdą do papugarni, parku z dinozaurami czy kupią chińską ciupagę i czapkę z napisem “New York”.

– Tylko na to jest popyt i to jest przerażające – mówi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. – Do Zakopanego przyjeżdżają goście wyrobieni estetycznie, którzy szukają obiektów wysokiej jakości, bo przecież my od dawna nie sprzedajemy dziadowskich pokoi i kiczowatych apartamentów. Ci sami goście, którzy wybierają ultra dizajnerskie pokoje, kupują kiczowaty magnes – dodaje.

Wolą tandetę, bo jest tańsza

– Dawniej pod skocznią były budki z jedzeniem, teraz są budki z chińszczyzną. Dominują pamiątki w ogóle niezwiązane z Zakopanem – mówi Jakub, właściciel Regionaldecor, sklepu z rękodziełem.

Sklepiki z wyrobami lokalnych artystów są na przegranej pozycji. Rękodzieło jest dużo droższe niż produkt sprowadzony z Chin. – Mam w sprzedaży ręcznie robione drewniane owieczki, które kosztują od 45 zł do nawet 600 zł – mówi Zbyszek, który ma stragan na Krupówkach. – W tym sezonie sprzedają się całkiem nieźle, ale magnes króluje. Sprzedajemy nawet 200 sztuk dziennie. Turyści wolą tandetę, bo jest tańsza – dodaje.

Co można kupić w Zakopanem? WszystkoMichał WoźniakEast News

Królują magnesy

– Kompensujemy sobie drobnymi, tanimi, kolorowymi zakupami niemożność wydawania pieniędzy na te rzeczy, które by nas naprawdę satysfakcjonowały – ocenia Karol Wagner. – Nie wynika to z potrzeby czy niewyrobienia estetycznego, a już na pewno nie jest konsekwencją próby wciskania kiczu przez przedsiębiorców podhalańskich – dodaje. – Robimy, co możemy, chcemy promować góralszczyznę, folklor, ale jest ciężko. Turyści wolą kupić chiński magnes za 5 złotych, a nie ręcznie robiony trzy razy droższy – mówi Jakub.

Zakopiańscy przedsiębiorcy, z którymi rozmawiałam, przyznają, że w dużej mierze o tym, co się sprzedaje, decydują dzieci. To one mają najwięcej do powiedzenia w kwestiach zakupowych. I tak w Zakopanem króluje pluszowa gęś czy plastikowy Spider-Man. – Dzieciaki to najlepsi klienci – uśmiecha się Agnieszka, sprzedawczyni z Krupówek. – Rodzic dla świętego spokoju kupi wszystko – dodaje.

Tatrzańska Izba Gospodarcza ocenia, że 80 proc. obrotu pamiątkowego jest generowana przez kiczowate produkty, a 20 proc. przez rękodzieło wytwarzane przez lokalnych twórców. – Mamy w Zakopanem kilkanaście galerii. Jeśli straganiarz na Krupówkach sprzeda w ciągu tygodnia plastykowego badziewia za 10 tysięcy złotych, równocześnie jedna z tych galerii sprzeda obrazy czy rzeźby lokalnych twórców za 50 tysięcy złotych – mówi Karol Wagner.

Magnes to król wśród pamiątek

Magnes to król wśród pamiątekArchiwum autora

W walce ze straganową tandetą miały pomóc przepisy, dzięki którym Krupówki stały się Parkiem Kulturowym. Według nich na deptaku miała być prowadzona działalność usługowa i handlowa utożsamiana z tradycją i kulturą regionu. Z Krupówek co prawda zniknęły szpecące bilbordy i reklamy, ale tandeta wciąż ma dobrze. Walka z kiczem okazała się walką z wiatrakami. Jak przyznają władze miasta, próbowano na wszelkie sposoby, konfiskowano towary, ale w sądzie wygrywał przedsiębiorca.

Podhale żyje z turystyki i na zapotrzebowanie turystów odpowiada.  – Jeżeli ze straganu utrzymuje się czteroosobowa rodzina, żyje z kulomiotu i chińskiej ciupagi, to ciężko zabraniać takiej możliwości zarobkowania – mówi Karol Wagner.  – Na Podhalu nie mamy alternatywy a nasi przedsiębiorcy muszą mieć co do pieca włożyć – kwituje.

INTERIA.PL

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?

Dołącz do n … czytaj dalej
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWażny obowiązek dla pracowników i przedsiębiorców. Już od 15 lutego
Następny artykułGTA, Max Payne i Red Dead Redemption taniej. Promocja na gry od Rockstar Games