A A+ A++

Włosi mają nowy, 67. już od końca II wojny światowej rząd, na czele którego stanął b. szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi. Włosi zastanawiają się, czy ekspert, który w 2012 roku uratował euro, uratuje teraz własny kraj.

Newsweek: Czy kraj pogrążony w największej recesji od II wojny światowej może ocalić jeden człowiek, nawet jeśli jest tak wielkim fachowcem, jak były szef Europejskiego Banku Centralnego?

Jaś Gawroński: – Zadaniem Draghiego nie jest samotne ratowanie Włoch, ale stworzenie takich warunków, by Włosi uratowali się sami. Obawiam się, że od nowego premiera oczekuje się zbyt wiele. I że rezultatem tych rozbudzonych nadziei może być ogromne rozczarowanie. Owszem Mario Draghi, stanął na czele wyjątkowego rządu składającego się z niemal wszystkich liczących się partii, dysponującego ogromną większością. Żaden premier w powojennej historii kraju nie miał za sobą niemal całej sceny politycznej. Problem w tym, że tę większość tworzą partie, które do tej pory kłóciły się ze sobą w niemal każdej sprawie.

Czytaj też: Świat_pl. Budapeszt w Warszawie? Tak Viktor Orbán niszczył wolne media

A jednak zdecydowały się wesprzeć Draghiego…

– Bo mają poczucie, że wymaga tego powaga sytuacji. Z powodu pandemii i wynikającego z niej kryzysu Włochy znalazły się w dramatycznym położeniu. Partie polityczne w imię wspólnego dobra zdecydowały się więc zakopać różnicę i zrezygnować z interesów partyjnych. Nie wiem tylko, jak długo ten stan potrwa…

Co jest największym wyzwaniem dla nowego premiera?

– Według mnie największym wyzwaniem jest reforma administracji – doprowadzenie do tego, by działała sprawnie i nie utrudniała życia obywatelom czy biznesowi. Włoska biurokracja jest koszmarna, funkcjonuje bardzo źle. Weźmy przykład z ostatnich dni. Zgodnie z zapowiedziami administracji stoki narciarskie we Włoszech miały być otwarte od 15 lutego. Właściciele wyciągów, tras zjazdowych, hoteli i organizacje narciarskie spięły się – wynajęto ludzi do przygotowania tras, do sprzątania stoków itd., co oczywiście wiązało się ze sporymi kosztami. A jednak 12 godzin przed zapowiadanym terminem otwarcia stoków narciarskich przesunięto go na 5 marca. Czy takie decyzje podejmuje się w ostatniej chwili?

Czytaj też: Julia Nawalna zastąpi męża? Kreml boi się scenariusza białoruskiego

Wielkim problemem, choć niezależnym od rządu, jest pandemia koronawirusa. Inne wyzwanie to emigranci z Afryki, którzy docierają do włoskich brzegów. W tej kwestii będzie chciał się pokazać szef antyimigranckiej Ligi Matteo Salvini, więc mogą pojawić się tarcia. Rząd powinien na poważnie zająć się problemami najstarszych obywateli, czyli osób po osiemdziesiątce. W tej grupie wiekowej jest największa śmiertelność na Covid-19. Trzeba też szybko zdecydować, jak ma wyglądać dalej edukacja, bo przecież szkoły nie mogą być cały czas zamknięte. Nauczanie zdalne ma wiele minusów. Dzieci i młodzi ludzie stracili już rok, za chwilę może się okazać, że stracą kolejny.

W pierwszym przemówieniu w Senacie Draghi mówił sporo o zielonej transformacji, konieczności zapobiegania zmianom klimatu i o ochronie środowiska. Konieczna jest też reforma sądownictwa. Sprawy sądowe we Włoszech ciągną się za długo, wiele kończy się bez orzeczenia z powodu przedawnienia.

Czy nowy rząd temu podoła?

– Nie wiem. Znalazło się w nim sporo ministrów z poprzedniego gabinetu premiera Conte. Na stanowiskach pozostali szefowie najważniejszych resortów – MSZ, MSW, zdrowia, obrony czy kultury. To wskazywałoby, że wielkich zmian w polityce nie będzie. Nadzieją napawa fakt, że trzy ważne resorty Dragi oddał w ręce technokratów, fachowców niebędących politykami. Ministrem finansów został Daniele Franco, dyrektor Banca d’Italia, czyli włoskiego banku centralnego, Resortem sprawiedliwości pokieruje Maria Cartabia, b. szefowa włoskiego Sądu Konstytucyjnego, zaś za środowisko i zieloną transformację odpowiada Roberto Cingolani. Pytanie, jak porodzą sobie z kolegami politykami w rządzie i z urzędnikami w resortach? Czy będą potrafili się komunikować z opinią publiczną? Swoją drogą to, że Draghi musiał się posiłkować osobami spoza kręgów partyjnych, pokazuje ogromną słabość włoskiej polityki…

Jak Draghi wygląda na tle innych premierów Włoch np. Silvia Berlusconiego, dla którego rządu przed laty pan pracował?

– Draghi to tak rzadki przypadek we włoskiej polityce, że z żadnym z byłych premierów nie da się go sensownie porównać. Cieszy się ogromnym zaufaniem społecznym i prestiżem uzyskanym głównie podczas pracy zagranicą. Włosi są prowincjonalni, więc imponuje im prestiż i uznanie zdobyte poza granicami kraju. Politycy, którzy się nimi cieszą, mają we Włoszech większe poważanie.

Czytaj też: Jan Grabowski: Atakując badaczy Holokaustu obecna władza usiłuje uzyskać efekt mrożący

Kierowanie rządem składającym się z tak wielu partii będzie dla niego szalenie trudne. Jako szef EBC albo dyrektor zagranicznych instytucji finansowych miał on do czynienia z ludźmi na najwyższym poziomie intelektualnym, osobowościowym itd. – premierami, głowami innych państw, szefami banków centralnych. Teraz, wyłączając ministrów fachowców, będzie miał do czynienia politykami reprezentującymi przeciętną włoską średnią, która nie jest oszałamiająca.

W sprawowaniu urzędu pomogą mu świetne kontakty w Brukseli, Paryżu czy Berlinie. Kanclerz Merkel i prezydent Macron bardzo go cenią. Sądzę, że osobiście zajmie się polityką europejską.

Tyle że w Rzymie będzie musiał się udzielać z partiami, które mają zupełnie różne poglądy na zasadnicze sprawy…

– Myślę, że godząc się na wielopartyjny rząd, postąpił wbrew własnym przekonaniom. No bo cóż łączy go z takimi politykami jak Mariastella Gelmini z Forza Italia, która została ministrem ds. regionalnych w jego rządzie, a była wcześniej w jednym z rządów Berlusconiego? Nie sądzę, że znajdzie z nimi wspólny język. Draghi jest politykiem wyjątkowym, przyszło mu kierować rządem w niezwykle trudnej sytuacji, a musi odnaleźć się w starym światku włoskiej polityki, wśród ludzi będących na dużo niższym poziomie niż on.

Nie obawia się pan, że jak tylko powinie mu się noga, to ci politycy skoczą mu do gardła?

– Możliwości Draghiego są ogromne, ale istnieje ryzyko, że mu się nie uda. Wtedy liderzy partii, którzy dziś go chwalą, zaczną się z nim kłócić. Nie chciałbym powiedzieć, że taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny, ale nie można go wykluczyć.

Do rządu Draghiego nie weszła tylko jedna licząca się partia – nacjonalistyczna Fratelli d’Italia. Bracia Włosi skorzystają na byciu opozycją?

– Myślę, że tak, bo poparcie na Braci Włochów mogą przerzucić prawicowi wyborcy, którzy nie będą z jakiegoś powodu zadowoleni z posunięć rządu Draghiego. Nie sądzę jednak, że Fratelli d’Italia odegrają jednak jakąkolwiek istotną rolę we włoskiej polityce.

Berlusconi przyzwyczaił Włochów do tego, że polityka to show. Draghi z mentalnością małomównego szefa banku centralnego jest jego absolutnym przeciwieństwem. Myśli pan, że Włosi zaakceptują jego kostyczny styl?

– Tak, jeśli mu się powiedzie. I jeśli będzie w stanie utrzymać jedność rządu, w którym znalazły się przecież partie dotąd do siebie wrogo nastawione. Niestety reformowanie Włoch to szalenie trudne zadanie…

Jak czyszczenie stajni Augiasza?

– (Śmiech). Tak, nikomu się to dotąd nie udało.

Dlaczego więc Draghi zrezygnował ze spokojnej emerytury?

– Należałem do tej grupy osób, które wątpiły w to, iż Draghi przyjmie od prezydenta Mattarelli zaproszenie do stworzenia rządu. Sądzę, że zrobił to z poczucia odpowiedzialności społecznej i patriotyzmu. I bez fałszywej skromności doszedł do wniosku, że to tylko on może w takim momencie pomóc swemu krajowi. W Rzymie mówi się, że zgodził się być premierem, by zastąpić w przyszłym roku Mattarellę. Myślę, że gdyby chciał być prezydentem, to miałby na to szansę, ale wtedy musiałby zrezygnować z szefowania rządem, co nie zrobiłoby dobrego wrażenia.

* Jaś Gawroński (ur. 1936 w Wiedniu) włoski dziennikarz i polityk polskiego pochodzenia, był korespondentem telewizji włoskiej Nowym Jorku, Paryżu, Warszawie i Moskwie, przez kilka kadencji sprawował mandat posła do Parlamentu Europejskiego, był włoskim senatorem z ramienia Forza Italia i rzecznikiem Silvia Berlusconiego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDramat 19-letniej Brytyjki. Nie wiedziała, że jest w ciąży, zmarła po porodzie
Następny artykułBezdomny nie mieszka już w namiocie. Przeniósł się do schroniska