Czy Raków kiedyś nauczy się tego, że jednak warto oprzeć kadrę na dobrym napastniku? Chyba nie. Piasecki najgorszy na boisku. Najlepszy w Rakowie Kovacević (bramkarz, nie obrońca). Oto noty za mecz ze Sturmem Graz, który wygrał w Sosnowcu 1:0.
VLADAN KOVACEVIĆ – 7
Po raz kolejny najlepszy w Rakowie w meczu pucharowym. To mówi wiele o dyspozycji serbsko-bośniackiego bramkarza, ale chyba znacznie więcej o formie całego zespołu z Częstochowy. Długo nie miał nic do roboty, ale koniec końców zanotował sześć obron. Najtrudniejsza? Chyba wtedy, gdy Prass uderzył z około dziesięciu metrów po ziemi – trzeba było błyskawicznie zareagować i przenieść ciężar ciała do boku. „Kova” pokazał zdolność do podejmowania decyzji w mgnieniu oka i nienaganną gibkość.
Poza tym? Obroniona główka Włodarczyka z kilku metrów. Nienaganna asekuracja przy strzale polskiego napastnika w innej akcji (nawet mimo spalonego). Zbicie na poprzeczkę uderzenia Kiteiszwiliego. Przy golu nie miał nic do powiedzenia. To nie tak wielka skala udanych interwencji jak w meczu z Atalantą, ale nie czepiajmy się: było naprawdę dobrze. Ratował tyłek.
BOGDAN RACOVITAN – 4
Pewnie mógł się lepiej ustawić przy golu, przez co idzie on trochę także na jego konto. Boving miał przed sobą tak dużo przestrzeni także dlatego, że Racovitan stracił go z radarów. Czekaliśmy na jakiś błysk ofensywny (tak, tak, mowa o autorze dwóch bramek w ostatniej kolejce ligowej), ale niepotrzebnie. W tyłach bez wielbłądów.
ADNAN KOVACEVIĆ – 2
Dramatycznie wygląda. Raków nie tylko zastąpił kontuzjowanego Arsenicia gościem, który nie będzie miał szans w uczciwej rywalizacji o miejsce w składzie. On zastąpił go… prawdziwym elektrykiem. Zobaczcie, co zrobił Kovacević przy golu: niby był na czas z interwencją, ale wybił piłkę tak, że w zasadzie wzniecił jeszcze większy pożar. To typowy Kovacević. Nie można mu odmówić, że jest gdzieś daleko od centrum wydarzeń. Zwykle jest na czas. Tylko że… czasem lepiej, gdyby go jednak nie było.
Albo jedna z ostatnich akcji meczu. Najpierw (znowu!) za lekko wybija piłkę. Rodzi się kontra. Centralny defensor próbuje na szybko pokryć rywala. Jest spóźniony. Idzie podanie. Jest sam na sam. W innej akcji Włodarczyk z banalną łatwością go przepchał, po czym wykreował kolegom setkę (dwudziestolatek trzydziestolatka, doprawdy ciekawe). W jeszcze innej Kovacević nie przeszkodził młodemu napastnikowi w oddaniu strzału głową.
Okropny mecz tego zawodnika.
Podnosił ciśnienie za każdym razem, gdy próbował coś zrobić.
MILAN RUNDIĆ – 4
Podobnie jak Racovitan: uniknął wielbłądów. Próbował pomagać przy rozegraniu, to jego cenna umiejętność. Przy jednej z akcji Sturmu poślizgnął się, odsuwając się z autostrady do bramki. Mogło być gorzej (czyli tak, jak w Bergamo).
FRAN TUDOR – 4
Serce drużyny. To głównie on inicjował ataki w samej końcówce spotkania, gdy Raków zapraszał rywala do hokejowego zamku.
Rozprowadził jeden z najgroźniejszych ataków częstochowian. Przełożył sobie w tempo na lewą nogę i zgłupiał widząc jak Piasecki upada (chciał pewnie do niego podać, by wsadził do pustaka, ale koncepcja legła w gruzach). Ratował się strzałem z lewej nogi, który okazał się beznadziejny.
Dużo prostej i niepotrzebnej niedokładności oglądaliśmy z jego strony.
GIANNIS PAPANIKOLAOU – 3
Nie był gościem, który zaznacza swój teren i nikogo do niego nie dopuszcza. Zostawił sporo zdrowia na boisku. Toczył pojedynki, skakał do główek. Nieszczególnie był w nich skuteczny. Na plus ciekawa wrzutka do Kittela jeszcze w pierwszej połowie (szybko zeskanował, kto gdzie stoi i zagrał celnie górą). Zdarzało się, że przerastało go proste podanie. Nie obiecywał wiele w ofensywie. To dlatego weszli w jego miejsce Berggren czy Lederman.
Mizeria w ofensywie i znów najniższy wymiar kary
WŁADYSŁAW KOCZERHIN – 3
Brał na siebie więcej kreacji. W bezpiecznych sektorach boiska (coś w stylu: przerzut na trzydziestym metrze od własnej bramki) radził sobie bez zarzutu. W tych bardziej wymagających sektorach była cienizna.
Kompletnie absurdalna była sytuacja z końcówki pierwszej połowy, gdy siermiężny Wuthrich, stoper mierzący 1,92 m, próbował go okiwać. Obrońca wskutek błędu technicznego nabił Koczerhina, a ten zgłupiał. Piłka odbiła się od bezradnego Ukraińca, wróciła pod nogi Wuthricha, pomocnik Rakowa nieudolnie próbował jeszcze gonić.
Za mało go w ofensywie. Oczekiwaliśmy więcej otwierających podań. Więcej prób. Więcej pokazywania się do gry.
SRDJAN PLAVSIĆ – 3
To taki gość, który szybko budzi sympatię kibica, bo – nawiązując choćby do opisywanego powyżej kolegi z zespołu – zawsze próbuje trudnych rzeczy. Wychodzi z tego więc czasem widowiskowa akcja na przebój, gdy zostawia dwóch gości w tyle i zaczyna szybki atak (była taka), ale zdarza mu się też przeszarżować. Prass na początku meczu przebiegł obok niego z brutalną bezczelnością. Potem chciał podać piętą i zainicjował kolejny atak rywali. Popisał się efektownym kiksem z powietrza.
Ale ma coś w sobie. Gdy widzisz, że ma piłkę przy nodze, to kibicujesz jego pomysłom z poczuciem, że jeden na pięć naprawdę się uda.
MARCIN CEBULA – 2
Doprawdy kapitalną serię miał w pierwszej połowie. Wynotowaliśmy konkretne zagrania.
18. minuta: odwraca się w stronę własnej bramki i podaje do piłkarza Sturmu. Wraca, ratuje się faulem, może się cieszyć, że sędzia przytrzymał żółtą kartkę w kieszeni.
20. minuta: dostaje piłkę na wysokości pola karnego. Akcja dobrze się zapowiadała, ale trochę zwolniła. Wciąż da się z niej jednak wiele wycisnąć. Cebula wycofuje. Trafia w rywala. Strata. Cała drużyna musi wracać.
24. minuta: Cebula napędza atak, lecz znów podaje do piłkarza Sturmu, tym razem próbując zagrać prostopadle (obrońca wyczuł intencje ofensywnego pomocnika). Austriacy wychodzą z kontrą. Chwilę później pada gol.
Chyba nic więcej nie musimy dodawać. Wymowne, że najefektowniejsze zagranie zaliczył wtedy, gdy akurat nie dotknął piłki (przepuścił ją, co napędziło atak).
SONNY KITTEL – 2
Zaprzyjaźnione media pisały o jego niezadowoleniu. Jak do tej pory wyglądał dramatycznie, choć ostatnio drgnęło – w spotkaniu z Radomiakiem wykreował dwie bramki. Ale dziś znów był dramatyczny. Gdy dostał ciekawe podanie od Papanikolaou, to piłka kompletnie zeszła mu z nogi. Chciał uderzyć z pierwszej i chyba porwał się na zbyt ambitny pomysł. Wykonywał stałe fragmenty. Raz nieźle, gdy poszukał wbiegającego w nieoczywisty sposób Plavsicia. Ale też tak, że piłka po innej jego wrzutce nie przeszła nawet pierwszego zawodnika.
To jeszcze nie jest ten Qualität.
FABIAN PIASECKI – 1
Klękajcie narody…
A tak serio: co jeszcze musi się wydarzyć, by Raków uznał, że jednak warto mieć napastnika? Zwoliński cieniuje. Crnac dopiero wchodzi do zespołu (do niego dojdziemy). A Piasecki… Co za beznadziejny występ. Słownikowa definicja określenia „poruszać się jak wóz z węglem”. Serio, jeśli chcecie zobrazować komuś to hasełko, to wytnijcie „the best of” Piaseckiego na tle obrońców Sturmu.
Memicznych sytuacji było wiele. Kittel zagrywa na dobieg (co za wiara!), Piasecki nie jest nawet bliski dotknięcia piłki. Wypuszczono go z obiecującą akcją, to nie wiedział co zrobić i wyhamował (za pierwszym i drugim atakiem) lub rywal w banalny sposób zabrał mu futbolówkę (to za trzecim). Jak Tudor szedł z kapitalną akcją, to uwikłał się w jakiś dziwny pojedynek i padł na glebę, przez co stał się bezużyteczny (a Chorwat nie wiedział, co zrobić, więc uderzył z gorszej nogi).
Tragedia.
Drastycznie odstawał poziomem.
ANTE CRNAC – 2
Coś tam zrobił, ma na koncie choćby strzał z ostrego kąta, nie była to tak anonimowa zmiana, jak ta w Bergamo. Po dwóch minutach miał już na koncie żółtą kartkę. Zupełnie niepotrzebnie wpieprzył się w rywala, który już dawno zagrał piłkę. Głupota i krótkowzroczność. Bohater jednego z bardziej absurdalnych zagrań w meczu. Plavsić wrzucił mu piłkę ze skraju pola karnego. Crnac głową… odegrał piłkę do podającego. Autentycznie – zagrał głową z piątego metra na skrzydło! Też nie wiemy, co autor miał na myśli.
JOHN YEBOAH – 2
Nie wniósł ożywienia. Miał na nodze niezłą sytuację, już w końcowych minutach doliczonego czasu gry, lecz został przeczytany. Jeden z jego pierwszych dryblingów wyglądał tak, jakby wpadł w mur, a nie obrońcę rywali.
BEN LEDERMAN, GUSTAV BERGGREN, BARTOSZ NOWAK – bez oceny
Grali za krótko.
WIĘCEJ O POLSKICH DRUŻYNACH W EUROPEJSKICH PUCHARACH:
Fot. newspix.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS