„Zainteresowanie gałęziówką, czyli pozostałościami drzewnymi i gałęziami opałowymi, które pozostają po zasadniczym pozyskaniu, różni się w zależności od regionu” – mówi portalowi wPolityce.pl rzecznik prasowy Lasów Państwowych Michał Gzowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Lasy Państwowe reagują na histerię ws. zbierania chrustu. „Tak jest od dziesięcioleci. To wszystko na ten temat – życzymy miłego weekendu”
Pytany, czy w związku ze wzrostem cen węgla Lasy Państwowe odnotowały wzrost zainteresowania tzw. gałęziówką, czyli pozostałościami po wycince rzecznik prasowy Lasów Państwowych Michał Gzowski odpowiada:
Zainteresowanie gałęziówką, czyli pozostałościami drzewnymi i gałęziami opałowymi, które pozostają po zasadniczym pozyskaniu, różni się w zależności od regionu. Większe obserwujemy na terenach niezurbanizowanych. W okolicach miast pozostaje niewielkie albo żadne. W naszej ocenie to wynika z tradycji używania drewna do celów grzewczych. Na prowincji, w niektórych regionach, to normalna praktyka.
Gzowski wskazuje, iż okazało się, że „w dużych miastach skojarzono ją niefortunnie ze zbieraniem chrustu”.
To symptom głębszego problemu. Mieszkańcy miast mają do czynienia z drewnem w postaci konfekcjonowanych wyrobów w sklepach. Chętnie je kupują, uznając za synonim ekologicznego stylu życia. Ale jednocześnie oburza ich samo pozyskiwanie tego ekologicznego surowca. Z naszej perspektywy obecna fala informacyjna nt. drewna opałowego poskutkuje przypomnieniem tego zastosowania drewna i akceptacji dla jego pozyskiwania
— wyjaśnia rzecznik LP.
„To wyjątkowo tani opał”
Przypomina jednocześnie, że drewno było i jest udostępniane odpłatnie. Jego cena jest jednak stosunkowo niska – średnio za 1 m3 gałęzi opałowych wynosi ok. 30 zł.
Lokalnie może się różnić, nawet kilkakrotnie. To wyjątkowo tani opał, ale to dlatego, że przygotowanie go w takiej formie wymaga znacznego zaangażowania pracy własnej
— podkreśla Gzowski wskazując jednocześnie, że „jeśli zainteresowanie tym rodzajem drewna będzie wysokie, może w niewielkim stopniu przełożyć się na zyski Lasów Państwowych”.
Nie przewiduje jednak, by były to znaczące kwoty – jak wspomniałem wyżej – to wyjątkowo tani produkt
— podsumowuje.
Na pytania, czy drewna starcza dla wszystkich, czy są tworzone „listy oczekujących”, rzecznik Lasów Państwowych odpowiada:
To zależy od zainteresowania w danym regionie Polski. Nie ma limitów, czy reglamentacji. Gdy chętnych jest więcej, leśniczowie zapisują ich w kolejce do pozyskania. To całkowicie normalna, wieloletnia praktyka. Gałęzie opałowe pojawiają się, gdy na jakiejś konkretnej powierzchni w nadleśnictwie pozyskania drewna wykonywane przez specjalistyczne firmy dobiegają końca.
Nie ma ograniczeń jeżeli chodzi o pozyskiwanie przez jedno gospodarstwo domowe. Co więcej, cena drewna pozostaje na porównywalnym poziomie. Kanał dystrybucji drewna dla przedsiębiorców ma element aukcyjny, dlatego jego ceny mogą rosnąć. W przypadku „gazłęziówki” nie ma takiej możliwości. Naszym celem było zwiększenie dostępności drewna opałowego, z tego powodu dyrektor generalny Lasów Państwowych wydał decyzję, w której wskazano dodatkowe wytyczne, by obsługiwać klientów indywidualnych (gospodarstwa domowe) i zwiększono powierzchnie, na których można przygotowywać opał samodzielnie
— wyjaśnia rzecznik Lasów Państwowych.
aw
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS