104 lata temu Wojsko Polskie odniosło jedno ze swoich najważniejszych zwycięstw w historii. Udało się odeprzeć nacierającą na Warszawę Armię Czerwoną. Zwycięstwo o tyle cenne, że mało kto się go spodziewał. Od połowy lipca polskie siły były w ciągłym odwrocie. Traciły wiarę w zwycięstwo. Bolszewicki generał, Michaił Tuchaczewski, w ciągu miesiąca pokonał ze swoimi wojskami prawie 600 km. Adam Zamoyski, historyk, pisał w swojej książce “Warszawa 1920. Nieudany podbój Europy. Klęska Lenina”, że była to “dziwna wojna, w czasie której nie doszło do żadnej znaczącej bitwy”. Nawet Charles De Gaulle miał powiedzieć, że “to nie była wojna, bo nie było żadnych trupów”.
Zamoyski w rozmowie z Maciejem Zakrockim w TOK FM przypominał, że kiedy armia polska straciła inicjatywę, potrzebowała nowego bodźca. – Zazwyczaj potrzebny jest jakiś manewr, strategia, która dałaby żołnierzom cel. Tutaj tego nie było. Zostało tylko wycofywanie się – opowiadał historyk. Przestrzegał, że takie ruchy na pewno oddziaływały jeszcze gorzej na armię. – Spada morale, bo można odnieść wrażenie, że dowództwo nie panuje nad sytuacją – dodał.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty “taniej na zawsze”. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Bitwa Warszawska i “chorobliwe uczucie odwrotu”
Generał Lucjan Żeligowski wspominał, że żołnierzy dopadło “chorobliwe uczucie odwrotu”. – Zasypiając i budząc się myśleli, żeby się cofać. Stało się to do pewnego stopnia chorobą i weszło w krew. Nie było to tchórzostwo, ale groźne przyzwyczajenie – pisał polski dowódca. Zakrocki zauważył, że ten obraz kłóci się z wizją wielkiej Armii Polskiej, jaka została w narodzie po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej 1920. Zamoyski wyjaśniał, że polskie wojsko było wtedy w dość trudnej sytuacji. – Nie było czego jeść, nie było zapasów, nie mieli już butów. Po sześciu tygodniach takiego odwrotu każde wojsko, nawet najlepiej zdyscyplinowane, zaczyna działać jak stado – podkreślał historyk.
Jednocześnie, jak Zamojski sam opisywał w książce, Armia Czerwona nie była – eufemistycznie mówiąc – najlepiej wyposażona. “Nacierała armia tragiczna. Jedni byli boso, drudzy w łapciach, inni znów w jakiś butach gumowych, a na głowach mieli kapelusze, nawet damskie czapki zimowe albo chusteczki, albo szli z gołymi głowami, tylko im czupryny wiały. Wyglądali jak jakieś upiory” – pisał w książce gość TOK FM.
Skąd więc to ciągłe cofanie się polskiego wojska? – Wchodzi w grę lęk przed czymś innym. Kiedy normalne wojsko walczy, nawet jak pójdzie się do niewoli, to jakoś to będzie. Tutaj rozchodziła się fama o okrucieństwie Armii Czerwonej. Jest to walka ideowa, klasowa, rasowa. Te hordy bolszewickie bardzo szybko nabrały takiej spuścizny Tatarów i Kozaków – tłumaczył historyk.
Jak odmienić losy wojny?
Dlatego Polska Armia w sierpniu stanęła przed trudnym wyzwaniem przełamania tej psychozy cofania. A ojcem tego sukcesu – jak podkreśla Zamoyski – był Józef Piłsudski. – Pomógł żołnierzowi uwierzyć w to, że ktoś tam na górze ma plan i wie co robi. I jeśli pójdzie ofensywa, będzie dobrze. Piłsudski miał ogromną charyzmę wśród większości żołnierzy. Jak on coś mówił, to ludzie słuchali. Trzeba było wrzucić ideę tego, że mamy jakiś plan – wskazał gość TOK FM.
Koncepcja Piłsudskiego była ryzykowna, ale obiecywała bardziej stanowcze zwycięstwo. – To nie była nowa, genialna koncepcja. To była ewidentna rzecz. Natarcie Piłsudskiego znad Wieprza było logiczne. Chodziło przede wszystkim o siłę. To obnażyło słabości innych frontów. Przegrupował polskie siły w dość zasadniczy sposób, a to co nastąpiło, było spektakularne w swoich skutkach – wyliczał.
Wzmożenie patriotyczne
Gość TOK FM przypominał, że Cudu nad Wisłą nie można postrzegać tylko jako zwycięstwa Piłsudskiego. – Tylko całego narodu polskiego i różnych generałów. Gdyby nie Sikorski, który odegrał kluczową rolę broniąc Płońska, Nasielska i Modlina, to bolszewicy mogliby wtargnąć na tyły Warszawy. Właściwie wszyscy spełnili swój obowiązek. Harcerze, kobiety. Ludność już na ziemiach rdzennie polskich rzeczywiście stanęła w obronie i wiara w odzyskaną państwowość polską była absolutnie decydującym czynnikiem, więc jest to wielkie zwycięstwo narodowe. Każdy Polak powinien być z tego dumny. 15 sierpnia to dzień celebracji, a nie jakichś rozrachunków – podsumował gość Zakrockiego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS