Trudno o bardziej satysfakcjonującą rzecz w futbolu niż gol w doliczonym czasie gry na wagę punktów. No chyba, że strzelasz tego gola w meczu lidera z wiceliderem. Po rzucie karnym. I po tym, jak rywal cisnął ci przed wykonaniem tego karnego od „pizd”. Dusan Tadić pokazał, że ma jaja ze stali. Wiadomo – bez kibiców na stadionie presja była mniejsza, ale Serb w starciu Ajaksu z PSV pokazał co to znaczy „odporność psychiczna”.
Nie posuniemy się do wniosku, że niedzielny mecz Ajaksu z PSV Eindhoven przesądzał o losach mistrzostwa Holandii. Natomiast jeśli gospodarze z Eindhoven wygraliby to spotkanie, to sytuacja w tabeli zrobiłaby się dużo bardziej emocjonująca. Przed tym starciem Ajax miał bowiem sześć punktów przewagi nad PSV. W przypadku zwycięstwa gospodarzy – strata wynosiłaby już tylko trzy punkty, zatem każde potknięcie ekipy z Amsterdamu wiązałoby się z tym, że PSV mogłoby zrównać się z nimi punktami.
I długo pachniało niespodzianką. PSV schodziło na przerwę z prowadzeniem po trafieniu Zahaviego. Ajax gonił wynik, oddawał więcej strzałów, częściej był przy piłce, ale nie udawało im się wcisnąć bramki na remis. Wreszcie w 90. minucie po gigantycznym chaosie w polu karnym PSV jeden z zawodników gości oddał strzał, a Denzel Dumfries zatrzymał lecącą piłkę ręką. Sędzia wskazał na wapno.
I zaczął się cyrk.
Karny był ewidentny, ale gracze gospodarzy zaczęli awanturę w polu karnym. W tym tyglu próbowali rozkopać punkt, z którego zaraz miał zostać oddany kluczowy strzał dla losów tego meczu. Trzech piłkarzy ryło korkami miejsce, na którym Dusan Tadić zaraz miał ustawić piłkę. Ponadto wspomniany Dumfries podszedł do Serba i coś mu powiedział. Tadić zdradził po meczu: – Powiedział, że jestem pizdą. Że nie jestem prawdziwym liderem. I że na pewno spudłuje.
Tadić zadecydował o losach mistrzostwa?
Cóż, nie spudłował.
Zemsta na Dumfriesie była słodka. Tuż po strzeleniu gola odwrócił się do Holendra i krzyczał do niego. – Co powinienem zrobić po strzeleniu bramki? Powiedzieć „dzięki, że nazwałeś mnie pizdą”? Nie. W takich sytuacjach odpowiadasz mu tym samym.
Tadić był tak zagrzany, że kilku zawodników Ajaksu nie mogło go odciągnąć od obrońcy PSV. Wyglądało to trochę jak w tym memie z mamutem, który nie może zostać okiełznany przez kilka osób. Mecz zakończył się remisem, a Ajax utrzymał sześciopunktową przewagę nad PSV. W dodatku ma jeszcze mecz w zapasie. Do końca sezonu pozostało jeszcze dziesięć kolejek, ale trudno sobie wyobrazić, że aktualny mistrz (w zeszłym sezonie nie wyłoniono mistrza, więc Ajax broni tytułu sprzed dwóch lat) roztrwoni taką przewagę.
Serb zamknął zatem usta Dumfriesowi, ale i prawdopodobnie zamknął rozmowę na temat mistrzostwa Holandii. Ale cyrki nie skończyły się na ostatnim gwizdku sędziego. Gdy Tadić i reszta zespołu opuszczali stadion PSV, przed obiektem na Serba czekali miejscowi fani. Ochrona z trudem utrzymała grupkę osób szturmujących autobus Ajaksu, zatem ci bardziej odklejeni kibice obrzucili Tadicia monetami. Jedna z nich trafiła w głowę strzelca decydującego gola.
Jeśli to był test charakteru dla zawodnika lidera Eredivisie, to Tadić przeszedł go wzorcowo. To nie było uciszanie pustych trybun po golu na 4:0. Nie, nic z tych rzeczy. To był słodki rewanż na rywalu, który próbował wyprowadzić go z równowagi. I to rewanż, który będzie ważył – być może – mistrzostwo Holandii.
fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS