Team Roberta Kurosza z przytupem zameldował się w FOGO Ekstraklasie Futsalu. Już na inaugurację napisał piękną historię, odnosząc – przy pełnej hali znakomicie reagujących kibiców – historyczne zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Zwycięstwo jak najbardziej zasłużone, wywalczone ogromem serca, wolą walkI, ambicją, determinacją, ale i czysto futsalowymi umiejętnościami.
Było tuż po 24. minucie gry. Uważnie i bezpardonowo grająca do tej pory defensywa Jagiellonii Fustal popełniła błąd zaniechania. Zbyt optymistycznie podeszła do rozegrania futsalówki, tę przejął Sebastian Pawlak i kapitalnym uderzeniem z pierwszej piłki sprawił, że trybuny oszalały po raz pierwszy. Popularny „Seba” zapisał się w historii przemyskiego fustalu, ale jego trafienie dało coś więcej. Uwolniło potencjał i możliwości zespołu, odrzuciło precz wszelkie hamulce. Runęła presja i trema, przemyślanom urosły skrzydła do tego stopnia, że przez kolejne 7 minut byli hegemonem wydarzeń.
Na bramkę „Jagi” zaczął sunąć atak za atakiem. Ataki przemyślane, bez bojaźni i kalkulacji. Takie, z jakich Eurobus jest znany i lubiany. Ceniony za bezkompromisowość i efektywność. Na efekty nie trzeba było czekać. W 26. min Jaroslaw Lebid trafił w słupek, ale po kolejnych trzech minutach trybuny eksplodowały po raz drugi. Swoboda, z jaką reprezentant Kolumbii Cristian Neme minął graczy z Białegostoku i indywidualną akcję sfinalizował celnym uderzeniem, sama złożyła ręce do feerii braw. Ale im wciąż było mało. Złapali rywala za szyję i nie zamierzali ze śmiertelnego uścisku wypuścić. Apogeum nastąpiło na niecałe 9 minut przed finałem. To wówczas porywająca trójkowa kombinacja Lebid – Pawlak – Bała była absolutnym crème de la crème tego pojedynku. Błyskotliwy Kamil Bała dokładnym uderzeniem po parkiecie trafił po raz trzeci!
To jednak nie był łatwy mecz dla beniaminka. Bo w tej lidze łatwych meczów nie ma i nie będzie. Pierwsze 20 minut to istna partia szachów. Zagadka, której podstawowe i jedyne pytanie brzmiało: kto pierwszy popełni błąd? Obie popełniły ich sporo, ale nie na tyle znaczących, aby stracić bramkę. Gospodarzom w akcjach brakowało precyzji. A może i pewności siebie i większego cwaniactwa. Gościom na nosie grał kapitalnie spisujący się Artur Kuźma, który bronił jak w transie.
W 32. min zespół z Podlasia obudził się w innej rzeczywistości. Przegrywał trzema bramkami. Ich trener zdecydował się na jedyne w tym wypadku rozwiązanie. Ryzykowne, ale nie było już czego bronić. Wycofał bramkarza, wprowadził dodatkowego gracza z pola. Beniaminek długimi fragmentami był zamknięty na własnej połowie, niczym w hokejowym zamku, ale był na to przygotowany. Nie pękł. Bronił się mądrze i skutecznie. Rewelacyjne zawody w defensywie rozgrywał Brazylijczyk Victor Diego. Spokojny w rozegraniu, skuteczny w destrukcji. Na niecałe pięć minut przed finałem mógł sprawić, że trybuny wybuchłyby po raz czwarty. Przechwycił źle rozegraną futsalówkę przez białostocczan i uderzył przez cały plac gry. Do szczęście zabrakło centymetrów. Futsalówka wylądowała na słupku.
Jagiellonia Fustal zdobyła honorową bramkę, na którą z przebiegu gry jak najbardziej zasłużyła. Ale nic więcej nie udało się im ugrać na gorącym parkiecie hali POSiR.
Eurobus Przemyśl – Jagiellonia Futsal Białystok 3:1 (0:0)
Bramki: 1:0 Pawlak 24:02 min, 2:0 Neme 29:40 min, 3:0 Bała 31:19 min, 3:1 Łabieniec 38:46 min.
- Eurobus: Kuźma – Zanko, E. Kiełbasa, Wanat, Bała oraz Koltok (b), Victor Diego, Neme, Walihura, A. Kiełbasa, Rudnicki, Pawlak, Lebid, Demski.
- Jagiellonia Futsal: Dobreńko – Łabieniec, Skiepko, Makal, Haraburda oraz Danielewicz (b), Stefanowicz, Nasuto, Citko, Sakowicz, Kajewski, Kozłowski.
Sędziowali: Jan Gawle (Dębica) i Tomasz Kondrak (Kielce). Żółte kartki: Demski, Neme oraz Domalewski (trener). Widzów: 800.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS