Jerzy Antczak od czasu do czasu komunikuje się z fanami w Polsce za pośrednictwem Facebooka. To tam publikuje aktualizacje dotyczące np. zdrowia jego ukochanej żony. To było także tematem jego najnowszego wpisu, dla którego okazją były urodziny Barańskiej.
“Jesteś dla Mikołaja i mnie darem Boga – zaczął, nawiązując do ich syna – W tym szczególnym dniu prosimy Go, aby przywrócił Ci zdrowie. Bo niczego więcej nam w życiu nie potrzeba. Błagamy, bierz lekarstwa i nie odmawiaj wizyt w szpitalu, uważając to za bezcelowe!”
Wpis zakończył słowami: “Wszystkie nasze najgłębsze uczucia będą przy Tobie dozgonnie” i podpisał: “Z miłością – Jurek i Mikołaj”. Od niemal dwóch lat zły stan zdrowia aktorki nie jest tajemnicą. Przy jej boku trwa jednak kochający mąż. Poznajcie historię tej niezwykłej miłości.
Miłość na życie
Życie nie szczędziło im trudnych chwil, ale ich miłość przetrwała wszystko. Chyba rzeczywiście było im to po prostu przeznaczone. Podobno kiedyś wróżka przepowiedziała Jadwidze Barańskiej, że spotka wyjątkowego mężczyznę, choć wtedy jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że spędzi u jego boku tak wiele dni.
Historia pełna zaskoczeń
Początki ich znajomości były pełne niespodzianek i mogła ona zakończyć się zupełnie inaczej. Pierwszy raz spotkali się w Szkole Filmowej w Łodzi, gdzie Barańska marzyła o ukończeniu wydziału aktorskiego. Marzenie to musiało jednak poczekać z powodu Antczaka, który nie polubił jej od razu i ocenił negatywnie. Reżyser po latach stwierdził, że wtedy uważał ją za nieatrakcyjną, chudą i nieuzdolnioną. W wyniku jego opinii Barańska nie zdała egzaminu, co mogło zakończyć ich znajomość na zawsze. Dzięki namowom profesora Jadwiga ponownie przystąpiła do egzaminów rok później i tym razem zachwyciła wszystkich, zdobywając miejsce na wymarzonych studiach i serce reżysera.
Miłość, która przetrwała dziesięciolecia
Choć nie zakochali się w sobie od razu, ich uczucie rosło z czasem i przetrwało do dnia dzisiejszego. Jerzy podkreśla, że to dzięki wytrwałości Jadwigi stali się małżeństwem. W 1956 roku, niemal 70 lat temu, para wzięła ślub, który nie przypominał uroczystości z bajki. Ceremonia odbyła się o piątej rano w Urzędzie Stanu Cywilnego, ponieważ nie byli odpowiednio ubrani.
– Wszyscy byliśmy strasznie biedni. Taka generacja. Nie mieliśmy na nic pieniędzy – wyznała Barańska w wywiadzie dla dwutygodnika “Viva!”.
– Do naszego małżeństwa wniosłem niewiele. Kapelusz, garnitur, dwie koszule na zmianę, dwie pary skarpetek i płaszcz z misia – dodał Antczak.
Trudne początki wspólnego życia
Po ślubie aktorka i reżyser zamieszkali w niewielkim mieszkaniu w Łodzi, które należało do mamy Jadwigi. Początkowo nie mieli wiele czasu, by nacieszyć się wspólnym życiem, gdyż los znów ich rozdzielił. W 1958 roku Barańska przeniosła się do Warszawy, gdzie po ukończeniu Filmówki rozpoczęła pracę w Teatrze Rozmaitości. Równocześnie Antczak prowadził Teatr Popularny w łódzkiej telewizji. Przez kolejne sześć lat żyli na walizkach, ledwo wiążąc koniec z końcem. Po długim oczekiwaniu reżyser w końcu otrzymał propozycję pracy w stolicy. Pomimo trudności po raz kolejny walczyli o swoje małżeństwo.
Nowy etap i sukcesy zawodowe
W połowie lat 60. na świat przyszedł ich syn, Mikołaj, co dodatkowo umocniło ich związek. W tym czasie para zaczęła odnosić pierwsze znaczące sukcesy zawodowe. Jadwiga Barańska zyskała rozgłos dzięki rolom w filmach swojego męża, stając się jego największą muzą. Wyjątkowe poruszenie wywołała jej rola w filmie “Hrabina Cosel”, jednak wówczas również spotkała się z bolesnymi słowami na swój temat.
– Tak mi dołożyli, że to się w głowie nie mieści. “Jest tak brzydka, że nie miała prawa tego grać” – pisali. Cóż, życie to cudowne spotkania z ludźmi, ale i wielkie rozczarowania – wspominała po latach w jednym z wywiadów.
Kariera pełna wyzwań i sukcesów
Mimo że wiele osób na jej miejscu by się załamało, Jadwiga Barańska skupiła się na dalszej pracy i stopniowo zyskała zasłużone uznanie widzów. To ona zasugerowała swojemu mężowi, by zekranizował powieść Marii Dąbrowskiej – “Noce i dnie”. Film ten zdobył serca nie tylko polskiej publiczności, ale również międzynarodowej. Aktorka została nagrodzona Srebrnym Niedźwiedziem dla najlepszej aktorki na festiwalu w Berlinie, a produkcja otrzymała nominację do Oscara.
Podczas pracy nad filmem, Barańska występowała razem z Jerzym Bińczyckim. Ich duet na ekranie był tak przekonujący, że sam Antczak przyznał, iż poczuł zazdrość. Reżyserowi trudno było obserwować romantyczne sceny z udziałem swojej żony, aktorzy stworzyli bowiem wyjątkowo bliską więź. Był to prawdziwy test dla ich małżeństwa.
– Nie ma faceta, który nie byłby zazdrosny, gdy aktorka i zarazem ukochana gra z partnerem w łóżku intymne sceny na jego oczach. To trzeba przezwyciężyć – zdradził na łamach “Faktu”.
Siła relacji
Po przejściu przez trudną próbę ich związek stał się jeszcze solidniejszy. Wspólnie podejmowali wyzwania zawodowe, o których zawsze wypowiadali się tylko pozytywnie. Antczak wielokrotnie podkreślał, że jego żona wielokrotnie wspierała go swoją pracą, co uratowało mu skórę. Z kolei Barańska nie przestawała wyrażać wdzięczności za ciągłe wsparcie męża.
Niespodziewana decyzja
Pod koniec lat 70. para zdecydowała się na niespodziewany wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Decyzja była tym bardziej zaskakująca, że kariera Jadwigi Barańskiej rozwijała się dynamicznie. Mimo to aktorka porzuciła wszystko dla męża, którego sukcesy nie były aprobowane przez ówczesne władze, co utrudniało mu realizację kolejnych projektów. Barańska jednak nigdy nie miała wątpliwości, że postąpiła słusznie. W Polsce życie stawało się dla nich coraz trudniejsze, a perspektywy na szczęście malały. Wyjazd miał być ich szansą na nowy początek.
Szybko okazało się, że zaadaptowanie się do nowych warunków w Stanach Zjednoczonych nie będzie łatwe. Początki były niełatwe, para tułała się po całym kraju. Byli zmuszeni podejmować się różnych prac zarobkowych: Antczak pisał teksty do reklam, a Barańska pracowała w firmie handlowej. Z czasem osiedlili się na stałe w Los Angeles, gdzie Antczak otrzymał pracę na wydziale filmowym Uniwersytetu UCLA. Barańska ostatecznie nie wróciła do aktorstwa na stałe, robiąc jedynie wyjątek dla swojego męża, występując w jego filmie “Chopin. Pragnienie miłości”, w którym zagrała matkę słynnego polskiego kompozytora.
W najnowszym odcinku podcastu “Clickbait” opowiadamy o “Napadzie” na Netfliksie, zastanawiamy się, dlaczego Laura Dern zagrała w koszmarnej “Planecie samotności” i zachwycamy się nowym serialem Max, “Franczyza”. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS