FELIETON. “Podhale zagrało wreszcie jaki taki mecz. Kto miał odejść odszedł. Z juniorami są 3 piątki! Majaczy światełko? Tuszę, że będzie jak było. Kibice będą pruć flaki, żeby klub utrzymać, a radni i jaśniepan będą sprzedawać gruszki na wierzbie. Powyższe nie ma związku z ww. sympatycznym trenerem i niesympatycznym dyrektorem szpitala? Sorry, zespołu klinik” – pisze Maciej Jachymiak, lekarz, nowotarżanin, były samorządowiec i polityk.
Na koniec zaś wisienka w tort. Dom Tugendhatów w Brnie. Modernistyczna perełka z roku 1930. Piękna i inteligentna. Gry światłem, rekuperacje i inne cuda niemieckiego geniusza Ludwika Mies van der Rohe. W kooperatywie z żydowską rodziną. W tym samym czasie kiepski germański malarz namawiał rodaków do eksterminacji Żydów. Poszli za nim, jak wiele zakompleksionych narodków wcześniej i później, choć nigdy na taką skalę. Dom Tugendhatów po grabieżach nazi-bolszewickich w końcu przywrócono światu. Jednak kupić do niego bilet graniczy z cudem…
I u nasz tak miało być. Nie stać nas było co prawda na geniusza, tylko na pancię z Radomska. ale mamy to… Miejski Dom Chałtury. Odwiedza go, że przypomnę zapisy projektu, 5 milionów turystów rocznie. Biedni mieszkańcy Topolowego. Jak żyć, jak taki trafik…
Minusem wycieczki była nieobecność w Mieście. A grubo się tu działo. Na ten przykład znana nowotarżanka, Pani Polaczkowa, wrzuciła w sieć jakieś psihovinka*, a potem wydała oświadczenie, że padła ofiarą cyberataku. Hejt się na nią straszny wylał. Ale ja ją lubię. Umi rozśmieszyć. Ilu w te dni miało dzięki niej ubaw…
I dobrze, bo półświatek hokejowy burczy… Pół Podhala odeszło. Trener Gruszka abdykował. Na szczęście są i drobne sukcesy. Bracia Michalscy skrzyżowali kije. Z tym, że słabo, bo se nie dali w tutkę. Po matce tacy spokojni? Ojciec, znany koszykarz, rzadko kiedy dotrwał do końca meczu… Czekamy oczywiście na debiut beniaminka rodu. Choć on to już na pewno nikomu sierpa nie sprzeda, taki słodziaczek…
A Jarek Różański został sołtysem Łopusznej! Szkoda, że zostawił hokej. Co zrobić, zawsze był zaangażowany. Trzymał sztandary oraz doznawał innych patriotycznych uniesień. Jest rzadkim przypadkiem sympatycznego pisiaka. Tzw. biały lew. Mówią, że jest, ale kto go tam widział…
Podhale zagrało wreszcie jaki taki mecz. Kto miał odejść odszedł. Z juniorami są 3 piątki! Majaczy światełko… Tuszę, że będzie jak było. Kibice będą pruć flaki, żeby klub utrzymać, a radni i jaśniepan będą sprzedawać gruszki na wierzbie. Powyższe nie ma związku z ww. sympatycznym trenerem i niesympatycznym dyrektorem szpitala… sorry, zespołu klinik…
Jesteśmy, co tu dużo gadać, w hokejowej d. I zaczynamy się w niej urządzać. Że wykorzystam znany bon mot Kisiela. Swoją drogą… Pewna nowotarska architektka (zęby można połamać na tych feminatywach) zarzuciła mi knajacki język felietonów. A Kisiel co? Pisał dupa i dostawał nagrody… A czy koleżanka zna język szatni hokejowej? Jest taki jak jej zapach. A czytać chcą wszyscy. Tyle.
*
Przypisy:
*Burczak (niem.: Sturm) – wino w trakcie fermentacji, w związku z czym burczy. Pity przez żuli, którzy nie mogli doczekać końca procesu. W związku z rosnącym zażuleniem świata coraz bardziej popularny.
*Psihovinka – psie gówienka, metafora, jest o nich na 1.stronie Szwejka, jedynej, którą znam na pamięć.
*Zdjęcie – fanfik obrazu Edwarda Muncha, zatytułowany “Każdy lekarz ma swój cmentarz”, dla tych, którzy uważają, że w byle pipidówce można otworzyć wydział lekarski. Można, ale efecta będą oczywiste…
*
MJ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS