A A+ A++

Służba prasowa Cahalu poin­formo­wała o prze­pro­wa­dzeniu minionej nocy nalotu na infrastrukturę Hezbollahu w Dżuwaji w połud­nio­wym Libanie. W operacji zginął Talib Abd Allah, lat 55, dowódca jednego z trzech „okręgów wojskowych” Partii Boga w tej części kraju, odpowiedzialnego za obszar między Bint Dżubajl i Szebaa. Razem z nim zginęło trzech bojowników. Rzecznik Hezbollahu potwierdził jego śmierć „na szlaku do Jerozolimy”, czyli w walce z Izraelem.

Talib Abd Allah był jednym z naj­waż­niej­szych i naj­bar­dziej doświad­czo­nych dowódców wojsko­wych Hez­bol­lahu. Podczas wojny w 2006 roku był dowódcą rejonu Bint Dżubajl. Formalnie hierarchia organizacji nie obejmuje stopni gene­ral­skich, ale jej struktura wojskowa jest wzoro­wana na regularnych państwo­wych siłach zbrojnych. Ludzie tacy jak Talib Abd Allah są więc odpowied­ni­kami „normalnych” pułkowników i generałów.

To także najwyższy rangą członek organizacji zabity w trwających od 7 paź­dzier­nika starciach na pogra­niczu izraelsko-libańskim. Zresztą to właśnie on – według izraelskiego wywiadu – bezpośrednio wydawał rozkazy do ataków na izraelskie miejscowości i posterunki wojskowe w ostatnich tygodniach.

Rzecz jasna, Hezbollah nie mógł puścić tego płazem. Cahal podkreśla, że był przygotowany na atak odwetowy. Ten zaś miał rzadko spotykaną skalę. W stronę Izraela wystrzelono w kilku falach ponad 170 nie­kie­ro­wa­nych pocisków rakie­to­wych, okreś­lanych tam zbiorczo (z oczy­wistych względów) jako Katiusze. W kierunku posterun­ków nad­gra­nicz­nych odpalono także kilka­naście przeciw­pancer­nych pocis­ków kiero­wa­nych, które na co dzień stanowią ulubiony środek rażenia stosowany przez Hezbollah ze względu na mobilność i łatwość ukrycia.

Odnotowano także użycie co najmniej jednego drona przenoszącego ładunek wybuchowy.

Po raz pierwszy Hezbollah odpalił pociski w stronę miasta Tyberiada. Znaczna część pocisków, które pomk­nęły nad Izrael, została przechwycona za pomocą efektorów systemu Żelazna Kopuła. Te, które dotarły na ziemię, nie wyrządziły nikomu krzywdy. Ponownie doszło jednak do pożarów roślinności. Do walki z ogniem skierowano 21 zastępów straży pożarnej i osiem statków po­wietrznych.

Co najmniej jedna wyrzutnia Hezbollahu została zniszczona przez izraelskiego UCAV-a.

Przypomnijmy, że kilka dni temu podczas wizytacji garnizonu w Kirjat Szemonie szef sztabu Cahalu generał dywizji Herci Halewi powiedział, że Izrael zbliża się do momentu, w którym trzeba będzie podjąć decyzję o pójściu lub niepójściu na wojnę z Hezbollahem. Generał podkreślił, że wprawdzie Hezbollah ponosi dotkliwe straty, ale ofensywa na dużą skalę na północy może się okazać niezbędna.

Zagrożenie ze strony Hezbollahu zmusiło około 60 tysięcy Izraelczyków do porzucenia swoich domów i ewakuacji na południe. W Libanie liczba uchodźców wewnętrznych przekroczyła już 90 tysięcy.

Podczas ceremonii pogrzebowej Taliba Abd Allaha inny prominentny członek Hezbollahu, Haszim Safi ad-Din, zapowiedział, że organizacja zwiększy intensywność i skalę ataków na Izrael.

Tak się składa, że wczoraj amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin odbył rozmowę z izraelskim ministrem obrony Joawem Galantem, podczas której pogratulował mu uratowania czworga zakładników prze­trzy­my­wa­nych w Strefie Gazy i… omówił kwestię deeskalacji napięć na granicy z Libanem.

Tymczasem New York Times informuje, że zakładnicy, którzy wciąż pozostają w niewoli, są przenoszeni z miejsca na miejsce, aby utrudnić izraelskiemu wywiadowi ich zlokalizowanie. Izraelscy specjaliści od działań antyterrorystycznych – i współpracujący z nimi na miejscu specjaliści z USA – przewidują, że po sukcesie operacji „Nasiona Lata” wszyscy żywi zakładnicy zostaną przeniesieni do tuneli. Dotychczasowe trzy udane operacje odbicia zakładników wymierzone były w mieszkania prywatne używane w charakterze prowizorycznych więzień. W tunelach takie działania będą skrajnie utrudnione, praktycznie niemożliwe.

Poza tym dowódcy Hamasu mieli wydać swoim ludziom prosty rozkaz: jeśli widzą albo choćby podejrzewają, że trwa próba odbicia zakładników, mają ich natychmiast zastrzelić.

Rozejm

W tej samej rozmowie z Galantem Austin podziękował także za poparcie Izraela dla porozumienia o rozejmie i uwolnieniu zakładników. Szefowie resortów obrony rozmawiali krótko po tym, jak Hamas przekazał egipskim i katarskim mediatorom swoją odpowiedź na propozycję zawieszenia broni. Dokładnej treści komunikatu nie ujawniono, ale wiadomo, że hamasowcy zapro­po­no­wali poprawki. Chcą przede wszystkim konkretnego harmo­no­gramu, według którego realizowane będą kolejne punktu porozumienia, a także gwarancji, iż Izrael całkowicie wycofa się ze Strefy Gazy. W tej ostatniej kwestii oczekują pisemnych gwarancji od Stanów Zjednoczonych.

Wciąż nie wiadomo, jak Jerozolima ustosunkowała się do tej propozycji. Waszyngton twierdzi, że reakcja Izraela była pozytywna, ale trzeba zwrócić uwagę, iż władze Państwa Żydowskiego nie oznajmiły tego wprost. Kilka dni temu nieoficjalne przecieki z Jerozolimy sugerowały, iż Hamas wystosował kontrpropozycję, która zmieniła wszystkie kluczowe punkty projektu.

Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken przyleciał dziś do Ad-Dauhy na spotkanie z przywódcami Kataru – emirem Tamimem ibn Hamadem as-Sanim oraz premierem i ministrem spraw zagranicz­nych Muham­madem ibn Abd ar-Rahmanem as-Sanim – w sprawie promo­wanej przez Waszyng­ton propozycji zawieszenia broni. Na razie Waszyngton optuje za wyco­fa­niem się Cahalu jedynie ze skupisk ludności, co dałoby Gazańczykom i Gazankom szansę na przywrócenie swojemu życiu namiastki normalności, podczas gdy izraelskie wojsko wciąż mogłoby kontrolować sytuację w Strefie i kontrować działania Hamasu.

Tymczasem walki w Strefie Gazy trwają. Pododdziały lądowe toczą walki w Rafah i wzdłuż korytarza Necarim, przecinającego całą enklawę na dwoje od kibucu Be’eri do Morza Śródziemnego. Wczoraj izraelskie lotnictwo przeprowadziło około 30 uderzeń lotniczych na cele w Strefie Gazy. Brygada „Giwati” i 401. Brygada Pancerna poinformowały o zabiciu kilku terrorystów w wymianie ognia, a Brygada „Nachal” zidentyfikowała i zniszczyła kilka zaminowanych budynków.

Wczoraj właśnie w takim zamino­wa­nym trzy­kon­dyg­na­cyj­nym budynku w dzielnicy Szabura zginęło czterech żołnierzy Brygady „Giwati”, a siedmiu zostało rannych. Jak podaje Times of Israel, ładunek wybuchowy ciśnięty do wnętrza budynku nie spowodował detonacji pułapki (co sugeruje, że była ona sterowana radiowo lub prze­wo­dowo przez hamasowskiego obserwatora). Kiedy dwaj żołnierze przekroczyli próg, doszło do eksplozji i budynek natychmiast się zawalił. Polegli major, sierżant sztabowy i dwóch sierżantów w wieku od 19 do 24 lat.

Od 7 października Cahal stracił już 300 zabitych na terenie Stefy Gazy. Dla porównania: w czasie drugiej intifady w latach 2000–2005 poległo 332 izraelskich żołnierzy i polic­jantów.

Aktualizacja (15.15): Po spotkaniu w Katarze sekretarz Blinken oświadczył, że niektóre poprawki wprowadzone przez Hamas są niewykonalne. Pod­kreś­lił też, że propo­zycja przed­ło­żona hama­sow­com była niemal kopią tej, którą sam Hamas wystosował 6 maja i do której Izrael odniósł się przy­chylnie.

Wówczas zresztą również wynikł podobny spór: Hamas – po wielo­ty­god­nio­wych negocjacjach – ogłosił, że przyjmuje propozycję zawieszenia broni przedstawioną przez egipskich i katarskich mediatorów, ale Izrael­czycy stwierdzili, że warunki rozejmu, na które zgodził się Hamas, nie są tymi, które Izrael zaproponował dziesięć dni wcześniej. Ostatecznie jednak po kolejnej rundzie rozmów wszystko wskazywało, że jesteśmy o krok od zawarcia umowy, ale wtedy Hamas zerwał negocjacje.

– Wskutek tego – powiedział dziś Blinken, wskazując na najnowszą odpowiedź – wojna rozpoczęta przez Hamas 7 października barbarzyńskim atakiem na Izrael i na izraelskich cywilów będzie trwała dalej. Kolejni ludzie będą cierpieli, więcej Pales­tyń­czyków będzie cierpiało, więcej Izraelczyków będzie cierpiało. Ale w najbliższych dniach będziemy naciskać w trybie pilnym wraz z naszymi partnerami, wraz z Katarem i Egiptem, na zawarcie dealu. Wiemy bowiem, że jest to w interesie Izraelczyków, Palestyńczyków, re­gionu i całego świata.

– Czas, żeby skończyły się prze­py­chanki i zaczął się rozejm – podsumował sekretarz.

Aktualizacja (16.40): Izraelskie lotnictwo kontynuuje młócenie infrastruktury Hezbollahu w południowym Libanie. Myśliwce zbombardowały obiekty w miejscowościach Jater i Merkaba.

Aktualizacja (20.00): Według najnowszych danych Hezbollah wystrzelił 215 niekierowanych pocisków rakietowych. Największa pojedyncza fala ostrzału składała się z 90 pocisków. Po stronie izraelskiej nie ma informacji o rannych ani zabitych.

Wśród celów znalazły się między innymi zakłady przedsiębiorstwa Plasan w Sasie, pięć kilometrów od granicy. Plasan to producent między innymi pojazdów SandCat, a także różnorodnych rozwiązań zwiększających przeżywalność pojazdów i ich załóg, stosowanych między innymi w JLTV, haubicach samobieżnych K9 Thunder czy bwp Redback.

Rafael

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułПроблема алкоголізму. Чи стали українці пити більше під час війни (та що з цим робити)
Następny artykułDziałał metodą „na wypadek drogowy”. Rozpoznajesz go? – FOTO