Wyniki exit poll potwierdzają prognozy przedwyborczych sondaży, zgodnie z którymi stojący na czele izraelskiego rządu Netanjahu ma duże szanse na utrzymanie stanowiska premiera, a kolejne wybory traktuje jako plebiscyt, mający potwierdzić jego niepodzielną pozycję lidera na krajowej scenie politycznej.
Tym razem w sukcesie wyborczym miała mu pomóc niezwykle udana kampania szczepień na przeciw Covid-19 i seria porozumień pokojowych z krajami arabskimi. Działania premiera w tych kwestiach okazały się skuteczne i przełożyły się na nieco ponad 30 mandatów w Knesecie, co sprawia, że lider Likudu ponownie ma szanse na objęcie stanowiska szefa rządu pomimo toczącego się przeciwko niemu procesu w sprawie korupcji, defraudacji i nadużycia zaufania.
W kampanii wyborczej Netanjahu nie zabiegał jedynie o głosy ekstremistów. Bardziej zaskakujące jest, że próbował nawet prowadzić kampanię mającą na celu przyciągnięcie izraelskich Arabów, którzy stanowią około 20 proc. ludności Izraela i nigdy nie byli obiektem zainteresowania Likudu.
ZOBACZ: Nowa-stara rzeczywistość. Jak wygląda życie po szczepieniu?
Jeśli rezultaty powyborczych sondaży zostaną potwierdzone przez oficjalne wyniki głosowania, oznaczać to będzie, że Likud będzie musiał stworzyć koalicję, aby dalej utrzymać się u władzy. W 120-osobowym Knesecie do rządzenia niezbędne jest posiadanie 61 mandatów.
Jak pisze agencja AP zwyczajowy sojusz z blokiem ortodoksyjnych partii religijnych Zjednoczony Judaizm Tory (hebr. Jahadut Hatora) i reprezentującą ortodoksyjnych Żydów sefardyjskich Sefardyjską Partią Strażników Tory (hebr. Szas) da Likudowi nie więcej niż 53-54 mandaty. W związku z tym największe nadzieje na stworzenie koalicji Netanjahu musi pokładać w partii Jamina (hebr. Prawica) Naftalego Bennetta, która zdobyła – według exit poll – 7-8 mandatów.
Przed wyborami Bennett nie określił się jednak, czy będzie chciał współpracować z Likudem, czy też opowie się za koalicją przeciwną obecnemu premierowi. Wprawdzie podziela twardą nacjonalistyczną politykę Netanjahu, ale sygnalizował też, że byłby otwarty na współpracę z opozycją, gdyby miał szansę zostać premierem.
Najsilniejszą opozycyjną formacją jest centrolewicowa Jesz Atid, która zdobyła 18 mandatów. Silną pozycję na izraelskiej scenie politycznej mają też kierowana przez Gideona Saara Tikwa Hadasza (hebr. Nowa Nadzieja), Zjednoczona Lista partii arabskich, świecko-nacjonalistyczny Israel Bejtenu (hebr. Izrael Nasz Dom) i socjaldemokratyczna Partia Pracy.
Mandaty w parlamencie
Oficjalne liczenie głosów trwa w Izraelu zwykle kilka dni; Krajowa Komisja Wyborcza obiecała, że ostateczne wyniki ogłosi w piątek. Następnie prezydent powierzy misję utworzenia nowego rządu na początku temu kandydatowi, który ma największe szanse na zbudowanie stabilnego gabinetu. Jeśli po tygodniach negocjacji nikomu nie uda się utworzyć 61-osobowej koalicji, kolejne wybory odbędą się jeszcze w tym roku.
Mandaty w parlamencie przydzielane są partiom proporcjonalnie. Izraelski system wyborczy niemal gwarantuje, że żadne ugrupowanie nie zdobędzie zdecydowanej większości, co daje często małym partiom – w ostatnich latach były to zazwyczaj partie religijne – duży wpływ na treść umów koalicyjnych. System ten umożliwia istnienie szerokiego spektrum poglądów w parlamencie, ale utrudnia tworzenie stabilnych koalicji.
W poprzednich trzech wyborach partie przeciwne Netanjahu zdołały za każdym razem zdobyć więcej mandatów niż koalicja premiera, ale nie udało im się nigdy porozumieć i pozbawić go stanowiska. Nadzwyczajny rząd jedności, który powstał w 2020 roku, by stawić czoła pandemii, przetrwał zaledwie siedem miesięcy i upadł w wyniku sporów wewnętrznych.
emi/ PAP
Czytaj więcej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS