Zamknięci w mieszkaniach przez ostatnie tygodnie spędzamy ze sobą całe dnie. Dla związków to szansa na rozwój, ale też zagrożenie większą częstotliwością konfliktów. Czy izolacja i kwarantanna sprawią, że zwiększy się intensywność naszego życia seksualnego? A może wręcz przeciwnie? Zapytaliśmy seksuologa oraz sprawdziliśmy, co w ostatnim czasie klienci kupują w lokalnych sexshopach.
Seksuolodzy w Trójmieście – porady online
Uspokaja i koi stany lękowe. Poprawia nastrój, zwiększa poziom empatii i pomaga w budowaniu bliskiej relacji z partnerem. To wszystko m.in. dzięki uwalnianiu hormonów i substancji chemicznych w mózgu: dopaminy, endorfin i oksytocyny. Znacznie obniża się w naszym organizmie poziom kortyzolu, głównego hormonu stresu. To wszystko może zdziałać… seks, który ma dobroczynny wpływ na psychikę. W badaniach udowodniono też, że seks obniża ciśnienie kwi, łagodzi stres, a także sprzyja sercu.
Sexshopy: co teraz ludzie kupują?
W czasie izolacji wielu z nas może doskwierać nuda. Czy to jednak przyczynia się do większej częstotliwości zbliżeń? Czy w dobie internetu, nieograniczonej wręcz dostępności filmów, seriali, treningów fizycznych, medytacji czy jogi online poświęcamy sobie więcej czasu, przebywając wciąż w tym samym mieszkaniu? Czy przychylniejszym okiem patrzymy na erotyczne gadżety?
– Sytuacja w naszym sklepie jest właściwie taka sama jak sprzed epidemii koronawirusa – mówi Kornelia Weber ze sklepu erotycznego Rack in Black w Gdyni. – Zainteresowanie naszymi produktami ani nie spadło, ani też szczególnie nie wzrosło. Wszystkie zamówienia realizujemy cały czas online.
– Mamy niewielkie zmiany w funkcjonowaniu sklepu. Od kwietnia będzie zamknięty w każdą sobotę, skróciliśmy też godziny otwarcia – mówi Katarzyna, pracowniczka Centrum Erotyki w Gdańsku. – Jest zdecydowanie więcej zamówień online, natomiast jeśli chodzi o wybierany asortyment, nie ma raczej większych zmian.
– Widać większe zainteresowanie, mamy więcej zamówień niż dotychczas – mówi pracownik Pink Shop w Gdyni. – Czy jest to spowodowane koronawirusem? Trudno stwierdzić, ale prawdopodobnie tak. Zobaczymy, jak sytuacja rozwinie się w przyszłości.
Terapia online
Do internetu przeniosły się również sesje terapeutyczne.
– Sytuacja, która nas niespodziewanie dotknęła, zmusiła do zmiany formy codziennej pracy i aktywności. Sesje gabinetowe musiały zostać zastąpione konsultacjami online – mówi dr Katarzyna Nosek-Komorowska z Pracowni Psychologiczno-Seksuologicznej ID. – Zaproponowałam swoim pacjentom możliwość przejścia na wirtualną formę kontaktu. Na początku widoczny był znaczny opór i odroczenie wizyt na czas po kwarantannie. Niektórzy jednak, obserwując, jak zmienia się otaczająca nas rzeczywistość, postanowili skorzystać z tej formy wsparcia. Ostatnio udzielałam nawet porady telefonicznej panu, który był w Gdańsku przejazdem, wracając do… Kielc. Stwierdził, że w jego mieście jest tylko jeden seksuolog, dlatego postanowił skorzystać z porady w formie zdalnej.
Inaczej wygląda sytuacja z pacjentami, którzy pierwszy raz chcą skorzystać z terapii. Większość woli odbyć pierwszą konsultację osobiście.
– Niewielki odsetek osób decyduje się na pierwszą wizytę online. Jeśli ktoś taki się znajdzie, najczęściej są to osoby, które mają doświadczenie w pracy zdalnej, np. z branży informatycznej. Nie oszukujmy się, to inna forma kontaktu. W pracy terapeutycznej najważniejsza jest relacja, a trudniej ją nawiązać poprzez “łącza”. Takie jest moje doświadczenie i również preferuję osobisty kontakt – mówi dr Nosek-Komorowska, która jest również wykładowcą Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku. – Myślę, że z tygodnia na tydzień zgłaszających się osób będzie więcej. Mamy “zostać w domu” – niby taka prosta rzecz, a jednak trudna. Bo ewolucyjnie stworzeni jesteśmy do aktywności. I brak działania powoduje, że nie potrafimy sobie radzić ze stresem.
Bliskość i… dystans
Jak ciągłe przebywanie ze sobą wpłynie na nasze relacje? Z jednej strony możemy podejrzewać, że będzie to sprzyjało zacieśnianiu kontaktów.
– Dla niektórych związków na pewno może być to szansa na wskrzeszenie czegoś, co już dogasało. Zdalna praca pozwoli, teoretycznie, na minimalizację zmęczenia. O ile będziemy w stanie oddzielić pracę od życia prywatnego. Z drugiej jednak strony stale spędzany ze sobą czas może niestety sprzyjać piętrzeniu się nieprzyjemnych emocji i konfliktom. Dlatego zróbmy wspólny plan na każdy dzień, przeznaczmy część na wspólne aktywności, ale także zagospodarujmy przestrzeń dla każdego z osobna – mówi terapeutka.
Czytaj też: Jak dbać o związek, siedząc w domu?
Co jednak, jeżeli odczuwamy teraz mniejszą chęć na zbliżenia? Czy to powinno nas niepokoić? Jak sobie poradzić, jeżeli nasze zainteresowanie partnerem spadło z powodu stresu związanego z koronawirusem?
– Ciągłe przebywanie w swoim towarzystwie powoduje zburzenie regulacji dystansu. Pożądanie powstaje przez ciągłą zmianę bliskości i dystansu. “Przymusowa” bliskość sprawia, że wkrada się frustracja związana z codziennymi czynnościami, a to rzutuje na bliskość. Należy uświadomić sobie, na czym polega ta zależność, swoista gra. Próbujmy w taki sposób organizować sobie dzień, by był on urozmaicony, a nie monotonny – namawia.
Jak mówi seksuolog, długotrwałe przebywanie ze sobą na małej przestrzeni oraz zachwianie dotychczasowego życia i planów można porównać do tego, co przeżywają osoby pozbawione wolności. Ważne jest jasne komunikowanie swoich potrzeb i emocji partnerowi, a to pozwoli uniknąć konfliktów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS