Zielony Ład ma z założenia uratować klimat Europy, ale wprowadza tyle zmian, że będzie też gospodarczym game changerem. Chwilowo ten temat z debaty publicznej wyparły inne problemy, jak wojna czy kryzys energetyczny, jednak prace trwają. Jaki jest budżet Zielonego Ładu?
Pod hasłem budżetu Zielonego Ładu kryje się kilka mechanizmów finansowych. Gdy w 2019 r. została ogłoszona strategia EZL, jej częścią był także plan finansowy. Zakładano, że realizacja Zielonego Ładu w perspektywie dekady będzie kosztowała około biliona euro. Oczekiwano, że połowa tej kwoty będzie pochodziła z funduszy unijnych, kolejne 280 mld euro to byłyby inwestycje prywatne z rynków kapitałowych, przyciągnięte do realizacji Zielonego Ładu dzięki instrumentowi Invest EU, który gwarantuje bardziej ryzykowne zielone inwestycje, by zachęcić inwestorów. Kolejnym źródłem byłyby też przychody z uprawnień do emisji CO2 i jeszcze kilka pomniejszych.
W ciągu trzech lat od uchwalenia Zielonego Ładu na świecie sporo się jednak wydarzyło. Czy pandemia i wojna przyniosły zmiany?
Tak, Komisja Europejska stworzyła kolejny plan finansowy NextGenerationEU, w ramach którego są finansowane krajowe plany odbudowy. To też jest ważne źródło finansowe, ponieważ 37 proc. środków jest zarezerwowane na inwestycje związane z zieloną transformacją. Tak więc gdy stworzono instrument służący odbudowie gospodarczej po pandemii i zapobieżeniu recesji, uwzględniono w nim także elementy Zielonego Ładu i sporo środków przeznaczono na inwestycje w zieloną gospodarkę.
A ile z tych pieniędzy może popłynąć do Polski?
Polska zazwyczaj jest największym beneficjentem unijnych instrumentów finansowych. Z nowego budżetu na lata 2021–2027 możemy uzyskać ponad 76 mld euro, z czego 38 mld to są pieniądze zarezerwowane na zieloną transformację. W ramach KPO to ponad 35 mld euro, które mogą popłynąć do naszej gospodarki, ale mamy też niewykorzystaną możliwość sięgnięcia po 22 mld pożyczek. Z tego jedna trzecia to także pieniądze na zieloną transformację.
Co dokładnie wchodzi w skład zielonej transformacji? Czy w czasach kryzysu energetycznego wchodzą tu w grę inwestycje w odnawialne źródła energii?
Tu wchodzą w grę inwestycje w poprawę efektywności energetycznej, czyli wszystkie działania pozwalające zmniejszyć zapotrzebowanie na energię. To termomodernizacja budynków czy wprowadzanie bardziej efektywnych procesów w przemyśle czy w transporcie. Druga rzecz to oczywiście OZE. To bardzo duży obszar, który obejmuje wiele innych sektorów, a w związku z kryzysem energetycznym mamy pilną potrzebę szybkiego rozbudowania czystych i tanich źródeł energii, na to są właśnie te środki.
A jak bardzo dostępne są te pieniądze? Stosunek Polski do OZE przypomina toksyczny związek. Społeczeństwo jest nimi bardzo zainteresowane, a państwo długo było sceptyczne, dopiero ten kryzys to zmienił.
Zależy jak spojrzeć, pieniądze ze sprzedaży uprawnień do emisji ciągle płyną do polskiego budżetu, KE wręcz zaleca, by wykorzystywać je do ratowania rachunków za prąd, i tak się dzieje. Wpływy Polski są wykorzystywane na rekompensaty za ceny gazu.
Czy wojna w Ukrainie przyniosła nowe narzędzia finansowe do wychodzenia z kolejnego kryzysu?
W reakcji na wojnę powstał plan REPowerEU, za nim pójdą środki finansowe na bardziej długoterminowe inwestycje. Ale KE podejmuje też doraźne interwencje, jak w zeszłym tygodniu, gdy przedstawiono propozycje, by ograniczyć wpływ wysokich cen gazu na ceny energii elektrycznej. Nawet jeżeli jeszcze nie płyną do Polski pieniądze z KPO czy funduszy strukturalnych, to nie znaczy, że żadne środki nie płyną i nic się nie dzieje w sprawie cen energii i rachunków za prąd.
Krajowy Plan Odbudowy jest kolejnym gorącym tematem, a Polska, podobnie jak Węgry, prowadzi przedłużające się negocjacje z Brukselą. Które pieniądze płyną do Polski mimo wszystko? Zwłaszcza te związane z Zielonym Ładem?
Warto tu wskazać na środki ze wspólnej polityki rolnej, to jeden z największych budżetów unijnych, w obecnej perspektywie finansowej mamy duży tzw. ring facing (wyraźnie wyodrębnione środki – red.), czyli odłożoną pulę pieniędzy, które mają służyć właśnie zielonej transformacji w rolnictwie. Polska jest jednym z pierwszych siedmiu krajów, w których plany zostały już zatwierdzone przez KE, i te pieniądze mogą wspierać transformację polskiego rolnictwa, a to bardzo duża pula pieniędzy. Pamiętajmy też, że cały czas płyną do Polski pieniądze z zakończonej już perspektywy finansowej, nie wszystkie zostały wykorzystane do tej pory, unijne projekty współfinansowane ze środków UE nadal są realizowane, te pieniądze nadal napływają, w oczekiwaniu na uruchomienie programów z nowej perspektywy finansowej.
Warto jeszcze wspomnieć o funduszu modernizacyjnym, który ma pieniądze ze sprzedaży uprawnień do emisji, ale włożone w pewien solidarnościowy mechanizm. To środki za uprawnienia sprzedawane podmiotom w innych państwach, które trafiają do dziesięciu krajów z największymi potrzebami. Te środki też już płyną, podobnie jak pieniądze z funduszu innowacyjnego, który finansuje najbardziej innowacyjne projekty. Tych strumieni jest więc kilka.
Jak wygląda dostępność tych pieniędzy dla obywateli i firm? Czy ich dysponentem jest państwo, które musi je dopiero przekazać na konkretne konkursy i projekty? Czy można aplikować o te środki bezpośrednio?
To zależy, jeśli chodzi o fundusze strukturalne i KPO, te programy finansowe są negocjowane między Polską i KE, a nabory wniosków realizuje potem Polska. Jeśli chodzi o fundusz modernizacyjny, jest podobnie, te środki trafiają do operatora, czyli NFOŚiGW. Fundusz Innowacyjny jest zaś zarządzany centralnie, tu przedsiębiorstwa aplikują do instytucji unijnych i konkurują z innymi firmami UE. To samo dotyczy też funduszu Horyzont Europa na badania i innowacje, te środki też są rozdzielane centralnie.
Jakie jest poparcie polityczne dla Zielonego Ładu? W Polsce ten projekt jest bardzo niepopularny, zwłaszcza wśród rolników, którzy boją się obowiązkowego ograniczania stosowania nawozów i środków ochrony roślin. Z drugiej strony dzisiejszy kryzys energetyczny prowokuje żarty, że ceny nawozów zrealizują nam Zielony Ład przed czasem.
Zielony Ład jest strategią ogłoszoną w 2019 r. i jest aktualnie obowiązującą strategią UE. Jego poszczególne cele zostały wielokrotnie potwierdzone przez państwa członkowskie w ramach Rady Europejskiej. To długofalowa strategia, którą realizujemy. Natomiast można dyskutować o poszczególnych rozwiązaniach, takie rozmowy się toczą w Parlamencie Europejskim i Radzie. Najpierw powstał ogólny plan, następnie strategie sektorowe, w rolnictwie chodzi o plan „Od pola do stołu”. Teraz trwają prace nad reformami unijnych przepisów, które będą te cele wdrażać do unijnego prawa.
Na jakim etapie jest obecnie wdrażanie Zielonego Ładu w rolnictwie?
Tu mamy polski Krajowy Plan Strategiczny, tam jest więcej finansowych zachęt do zazielenienia rolnictwa. W ramach dopłat dla rolników wprowadzono ekoschematy i wspieranie finansowe chętnych. Jest propozycja dotycząca ograniczenia stosowania pestycydów, nawozów i antybiotyków w hodowli zwierząt, ale prace się jeszcze toczą, bierze w nich udział polski minister rolnictwa. Po to są unijne mechanizmy negocjacyjne, by krajowe potrzeby znalazły odzwierciedlenie w przepisach.
Zielony Ład ma także rozwiązania pozwalające na zarabianie na ochronie środowiska, w tym kredyty węglowe. Te jednak wchodzą bardzo nieśmiało, nie ma wciąż przepisów ani uznanych certyfikatów. Jaki jest status kredytów i innych rozwiązań, podobno Komisja Europejska już nad takimi przepisami pracuje?
Tak, te przepisy są w opracowaniu i mają sprawić, by to były wiarygodne narzędzia. Dziś głównym problemem z kredytami węglowymi, czyli carbon offsets, jest to, że często nie wiadomo, czy w ogóle jakieś emisje zostają dzięki nim zweryfikowane, bo nie ma mechanizmów weryfikacji. Nie można dziś sprawdzić, ile dwutlenku węgla pochłonął dany teren, nie ma też certyfikatów, które by pozwoliły wierzyć, że kupując go, faktycznie płacimy za obniżenie emisji. UE ma nie tylko cel ograniczyć emisje, ale też zwiększyć zdolność pochłaniania CO2 przez tereny zielone, lasy czy mokradła. Ten cel będzie realizowany m.in. przez wynagradzanie osób prowadzących takie działania. Aktualnie trwają prace nad przepisami, które pozwolą monitorować i obliczać faktyczną redukcję CO2, by wynagradzać za faktyczne wyniki, a nie obietnice niemożliwe do zweryfikowania. KE ma przedstawić wniosek legislacyjny jeszcze w tym roku. Celem ich wprowadzenia jest oczywiście nowy model biznesu dla rolników, by mogli otrzymywać dodat … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS