Czytaj też: Delta wymaga odporności 85-90 proc. populacji. Bez szczepień „wzrost zakażeń jest nieunikniony”
Wszystko hipotetyczne i wyrażane w trybie życzeniowym przez ministra zdrowia. Nie towarzyszy temu debata publiczna, brak kampanii społecznej. Ta prowadzona w sprawie szczepień okazała się nieskuteczna. Po zaszczepieniu wszystkich, których nie trzeba było namawiać, poziom wyszszczepnia zatrzymał się na ryzykownej granicy jednej trzeciej społeczeństwa. Ryzykownej, bo nie dającej cienia gwarancji uchronienia się przed kolejną falą zachorowań destabilizującą życie obywateli. Niedzielski mówi, że to może być nawet 10-15 tys. zakażeń dziennie. Zupełnie jak w ironicznym powiedzeniu o zimie, o której wszyscy wiedzą, że nadejdzie, ale co roku zaskakuje drogowców.
IV fala pandemii jest rządzącym na rękę?
Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że polskiemu rządowi ta kolejna fala pandemii może być na rękę. Narazi go wprawdzie na krytykę, że znów przespał czas na przygotowanie i naraża zdrowie Polaków, ale jednocześnie przekieruje uwagę opinii publicznej na walkę z chorobą. Ta skupi się na liczbie zakażeń, ozdrowień i zgonów. Respiratorów, maseczek i obostrzeń. Niepewności, co i kiedy zamkną. Kogo wykończy nie wirus, ale kolejny lockdown. Czy po wakacyjnej przerwie uczniowie wrócą do szkół czy przed ekrany domowych komputerów. Oraz na przewałach ludzi władzy, którzy na koronawierusie robią interesy i jak pokazało życie, włos im za to z głowy nie spada. A władzy nie spadają sondaże.
Jednocześnie kolejna fala pandemii i związany z nią lęk pozwoli na większą kontrolę społeczeństwa, na ograniczanie wolności obywatelskich, nowe restrykcje wprowadzane pod szyldem walki ze wzbierającą falą zachorowań.
Wirus wykluwa się w gorącym momencie
To przekierowanie wektora społecznych emocji może okazać się kluczowe właśnie na przełomie lata i jesieni, który w tym roku zapowiada się gorąco. Rząd nie chcąc utracić funduszy unijnych, będzie musiał dostosować się do wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – czyli wymyślić wiarygodne dla swego elektoratu wytłumaczenie, dlaczego wycofuje się ze sztandarowej deformy sądów rujnującej polski wymiar sprawiedliwości. Będzie też musiał sfinalizować wojnę z TVN i niezależnymi mediami. I czymś przykryć wątpliwy sukces Polskiego Ładu, który miał być przepustką do kolejnej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy.
Racjonalne rozumowanie każe zakładać, że rząd nawet ryzykując koalicyjne wykrawienie, pójdzie na ugodę z Brukselą i Waszyngtonem, bo w ostatecznym rozrachunku jest to dla niego bardziej opłacalne. Choć oczywiście – zraniony zwierz, kąsa zaciekle i Ziobro zmuszony do likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, zrobi wszystko, aby odegrać się i jeszcze dotkliwiej karać niepokornych sędziów i prokuratorów. A Kaczyński mając do wyboru utratę władzy albo utratę obecności Polski w UE, nie będzie miał dylematu, jakiego dokonać wyboru. Koronowirus i strach jaki ze sobą niesie wzbierająca fala zachorowań mogą więc w takiej sytuacji okazać się sprzymierzeńcem rządzących.
Czytaj też: Sprawa Banasia pokazuje, jak nienormalnym państwem stała się Polska
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS