fot. A.S.O./Fabien Boukla
Primož Roglič nieco niespodziewanie stracił prowadzenie w klasyfikacji generalnej wyścigu Itzulia Basque Country. 31-latek na dwa etapy przed zakończeniem rywalizacji nie wydaje się zmartwiony i nadal widzi spore szanse na odzyskanie żółtej koszulki.
Roglič przewidywał, że o zwycięstwo na czwartym odcinku walczyła będzie niewielka grupa, nie przewidywał jednak, że zabraknie go wśród kolarzy ją tworzących. Na wypłaszczeniu po ostatniej górskiej premii, Erlaitz, urwała się mała grupka z Brandonem McNultym (UAE Team Emirates). W ślad za Amerykaninem ruszył kolega Słoweńca, młody Jonas Vingegaard, ale jej przewaga zrobiła się już wtedy całkiem spora i to Amerykanin przejął prowadzenie w wyścigu.
To był naprawdę ciężki dzień, z dwoma wymagającymi pojazdami w końcówce. Trochę trwało zanim pojechała ucieczka. Przegraliśmy etap, choć mieliśmy nadzieję, że Jonas [Vingegaard] to wygra
– mówił na mecie “Rogla”.
Holenderska formacja Jumbo-Visma przyjechała na wyścig z bardzo nieopierzonym składem. Taki poligon doświadczalny na poziomie WorldTour powinien odbić się pozytywnie już w kolejnych startach, a młodsi zawodnicy poczują się docenieni przez dyrektorów sportowych.
Nic nie jest stracone. Mówiłem już, że przyjechaliśmy tutaj z młodym zespołem. Ja wygrałem już etap, cieszymy się tym ściganiem. Poszło sporo ataków. Nie możemy wszystkiego kontrolować
– zaznaczył.
Roglič nadal jest w bardzo dobrej pozycji do wygrania całego wyścigu. Na sobotnim etapie czeka kilka podjazdów, w tym klasyczny finał pod Usartza-Arrate (4,5 km; 8,8%), gdzie kolarz Jumbo-Visma może zniwelować wszystkie poniesione straty.
W Kraju Basków na każdym etapie trwa walka o generalkę. I tak też będzie na następnych dwóch odcinkach. Wciąż mamy szansę
– dodał.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS