Na ten rok zaplanowano na COTA wymianę nawierzchni, a przy okazji postanowiono spróbować rozwiązać kilka problemów związanych z limitami toru, które nierzadko w zależności od obiektu w mniejszym lub większym stopniu dominują wyścigowy weekend w Formule 1.
Podczas ubiegłorocznego Grand Prix Stanów Zjednoczonych temat był głośno podniesiony. Swój protest wniósł Haas, zgłaszając prawo do ponownej oceny i podkreślając, że wiele wykroczeń nie zostało w ogóle zauważonych przez sędziów. ZSS odrzucił zażalenie Haasa, ale wtedy inny zespoły poskarżyły się, że nagrania z kamer pokładowych sugerują wielokrotne złamanie limitów toru w zakręcie numer 6.
FIA przyznała, że faktycznie istniał problem z należytym egzekwowaniem granicy toru, ale podkreślono, iż dostępny monitoring nie pozwalał na bezsporne rozstrzygnięcie czy w konkretnej sytuacji dany samochód przekroczył białą linię, czy nie.
Aby zapobiec powtórce podobnego scenariusza, włodarze COTA postarali się o szereg modyfikacji. W kilku miejscach toru asfaltowe pobocze – przy okazji wymiany nawierzchni – zostało zwężone o 1,5 metra, a w zamian posiano trawę, skutecznie odstraszającą kierowców przed nadmiernym cięciem zakrętów. Ponadto w celu lepszej kontroli limitów toru dodano kamery.
Z kolei na wyjściu z zakrętu numer 11 zamiast wyasfaltowanego pobocza z krawężnikami jest teraz pas wypełniony żwirem sklejonym żywicą. Podobną sztuczną pułapkę zastosowano wcześniej w holenderskim Zandvoort. Dzięki temu kierowcy nie wyjeżdżają zbyt szeroko, a jeśli to uczynią, tor nie jest zabrudzony żwirem.
Yuki Tsunoda, AlphaTauri AT04
Autor zdjęcia: Red Bull Content Pool
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS