A A+ A++

Electronic Arts pod koniec poprzedniej dekady było – powiedzmy sobie to szczerze – pośmiewiskiem w branży gier. Firma utrzymywała się z FIFY i innych sieciówek wydawanych rok w rok. Nawet dobrze przyjęty przez społeczność czy recenzentów Apex Legends zaliczało się do tego zestawienia. 

Miarka natomiast przebrała się przy Star Wars: Battlefront II (2017) i Anthem. Obie te produkcje, nastawione na potyczki multiplayer, szorowały o dno. Ciężko było doszukać się w nich jakiejś głębi, kampanie fabularne zostały przygotowane na przysłowiowe “odwal się”, a tryby sieciowe zostały nastawione na rażące mikropłatności, które pomogłyby szybciej rozwinąć swoich bohaterów czy odblokować specjalne elementy, których zdobycie bez wyciągania prawdziwych pieniędzy z portfela zajęłoby nawet kilka tygodni.

O ile tę pierwszą produkcję udało się odratować, tak tę drugą już nie. Anthem 2.0 (tak nazywało tytuł samo EA, kiedy BioWare zajmowało się jeszcze przemodelowaniem) mimo hurra optymistycznych zapowiedzi i dobrze wyglądających aktualizacji przedstawianych przez deweloperów, nigdy nie ujrzało światła dziennego, a projekt został w pewnym momencie po prostu usunięty. To nie było w porządku zagranie, nawet na tle tego, że kanadyjscy deweloperzy mogli w pełni skupić się na nowym Dragon Age czy Mass Effect. Wszak wiele ludzi zaufało im przed kupieniem Anthem, który przecież miał być wspierany darmową i płatną zawartością przez minimum kilka lat po premierze gry, a finalnie skończyło się na kilku miesiącach.

Powrót na odpowiednią ścieżkę

Przełomowym projektem dla Electronic Arts było Star Wars Jedi: Upadły zakon. Nie dość, że była to kolejna wielka produkcja ze świata gwiezdnych wojen, to w dodatku stawiała nacisk na opowieść dla pojedynczego gracza, a nie zmagania sieciowe, jak przyzwyczaiły nas do tego tytuły z serii Battlefront. Produkcja opowiadająca o przygodach Cala Kestisa zebrała bardzo wysokie oceny i nawet pozwoliła zespołowi Respawn Entertainment wejść do światowej ligi. Teraz deweloperzy tworzą pełnoprawną kontynuację – Star Wars Jedi: Survivor – oraz zajmują się stworzeniem fabularnego uniwersum do marki Battlefield, która w ostatnim czasie złapała mocną zadyszkę. Cóż… Respawn Entertainment na pewno nie może narzekać na nudę.

Co więcej, w poprzednim roku kalendarzowym wysłuchano społeczność graczy i zapowiedziano, że EA Motive zajmie się przygotowaniem pełnego odświeżenia pierwszej części Dead Space. Marka, która została zamrożona z naprawdę głupich, można wręcz powiedzieć idiotycznych, powodów wraca na salony, a dla wydawcy może to być swego rodzaju test, który pokaże, czy seria nadal cieszy się sporym zainteresowaniem. Jeśli remake sprzeda się w dużych ilościach, to nie zdziwiłbym się, gdyby któryś z zespołów amerykańskiej firmy otrzymał zielone światełko na przygotowanie Dead Space 4.

EA Motive może nie mieć tyle czasu na DS4, ponieważ od pewnego czasu dłubie nie tylko nad owym odświeżeniem, ale również przy grze o tymczasowej nazwie Iron Man. Produkcja została potwierdzona stosunkowo niedawno, bo w środę w zeszłym tygodniu i na razie wiemy wyłącznie tyle, że jest to fabularna pozycja nastawiona na ciekawą przygodę, mającą zadowolić fanów emocjonalnych historii. Ja, osoba przechodząca obok Marvela obojętnie, jestem na tak, więc nie mogę sobie wyobrazić, jaka euforia musiała towarzyszyć fanom MCU po tymże ogłoszeniu.

Jeszcze więcej dobroci od EA

Dead Space Remake

Powyższe gry, do których można śmiało dołożyć jeszcze Dragon Age 4 i nowego Mass Effect od BioWare, to idealny dowód na to, że Electronic Arts wyciągnęło wnioski po tragicznej końcówce poprzedniej dekady i nie będzie – a przynajmniej w najbliższych 2 czy 3 latach – oferować niskich jakościowo gier sieciowych, byle tylko zapchać grafik premier i zbić więcej łatwej kasy na mikropłatnościach.

Nadchodzące miesiące dla Electronic Arts szykują się niesamowicie dobrze. Już na początku kolejnego roku kalendarzowego, a dokładniej w styczniu, zagramy w Dead Space Remake. Mówi się, że na wiosnę sprawdzimy Star Wars Jedi Survivor, a w drugiej połowie 2023 roku – Dragon Age 4. Produkcja RPG od BioWare ma zostać zaprezentowana szczegółowo jeszcze w tym roku i gdybym miał obstawiać, to jej ukazanie powinno odbyć się na TGA 2022. Kanadyjczycy w ostatnich latach bardzo często przygotowali pikantne materiały ze swoich gier na imprezę Geoffa Keighleya i myślę, że podobnie będzie i tym razem.

Podsumowując – cieszy mnie fakt, że Electronic Arts zaczęło ponownie dbać o graczy preferujących rozgrywkę single-player aniżeli multiplayer. Na początku poprzedniej dekady – za sprawą Mass Effect 2, Mass Effect 3, Dead Space 2, Medal of Honor czy Dragon Age 2 – wydawca pokazał swoją siłę i wydaje się, że “środek” obecnie trwającej dekady będzie wyglądał podobnie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolska z awansem! Kolejny popis gry
Następny artykułPolicja Bytom: Oszustwa na węgiel. Jak nie dać się oszukać